Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2017, 23:31   #174
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Co te wszystkie zjeby po kolei miały z oblśnianiem kobietom rąk? Jakiś fetysz, albo inna dewiacja? A może ciągnęło ich do spróbowania ofiary zanim ją rozczłonkują i zapakują do słoików w formie weków? Ósemce ten cały szef burdelu nie przypadł do gustu, coś kręcił lub się zgrywał. Był za miły, za jowialny, do tego naruszał prywatną, osobistą strefę Ósemki - to zaś niespecjalnie się jej podobało. Nie lubiła mieć obcych ciał w najbliższej okolicy, do tego takich, których intencje pozostawały dla niej niejasne. Mafiosa, biznesmen. Morvinovicz - według Młodej dobry człowiek. Mówiła o nim z jawną sympatią, poza tym na razie całkiem nieźle Parchy wyszły na jego gościnie.

Inną historię stanowił ten cały Oleg - z ryja i zachowania rasowy cwaniaczek. Ten w ogóle się Nash nie podobał. Knuł coś, wymagał dyskrecji i jeszcze zaczynał wprowadzać w czyn własny plan, nim ona i Kaktus na cokolwiek się zgodzili, choć zgadzać się nie zamierzała. Jeszcze aż tak jej nie popierdoliło, by dokładać na rudy kark następnego przedszkolaka do ochrony, gdy wokół szyi jej celów priorytetowych tykały wybuchowe zegarki.
- Patino - szczeknęła Obrożą, przenosząc uwagę na Latynosa. Chwilę mierzyła go spojrzeniem, zatrzymując się dłużej na twarzy i oczach. Najchętniej by… najprawdopodobniej wyekspediowała delikwenta na kopach prosto do ambulatorium. Nie powinien się nigdzie włóczyć, lecz czekać na zabieg. Tak, definitywnie chodziło właśnie o podobne rozwiązanie.
- Spierdalaj do Zielonego, niech się tobą zajmie. I nie wkurwiaj nikogo po drodze - dokończyła, unosząc kąciki ust ku górze. Nie miała najmniejszej ochoty na zabawy w wewnętrzne gierki burdelowców. Żadne dodatkowe lby do niańczenia i prowadzenia za rączkę, gdy Obroża Młodej detonuje się za niecałe czterdzieści minut. Ten cały Morvinowicz znał ją, widział. Rozmawiali i całkiem nieźle im to szło sądząc z gościny którą zmęczeni walką i całokształtem podróży. Nie mieli czasu na pierdoły, ani branie udziału w nieswoich gierkach. Nie jarało Ósemki bycie czyimś psem na posyłki i to chyba za plecami szefa tego pierdolnika. Warknęła głucho, odsłaniając górne zęby w grymasie przypominającym szczerzenie psa. Nie zamierzała czekać aż cwaniaczek skończy sprzedawanie własnej wersji. Z zaciętą miną ruszyła tam gdzie gad w bieli, odpalając holoklawiaturę. Nie zamierzała się cackać, ani bawić w słowne wygibasy. Kończyła się im pula minut. Żadnych nadprogramowych wycieczek i eskort, nawet za cenę sprzętu. Potrzebowali bryki, żeby Centrala nie rozpierdoliła Młodej. Najpierw jej, potem pozostałych. Oni powinni przeżyć, co innego Nash.
Ona i tak nie miała zamiaru wracać do celi.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline