Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2017, 01:49   #51
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
- Grr… - warknął mężczyzna patrząc na dzwoniący złośliwie aparat. Miał ochotę przez chwilę posiedzieć w ciszy i zebrać myśli. Albo napić się wody lub coś przekąsić, by pozbyć się niesmaku w ustach. Rozmowa telefoniczna zaraz po przebudzeniu raczej średnio mu się kojarzyła. Wpatrywał się więc w wyświetlacz migający imieniem jego przyjaciela. Mimo wszystko nie wypadało go zignorować, ale...
W ostatniej chwili zmienił zdanie i zamiast odebrać, odrzucił połączenie.Sięgnął szybko po czystą kartkę i ołówek, po czym skrupulatnie zanotował wszystko co udało mu się zapamiętać: słowa, obrazy, uczucia. Wcześniejszych wizji nie pamiętał tak szczegółowo, a tym razem nie chciał, by coś mu umknęło. Nie teraz, gdy - jak mu się zdawało - był bliski poskładania tej łamigłówki w jakąś większą całość. Dopiero, kiedy na kartce znalazł się każdy szczegół snu, złapał znów za telefon i wybrał numer Kazuhiro.
Ten odebrał po jednym sygnale, rozdzierając się do słuchawki:
- Heloł maj słit little boooj! - przywitał się łamaną angielszczyzną - Gotowy na wycisk swojego życia?
Saito wcale nie był gotowy. Nie chciał się jednak wycofać, skoro sam się o to prosił. Poza tym “wycisk” dobrze by mu zrobił. Jeśli oczywiście w trakcie biegu nie zasłabnie…
- Jasne, chociaż dopiero wstałem… Dajcie mi 10 - 15 minut żebym się ogarnął, dobrze?
- Masz 5, bo już jesteśmy praktycznie na miejscu. Potem zaczniemy śpiewać. - zagroził kumpel, po czym się rozłączył.
Długowłosy był jeszcze zbyt zaspany by przejąć się groźbą, czy choćby westchnąć. Nie spodziewał się, że zdąży w 5 minut, ale postanowił spróbować. Założył spodnie do biegania, obmył twarz zimną wodą i sięgnął z lodówki coś do jedzenia, w ramach szybkiego śniadania. “Kolejne szybkie śniadanie… Mógłbym kiedyś zjeść normalne śniadanie…” Z tą myśl opuścił mieszkanie i pobiegł na miejsce spotkania.
W samą porę, bo Kazu i Bunta właśnie rozpoczynali układ do Yatta ku zdziwieniu sąsiadów i zażenowaniu Yue, która usiadła w pewnym oddaleniu na ławeczce. Dopiero, gdy Saito pojawił się na podwórko, podeszła do ekipy.
- Ostatni raz... - warknęła wysoka, krótko ostrzyżona dziewczyna.

[MEDIA]http://www.short-haircut.com/wp-content/uploads/2013/01/Cute-Short-Japanese-Hair.jpg[/MEDIA]

Saito wiedział jednak, że to był już taki rytuał. Kazu i Bunta robili z siebie błaznów, Yue narzekała, a on... Kim on był w ich paczce?

