Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2017, 23:04   #47
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Henk & Hlin

Henk nie potrafił długo usiedzieć na miejscu. Nawet w trakcie odpoczynku od wędrówki. Maszerowali już jakiś czas i ktoś zaproponował postój. On jednak jak to miał w swoim zwyczaju szybko poszukał zaczepki w osobie swojej bliźniaczej siostry.
-Jak tam droga siostro z formą? Marniejesz mi w oczach. Co brakuje konkretnej bitki?- zagaił Henk.
Krasnoludka upiła spory łyk wody z bukłaka i przyjrzała się oceniająco swojemu bratu. Zakorkowała bukłak, schowała go do plecaka, który zaraz dokładnie zapięła. Hlin wstała i uśmiechnęła się zawadiacko.
- Ha! No jasne! - odparła ucieszona i zatarła ręce. - To co, tak jak zawsze? - zapytała sięgając po swój miecz.
Henk wyszczerzył zęby radośnie sięgając w pośpiechu po swoje toporki
-Tak jak zawsze!- zapewnił -Do pierwszej krwi!- dodał robiąc powolne kroki wokół siostry. Polanka pod drzewem była na tyle duża, że bez większych problemów mogli trenować nikomu nie zawadzając.

Hlin powolnym ruchem, niczym z namaszczeniem, wyciągnęła swój miecz. Wyraźnie po nim było widać, że właścicielka pieczołowicie dbała o niego. Wojowniczka zrobiła szeroki wymach jedną ręką, by w końcu chwycić rękojeść w obie dłonie.
- To kto zaczyna? - zapytała, stając w lekkim rozkroku, na ugiętych kolanach.
-No, a kto inny?!- warknął przez zaciśnięte zęby biorąc szeroki zamach krasnoludzkim, bojowym toporem. Krasnoludka, jak zawsze była wolniejsza od swojego brata, więc zamiast atakować po prostu przeszła do obrony.
Henk natomiast jak zawsze włożył w cios za dużo siły, przez co Hlin z łatwością uskoczyła w tył, nim jednak się zorientowała brodaty wojak wyprowadził zdradliwe cięcie mniejszym toporkiem od boku. Gdyby walczyli na poważnie krasnoludka miałaby między żebrami wbitą głowicę topora. Na szczęście był to tylko trening i Henk powstrzymał cios uśmiechając się złowrogo. Hlin zezłościła się, bo kto to widział by młodszy bliźniak miał być lepszy od niej i z warknięciem zamachnęła potężnym mieczem. Niestety jej ruch był zbyt powolni i chybiła strasznie, gdy Henk bez problemu uskoczył przed jej klingą.

-Jesteś zbyt przewidywalna moja droga siostrzyczko. Masz na twarzy wypisane, gdzie chcesz uderzyć… Patrz mi w oczy, nie na moje nogi!- skomentował zadziornie, po czym ruszył do ataku. Kolejny raz zaatakował najpierw swoim cięższym toporem. Hlin poderwała swój dwuręczniak i sparowała cios brata, lecz tym samym odsłoniła bok i po raz kolejny miała na wysokości piersi głowicę małego toporka.
Ponoć złość piękności szkodzi, lecz Hlin nie przejmowała się tym nawet trochę. Zamachnęła się z całej siły na brata i... w ostatniej chwili ustawiła miecz płazem skierowanym na jej brata. Doskonale wyczuła gdzie się pojawi. Miała ten dziwny zmysł, który sprawiał, że potrafiła czasem przewidzieć, gdzie znajdzie się jej bliźniak. I tak właśnie było tym razem.
Henk oberwał centralnie w pierś, aż mu dech zaparło.
Krasnolud uklęknął na jedno kolano podnosząc prawą dłoń -Li… Litoś… Litości…- wykrztusił z siebie uśmiechając się do siostry kwaśno. Dostał bęcki i to na własne życzenie.

-Dzisiaj ty… Jutro ja…- obiecał siostrze, jak z resztą za każdym razem, kiedy obnażała jego słabości w boju.
Hlin natychmiast zrobiła przepraszającą minę. Czasem się zapominała w ferworze walki i nawet w trakcie treningu poważnie podchodziła do starcia.
- Wszystkie kości całe? - zapytała z nutą troski w głosie i wyciągnęła rękę by pomóc mu wstać.
-A coś ty myślała? Moje kości twardsze od mithrilu…- zażartował wojak.
- No… - wyraźnie się ucieszyła. - To następnym razem patrz gdzie kicasz! - zganiła go.
-A bodnij mnie…- skomentował z przekąsem, gładząc się dłonią po obolałej od ciosu płazem miecza piersi.

~***~

Henk schodził po linie jako czwarty. Jego siostra i Morn szybko znaleźli się na dole i dali znak, że jest bezpiecznie. Brodacz skupił się na linie i na tym by nie pociągnąć się za własną brodę. Spokój krasnoluda zakłóciły okrzyki Tarji i hałasy bitki. Brodacz przyspieszył własne ruchy i po chwili znalazł się na dole.
-Co jest? Z gryzoniami sobie nie radzita?! Chodź no tu śmierdzący kurwiu! Grrrr…- warknął dobywając obu toporów. Miał proste zamiary. Zabić najbliższego przeciwnika.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline