- Oczywiście, moja pani... - Skłonił się lekko. -
Zechce pani iść za mną.
Domniemany sługa nie ważył się zadać jakiegokolwiek pytania,
jednak co i rusz zerkał z ciekawością na Złotowłosą. Intensywnie myślał,
próbując pojąć to, co właśnie widzi. Jednak nie odniosło to większego skutku.
***
Szli może z dziesięć minut. W miarę upływu czasu budynki i ubrania nielicznych przechodniów stawały się bardziej okazałe i wyszukane. Mimo że nigdy nie były to potężne, pokryte złotem pałace bądź stroje, które mogłyby służyć za ozdobę królów, to z pewnością nie każdy mógł sobie na nie pozwolić.
Elfy zamieszkujące tę okolicę stawały się też coraz śmielsze, często wpatrywały się w Złotowłosą tak, jakby było w niej coś... Niepokojącego. Jakby nie powinna tu być.
Kiedy tylko ta myśl nasunęła się elfce, zza rogu wyłoniła się jednocześnie dziwnie znajoma posiadłość. Nie wyróżniała się zbytnio od otaczających ją budynków, może poza tym, że zapalono ty tylko jedno niewielkie światełko na górze. W kontraście do rozświetlonego otoczenia,
budynek ten zdawał tonąć w mroku i smutku.
- Czy powinienem wejść pierwszy i panią zapowiedzieć? - Prowadzący Złotowłosą mężczyzna odwrócił się i spojrzał jej w oczy.