Czy to trafienia śmiertelne czy ogłuszenie zależy od Skal.
Przy takiej kombinacji ataków biedacy byli bez szans, miał tu zastosowanie Coup de grace znany Wam z dnd
Owens tymczasem sięgnął mocą ku rakiecie. Znalazł tylko niewielkie źródło energii, akumulator i prosty układ mający zainicjować odpalenie rakiety i pozwolić systemowi namierzania na pracę przez niecałą minutę po odpaleniu. Jednym impulsem “wyciągnął” energię z akumulatora i posłał w stojącego obok operatora. Ten odskoczył porażony, ale raczej nic poza bólem mu nie było.
Nitro zajrzał do szopy, sprawdził ciało, ale było tak samo martwe jak wcześniej. Spokojniej przeszukał, lecz nic ciekawego, a przynajmniej nic mogącego pomóc, nie znalazł. Ot, kilka rzeczy z których mógł coś sklecić na szybko. Łatwo się mógł domyślić, że w szopie ukrywali się terroryści, a facet przyszedł po grabie czy inny szpadel i dostał kulkę. Pech.
Yuri klapnął gołym tyłkiem w błoto. Czas na przerwę, latanie w futrze cały czas było złym nawykiem. Wymacał w wodzie trupa i wywlókł go na brzeg. Karabin dyndał na pasku więc broń miał. Ale było coś co go interesowało go bardziej. Zaczął rozpinać pasek trupowi, potem rozporek. Stęknął szarpiąc raz i drugi. Mokre spodnie trudno schodziły. Przepłukał je w wodzie, bo trup jak to trup zapaskudził je. Gnojek był chudszy. Nie dało się dopiąć. Jako tako zapiął się pasem i podniósł karabin. Wylał wodę z lufy i ruszył na pomoc reszcie.
Niestety jedyne czego nie wziął pod uwagę to to, że radziecka myśl techniczna pozwoliła wyprodukować broń w zasadzie niezniszczalna, a amerykańska działała idealnie w idealnych warunkach. Ale o tym Yuri miał się dopiero przekonać.
Zaurus przypadł nosem do ziemi i pobiegł w około szopę szukając zapachu. Szybko złapał zapach i ruszył w kierunku mostku gdzie prowadził trop. Krok w krok za nim ruszył Brock gotowy do działania. Po chwili weszli w rzednącą już mgłę. Podmuchy wiatru rozwiały opary pokazując leżące gdzieniegdzie zwłoki terrorystów. Pokazało się też dwóch krążących po polu walki wikingów, jeden wyraźnie kulał postrzelony w udo.
Trop prowadził w kierunku niewielkiego mola, na którym widać było dwie ludzki sylwetki i rakietę na statywie.
Nagle w drogę wyszedł im Yuri w niezapiętych gaciach i z karabinem.
- Hej, tu Sandy - Kilku bandziorów się wycofuje na północ - usłyszeli w komunikatorach wszyscy z wyjątkiem Zaurusa i Yuriego -
Ale bez obaw, teren jest obstawiony.