- Serio, panowie? - popatrzył na nich z politowaniem starając się przybrać możliwie poważny i karcący wyraz twarzy. Jego usta wykrzywione w trudnym do powstrzymania uśmiechu w całości rujnowały jednak ten efekt.
- Serio! 5 kilometrów za nami. Nastawiaj apkę dla biegaczy i lecimy. - powiedział Bunta, który już zaczął w miejscu podskakiwać. Z nich wszystkich on, jako stały bywalec siłowni był chyba najbardziej zahartowany.
Mężczyzna sięgnął po telefon i uruchomił odpowiednią aplikację, jednocześnie wykonując szybką rozgrzewkę - kilka podskoków najpierw na jednej, potem na drugiej nodze.
- No dobra, lecimy!
- Co ty dziś taki chętny i zaangażowany? - zagadnęła go Yue.
- Zawsze jestem zaangażowany! - odparł udając, że nie rozumie o co jej chodzi.
- Taaa? To czemu sam nigdy nie dzwonisz, żeby się z nami spotkać? - dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Oj, Yue, daj mu już spokój. Potem go pognębisz, jak będziecie mieć siły. - powiedział Kazuhiro, nastawiając swoją aplikację.
- Yue zerwała z facetem i teraz się wyżywa. - szepnął na ucho Saito Bunta. Nie dość jednak cicho.
- Nie wyżywam się, tylko uważam, że coś tu jest nie tak, skoro to zawsze my go wyciągamy. - prychnęła dziewczyna, rozciągając nogi na niewielkim parkanie.
- Bez przesady, przecież nie tak dawno to ja do was dzwo...
Urwał uświadamiając sobie, że to "nie tak dawno" miało miejsce niecałe dwa miesiące temu. Jakby na to nie patrzeć, uwaga Yue była całkiem trafna. Zrobiło mu się głupio.
- Przepraszam. Yue ma rację, zaniedbywałem was ostatnio. W zeszłym miesiącu złapałem o kilka zleceń za dużo, a jednocześnie pracowałem nad swoim opowiadaniem. A ostatnio... mam trochę innych problemów. Wybaczcie.
- Nooo to pobiegamy i idziemy to gdzieś obgadać. Po godzinie z nami nie będzie żadnych problemów! - Bunta poklepał go po ramieniu.
- Albo będzie miał większe. - Podrzuciła Yue, po czym dodała - U mnie współlokatorka wyjechała. jak chcecie, to możemy wpaść. Około południa otwierają cukiernię na dolę.
- O to to! Biegamy nie po to by być piękni, ale żeby żreć więcej ciastków!
- Zamknij się Kazu - prychnęła na niego dziewczyna.
Saito pokręcił głową.
- Około południa muszę być niestety gdzieś indziej. Do tego czasu jestem cały wasz. A póki co może skończmy to gadanie i weźmy się do roboty, co?
- Nie możesz przełożyć? - zapytał Bunta - To jedyna taka okazja pogrzebać w szafie Yue!
- Wiesz, że nie interesują mnie jej ubrania. Poza tymi, które ma na sobie - puścił oko do przyjaciela.
- Słyszałam! - warknęła dziewczyna, nie patrząc na nich - To biegniemy?

Gdy wystartowali i wciąż jeszcze mieli siły, by rozmawiać, Kazu zbliżył się do Saito.
- Może jednak dasz się skusić? Co to za spotkanie?
- To… wariactwo. Nawet nie wiem od czego zacząć. - odruchowo spojrzał na swoją dłoń szukając króliczych uszu, ale nie znalazł ich - Mam ostatnio bardzo dziwne sny. Jakby… wizje, albo wspomnienia. Dziś spotykam się z kimś, kto być może pomoże mi się z tym uporać. Zrozumieć, co to wszystko znaczy… - przerwał na chwilę by wziąć parę oddechów - Brzmię jak szaleniec?
- Nooo... jakbyś odgrywał rolę szekspirowską.
- przyznał kumpel - To jak nie do Yue, to może spotkamy się wieczorem na piwku?
- Jasne
- ucieszył się Saito - Brzmi jak plan.

Przez resztę biegu nie rozmawiali już wiele, a mimo to uśmiech nie schodził z twarzy długowłosego mężczyzny. Przez pierwszych kilka minut obawiał się, że doświadczy kolejnej wizji i upadnie na twarz w obecności swoich przyjaciół, może nawet zrobi sobie krzywdę. Rozważał nawet uprzedzenie któregoś z przyjaciół, że coś takiego może mieć miejsce i poprosić, by mieli go na oku. Ostatecznie jednak odpuścił - nie chciał ich martwić. Mimo wszystko wiedział, że troszczą się o niego i gotowi są zrezygnować z joggingu obawiając się o jego zdrowie. Co więcej pewnie zasypaliby go wtedy pytaniami i koniec końców wyciągnęli z niego wszystkie te dziwactwa, których ostatnio doświadczyć. Może nawet zmusiliby go do tego, na co sam się ostatecznie nie zdobył - zawlekliby do lekarza i zmusili do zrobienia wszystkich znanych ludzkości badań. Badań, które według tego, co teraz wiedział, prawie na pewno niczego nie wykażą... Nie... Nie chce ich tym na razie obarczać.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline