Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2017, 12:13   #175
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Nurkowanie w nowym kombinezonie, który zdążył już trochę poznać było przyjemnością, ale samo miejsce w którym znajdował się Denis napawało go mieszaniną podekscytowania i lęku. Systemy akwalungu działały bez zarzutu. Lurker czuł się komfortowo i bezpiecznie. Głos Malfoya wprawiał w uspokojenie i dodawał pewności. Cała zatopiona wyspa była tajemnicą, ale on musiał się udać do źródła bijącego w ciemności. Źródła pozornie martwego, lecz mogło to być tylko kolejne złudzenie, mające na celu oszukać zmysły. W głowie nurka kołatały świeże słowa Jacoba, o kulcie, który posługiwał się oszukiwaniem innych. Jakież musiały być umiejętności prestidigitatorów, którzy zręczną iluzją potrafili wzbudzić zwątpienie w realność? Kapłan w Rigel też stosował te sztuczki i wieszczył problemy dla ludzkości. Skąd czerpał tę wiedzę? Słowa dziwaka znajdowały potwierdzenie w obecnej sytuacji na archipelagach. Rzeczywiście świat pogrążał się w szaleństwie... Mogło to być celowe działanie. Być może, któraś z pogrążonych w konflikcie stron zbyt głęboko sięgnęła do głębin, wydobywając na powierzchnię coś, co wymknęło się spod kontroli?

W tym momencie Denis dojrzał bryłę świątyni i postacie, które ją opuszczały. Oświetlił halogenem sylwetki, którym rzeźbiarze nadali pozory ruchu. Gdyby nie wiedza o kręgu Rahima wywarłyby na nim piorunujące wrażenie, lecz i tak westchnął w niemym podziwie. Opuszczali swój raj - pomyślał -wygnańcy, którzy musieli szukać innego miejsca, nowego początku. Czy go znaleźli? Pytanie pozostawało bez odpowiedzi...
Zastanowił go wydrążony korytarz. Może ktoś ich wyprzedził? - Malfoy! Wygląda na to, że penetrowano już świątynię - zakomunikował przez radio. - Nosi wyraźne ślady czyjejś obecności, jakby ktoś wywiercił w kamieniu sztuczny korytarz.
- Idę dalej! Wszystkie parametry w normie, kombinezon sprawia się bez zarzutu.
Nie dosłyszał odpowiedzi inżyniera, gdyż jedyny głos łączący go ze światem na powierzchni gwałtownie zamilkł.
- Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją... - pomyślał Arcon, wzmacniając siłę lampy. Nie zdało się to jednak na wiele w obliczu miejsca, które zdawało się pochłaniać każdą cząstkę światła.

Wzdrygał się trochę, patrząc na kamienne ołtarze. Wyobraźnia podsuwała mu projekcje krwawych obrzędów i krzyki ofiar zaklęte w kamieniu. Zwalczył te uczucia, notując w myślach mapę tego miejsca. A nie było łatwe zadanie zważywszy na mrok i podobieństwo korytarzy. Uczucie zimna doskwierało, jak gdyby stopniowo zanurzał się w lodowatą otchłań. Osiągał powoli skraj wytrzymałości, lecz wrodzony upór pchał go naprzód. Jeszcze jeden korytarz, wnęka - powtarzał sobie. - być może tam czeka jakiś znak, który sprawi, że wyprawę będzie można uznać za owocną.

Wtem jakaś obca groza zatruła umysł. Złowieszcze przeczucie ogarnęło Arcona, chociaż nie było ku temu żadnych racjonalnych pobudek. Wpatrywał się w czujnie w sygnał radaru i omiatał reflektorem pomieszczenie wokół siebie. Bez widocznych efektów, choć podskórnie czuł, że zbliża się niebezpieczeństwo. Nie potrafił wytłumaczyć swych przeczuć. Musiało mieć to związek z ponurą aurą panującą wokół. Czy był gotów na konfrontację? Przywołał pozytywne myśli i wspomnienia związane z wujem i ojcem. Odrzucił rozpacz, ból i śmierć... - Jestem synem Renauda Arcona, wydrę tajemnicę tego miejsca, choćbym miał zstąpić do otchłani! Ruszył do przodu czując, że jest blisko serca świątyni...

 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 31-07-2017 o 12:17.
Deszatie jest offline