Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2017, 05:28   #105
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Dlaczego… dlaczego nie mógł jej po prostu zabić? Podnieść przeklętą siekierę i zadać jeden cios, tak jak Bay’owi. Chwila bólu i strachu, a potem koniec. Ciemność, spokój. Wreszcie przestałaby sie bać, odszedłby ból trawiący ciało na podobieństwo gorączki. Bolały ja mięśnie zmęczone sprintem przez las, bolała zdarta od upadku skóra i piekły poranione palce. Bolało rozdarte na pół serce, trzepoczące w klatce piersiowej niczym zamknięty tam ptak…. I ten smród.

Jakże Vesna żałowała, że nie może przestać czuć, wyłączyć zmysłu powonienia. Tak byłoby prościej, niestety podobna czynność leżała w zakresie zdarzeń nie mających szansy oraz prawa bytu. Sama konieczność oddychania przyprawiała o mdłości. Próbowała napierać tchu ustami, lecz wtedy na języku pozostawał słodko-mdlący osad. Obrzydliwy smród otaczał ją, osaczał. Przylegał do skóry jak ciężki, lepki i duszący. Przy każdym wdechu żołądek buntował się, podjeżdżając coraz wyżej i wyżej, aż stanął jej w gardle. Jak można było tak cuchnąć?! Czy stojący przed nią potwór w ludzkiej skórze choć raz w życiu widział wodę i mydło? Gdzie opieka społeczna? Kto pozwolił mu się tam zapuścić?! Przecież higiena stanowiła podstawę człowieczeństwa. W brudzie lęgły się drobnoustroje, wywołując choroby… a ten skurwysyn jeszcze ją polizał! Szczupłym ciałem zatrzęsły powstrzymywane resztkami silnej woli torsje. Jednak od odoru gorszy bezapelacyjnie zostwał widok…
- N...nie, nie rób tego… proszę - Chorwatka błagała bełkotliwie, czołgajac sie do tyłu, byle dalej! Poza zasięg uwalanych przeróżnym brudem łap, trupiego oddechu niosącego rozkład i zapowiedź cierpienia wykraczającego poza granice wyobraźni. Kolce i gałęzie chwytały złośliwie długie, ciemne włosy. Zostawiały czerwone pręgi i linie na bladej skórze.

W obecnej sytuacji bez problemu mogła prawie poczuć jak dopada do niej, zdziera ubrania, a potem gwałci. Wsadza w nią to… to obrzydlistwo i sapie rozkładem prosto w twarz. Ściska brudnymi łapami delikatną skórę i pompuje nieprzerwanie aż do finału, wprawiając w drgania mniejsze, słabsze ciało… a potem wstaje, zostawia splugawioną. Zużytą, z rozrzuconymi kończynami, jak zepsuta zabawka. Zabija dwukrotnie - najpierw dusze, potem ciało.

Czemu nie mogła być szkaradna?! Stara, pomarszczona i równie bezzębna co on?! Z obwisłą skórą, plamami wątrobianymi i sękatymi dłońmi? Wtedy… wtedy kat nie pastwiłby się nad nią tak, jak zamierzał. Gorzka żółć zapiekła wnętrze ust, gdy dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę, cofając się panicznie po mchu i łamiąc paprocie, w jej głowie zaś wzbierał przeraźliwy wrzask sprzeciwu.
Nie! Tak nie można! Nie wolno… nie w ten sposób.
Ale on chciał ją skrzywdzić, widziała to w jego oczach płonących w leśnym półmroku mieszaniną pożądania i szaleństwa. Czystym odium, obramowanym posklejanymi ropą rzęsami barwy błota. Widziała też nabrzmiałego, sterczącego członka o napuchniętej, fioletowej główce i dwóch grubych, pulsujących żyłach na trzonie. Pokrywały go drobne paprochy, a także żółte grudy. Śmierdział też równie intensywnie co jego właściciel i zbliżał się, górując nad nią niepodzielnie. Nagi, obcy, dziki, obleśny, potworny. Przerażający.
Nie! Nie pozwoli!
Ale jest słaba, o wiele słabsza niż on… ale wciąż ma sprawne ręce, nie skrępował jej. Wciąż mogła gryźć i drapać, mimo że wizja dotykania oprawcy budziła w Vesnie wstręt. Blade ręce panicznie macały między zielenią poszycia.
Kamień, kość, kawałek kija… gdyby znalazła coś twardego, ciężkiego. Aby ja zgwałcić musiał się pochylić. Zawisnąć nad nią i wejść w bezpośredni kontakt. Być na wyciągniecie ramienia, a zajęty pieprzeniem straci czujność. Tylko… musiał podejść… musiał ją...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline