Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2017, 14:50   #257
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Podróż przez szerokie ulice Suzail była dla Venory przyjemnym doznaniem. Po długiej i intensywnej wyprawie wróciła na stare śmieci. Strażnicy miejscy uśmiechali się do niej. Przechodnie i mieszczanie pokłaniali, jak to przed rycerzem przystało. Ze wschodniej dzielnicy dostała się do portowej, a tam droga na północ w kierunku Górnego Miasta była prosta.
Venorę przywitały trzepoczące na wietrze flagi przedstawiające Wiecznie Czujne Oko. Gdy strażnicy bramy tylko zauważyli pannę Oakenfold w oddali, spojrzeli na siebie i powoli ruszyli w jej kierunku.
-Lady Venora Oakenfold... Mamy rozkaz zaprowadzić cię do lochu i strzec do momentu rozprawy dotyczącej złamania przeorskiej woli, obrazę majestatu Helma oraz plamienie honoru całego zakonu...- widać, że nie do końca zgadzał się z tymi słowami, najwyraźniej słyszał o dokonaniach młodej dziewczyny.
-Pójdź z nami proszę bez robienia problemów, a przeor dowie się o twoim przybyciu jeszcze tego południa-

~ Czyli jednak… ~ paladynka skrzywiła się boleśnie, słysząc zarzuty jakie jej przypisywano. Młot zarżał z niezadowoleniem i niecierpliwie zaczął przestępować z nogi na nogę. Panna Oakenfold ostrożnie zeskoczyła z wysokiego grzbietu swojego wierzchowca, stając naprzeciw strażników.
- Czy mimo to znalazłaby się jakaś szansa na to, że choćby w obstawie, zostanę jeszcze doprowadzona do mojego przełożonego? - zapytała Venora uśmiechając się smutno. - Oczywiście poddam się wszelkiej karze jednak muszę pilnie zdać raport z tego co się wydarzyło. A przede wszystkim przekazać w odpowiednie ręce relikwiarz pokonanego przeze mnie licza, który mam przy sobie, a który to w każdej chwili może wrócić do życia nekromantę - dodała z pełną powagą.
-Według rozporządzenia wielkiego przeora, nie jesteś już członkiem kleru Helma, zatem nie masz prawa rozmawiania z przełożonymi- odparł strażnik ze smutkiem na twarzy. -Lecz zaklinam się na Wiecznie Czujnego, że dostarczę relikwiarz licza w bezpieczne ręce- dodał.

Venora zrobiła mocno zaskoczoną minę słowami strażnika, aż otworzyła usta, nie wiedząc co powiedzieć. Owszem liczyła się z konsekwencjami takimi jak wykluczenie z zakonu, ale wtedy to były tylko jej pesymistyczne założenia, a teraz... Poczuła ukłucie w sercu i dojmujący smutek. Rozżalona zacisnęła dłonie w pięści na tą niesprawiedliwość. Chwilę milczała wpatrując się w świątynne mury.
- Dobrze… - odparła w końcu przez zaciśnięte gardło. W jej głosie była wyraźna rezygnacja. - Proszę tylko byście poinformowali sir Augusta i sir Aleksandra, że wróciłam i pilnie chciałabym z nimi pomówić, a brata Virga poproście by zajął się sprzętem, który przywiozłam z podróży - to mówiąc sięgnęła po torbę i wyciągnęła z niej srebrzysty przedmiot. - To wspomniany relikwiarz - po przekazaniu go odwiązała Pożogę i buzdygan od pasa przekazując drugiemu strażnikowi do rąk. Nie było sensu ich przekonywać. Paladynka czuła, że mogłaby ich namówić do tego by jednak ją zaprowadzili do przełożonych, ale to na pewno na tych dwóch sprowadziłoby problemy. A tego nie chciała im robić. Wierzyła, że jej przełożeni odwiedzą ją w lochu gdy tylko dowiedzą się, że tam jest.

Strażnik odebrał broń Venory i ruszył w kierunku baszty, prowadząc za sobą pannę Oakenfold oraz drugiego ze strażników. Rycerka znała rozkład pomieszczeń oraz korytarz prowadzący do lochów. Zdarzyło jej się odwiedzić to miejsce kilka razy, lecz nigdy w takich okolicznościach jak te teraz. Po drodze minęli kilku przypadkowych strażników, którzy z mieszanymi uczuciami przyglądali się prowadzonej kobiecie. Strażnicy w końcu dotarli do drzwi, za którymi kryły się schody w dół, oraz korytarz otoczony po obu stronach celami.
-Szósta cela, prawy sektor- powtórzył z pamięci najbliższą wolną celę, po czym ruszyli. Kątem oka w jednej z cel Venora dostrzegła Barunga, którego o ironio sama schwytała. Mogła się tylko zastanawiać, skąd goblin się tu wziął. Strażnicy w końcu zatrzymali się przed właściwą celą i otworzyli skrzypiące drzwi przed jej obliczem.

Paladynka omiotła spojrzeniem pomieszczenie za kratami. Dopiero teraz, wraz z zapachem stęchlizny i wilgoci, dotarło do niej, że naprawdę spędzi tu bóg wie ile czasu. Jak najbardziej nie była to przyjemna wizja. Venora spojrzała na strażnika.
- Czy mogę chociaż wziąć księgę do poczytania? - poprosiła. - Mam ją w torbie - dodała.
-Niestety nie… Zbroję i tarczę również musimy ci zabrać- oznajmił z przykrością.
Panna Oakenfold spojrzała w dół, na swój zdewastowany napierśnik. Pancerz przeszedł mocne lanie wiele razy chroniąc ją przed większością ciosów. Ale i tak nie miała zamiaru tęsknić za tą toporną zbroją, więc nawet ucieszyła się, że chcą ją z niej zdjąć.

- Tarcza jest na moim wierzchowcu - poinstruowała i wtedy zdała sobie sprawę, że ta którą dostała od Virga prawie dwa tygodnie temu, została w posiadłości Okhe uwieszona na ścianie pokoju, w którym sypiała. ~ Będę musiała odkupić ~ zasępiła się. Zaraz też zirytowała się na bezczynność, która ją czekała.
- Proszę tylko tą księgę - jęknęła Venora prawie błagalnym tonem patrząc na strażnika. Miała nadzieję, że chociaż tu, w ciemności celi, uwiązana do jednego miejsca, w końcu będzie mogła usiąść nad nią poczytać.
-Mamy rozkazy…- zająkał się jeden ze strażników
-Mamy rozkazy by wtrącić cię do lochu, bez żadnej rzeczy własnej, poza ubraniem i, co wielki przeor sam uznał za akt łaski, twoim świętym symbolem Helma- dodał drugi młodzieniec.


Venora jeszcze do tej chwili odrobinę łudziła się, że to całe wtrącenie jej do lochu jest wyłącznie trzymaniem się procedur zakonu. Ale obdarcie jej, że wszystko jasno dało jej do zrozumienia jak licha jest jej pozycja. Paladynka spuściła głowę i pokręciła nią z niedowierzaniem.
- Przeżyłam walkę z demonem, beholderem, przeklętym druidem i całą rzeszą kultystów Bane'a, do tego jeszcze na drodze stanął mi licz i trzy smoki... - ale gdy już miała wyrazić swoje oburzenie westchnęła tylko ciężko i podniosła spojrzenie na strażników. - Proszę was, przekażcie moim przełożonym, że tu jestem. I czym prędzej przekażcie relikwiarz - to mówiąc odwróciła się do nich tyłem, by nie pokazać że do oczu nabiegły jej łzy, po czym zaczęła siłować się z rzemieniami zbroi, by jak najprędzej zdjąć ją z siebie i oddać.
Strażnicy zamarli w bezruchu, po wyliczeniu przez Venorę listy ostatnich jej potyczek. Wysłuchali słów dziewczyny i pozostawili ją samą sobie w celi. Mężczyźni wyszli z lochów, zatrzaskując za sobą żelazne kraty. Blade światło pochodni tańczyło na śliskich cegłach.
-He he he he… He he…- słyszała rechot goblina.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline