- Na dole nie ma nic niepokojącego.
Dahlia wyciągnęła dłoń, a James podleciał i przyległ do niej. Objął skrzydłami całe przedramię, wtulając się w swoją Panią.
Usłyszawszy co oznaczają dziwaczne runy na słupach, przeszedł ją dreszcz. Do odważnych nie należała. Dobrze, że przyszło jej podróżować z dzielnymi wojownikami, zaprawionymi w boju. Może dzięki tej przygodzie nauczy się panować nad własnym strachem i nabierze pewności siebie. James był zdecydowany i doskonale znał swoją wartość, a także możliwości. Co za nieszczęście...
- To będzie trudna misja - westchnęła, czując narastający niepokój.