Yuri splunął na ziemie, mamrocząc rosyjskie przekleństwa pod nosem. W ustach wciąż czuł smak krwi i mózgu swojej ostatniej ofiary. Jeszcze przed chwilą napełniał go eufonią, teraz jednak stracił trochę na walorach smakowych. Woda z płytkiego bajowa zmyła z niego większość posoki i innych pozostałości przeciwników, więc wyglądał mniej więcej jak człowiek. Tyle, że goły. - Pieprzony pokurcz. - warknął pod nosem, kiedy spodnie zdjęte z trupa okazały się mocno za małe. Cóż, trudno. Butów z nieboszczyka już nawet nie ściągał, trzeba będzie poszukać sobie innych. Wziął do ręki karabin szturmowy i przyjrzał się krytycznie. Umiał się nim posługiwać, ale nie przepadł za tym. Poza tym zazwyczaj miał do dyspozycji porządną rosyjską broń a nie Matel nr 16, ale cóż. - Aмериканское дерьмо! -
Potrząsnął karabinem raz czy dwa, aby pozbyć się wody, przeładował, skierował w stronę trupa i nacisnął za spust. Chciał sprawdzić, czy to coś w ogóle działa. Jeśli broń okałaby się sprawna, miał zamiar zabrać ją ze sobą. Jeśli nie, poszukać sobie innej. W koću każdy z tych co ich zahaczył po drodze jakąś miał. Zabrał się też za przeszukanie tego, co zostało z trupa. Dodatkowe magazynki, broń ręczna, biała czy inne takie - to go interesowało. Od biedy dokumenty czy jakaś elektronika. Jego nowi szefowie mogą się nimi zainteresować. Po chwili ruszył w kierunku reszty. - Dawaj co tam masz łysy. Potem zabijmy ich wszystkich i wracajmy. Głodny się robię. -
Yuri był prostym człowiekiem i lubił proste rozwiązania. Poczekał chwile, czy ktoś nie wpadnie na coś lepszego po czym ruszył poszukać sobie pozycji do strzału. |