Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2007, 17:11   #38
Macharius
 
Macharius's Avatar
 
Reputacja: 1 Macharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputację
Powoli rozeszliście się do swoich pokojów, zdjęliście cały swój ekwipunek i poszliście spać, w końcu jutro miała nadejść dla was męcząca noc...
__________________________________________________ ________
Sigfried, właśnie dotarłeś do zajazdu "Dyliżans i konie", byłeś cholernie zmęczony. To już nie ten wiek na takie podróże, o nie... było dość późno w nocy i słudzy właśnie zamykali bramy zajazdu jednak pomimo własnej wrodzonej głupoty i panującej ciemności zdołali cię dostrzec i wstrzymać się przed zamykaniem bram. Gdy ich mijałeś jeden chciał cię zaczepić i pewnie zażądać napiwku lub innej durnoty ale minąłeś ich bez słowa. Wszedłeś do głównej sali. W środku było dość pusto. Przy stole w rogu siedział jeden mężczyzna kończący posiłek, reszta najwyraźniej udała się spać. Podszedł do ciebie zaspany karczmarz.

- Witajcie, witajcie ponie! Siądźta se a ja wam zara jadła i napitku przyniese bo pewnieśta strudzeni wędrowaniem... - potoczył się z powrotem za ladę.

Szedłeś do Altdorfu bo dotarła do ciebie wiadomość że Książę Hergard von Tasseninck z Ostlandu aktualnie przebywający w stolicy poszukuje najmitów do jakiejś sprawy i postanowiłeś się zgłosić jako ochotnik żeby jeszcze raz przetestować swoje coraz to gorsze z wiekiem umiejętności. Dość szybko dostałeś jedzenia i piwa, zapłaciłeś od razu za pokój a od gospodarza dowiedziałeś się że rano wyjeżdża dyliżans do Altdorfu. Trochę ci to ulżyło. Kiedy skończyłeś udałeś się spać do pokoju.
__________________________________________________ _______
Karczmarz obudził was wszystkich o świtaniu. Zebraliście rynsztunek i zjedliście szybkie śniadanie. Na dworze było mglisto a na niebie wisiały ciężkie, szare chmury. Zapewne niedługo spadnie deszcz. Zapakowaliście bagaże na dach dyliżansu, sami sadowiąc się na koźle oraz dachu. Trzy kobiety, młodzik z książką siedzieli w środku a dla was już nie starczyło tam miejsca. Ruszyliście dość powoli, głównie ze względu na spore obciążenie dyliżansu, a także na kiepski stan dróg. Pogoda znacznie się pogarszała, zaczął kropić deszcz, który szybko przerodził się w ulewę. Krople deszczu nieubłaganie spadały ku ziemi, mocząc was całkowicie. Po kolejnej godzinie męczącej podróży dotarliście do skrzyżowania z główną drogą Middenheim-Altdorf. Na stojącym na poboczu kamieniu milowym wyraźnie widniał napis, głoszący że do Altdorfu pozostało siedemdziesiąt kilometrów. Stał tu też zajazd, należący do kompanii "Cztery pory roku", lecz wy nawet nie zwolniliście, podążając nadal w stronę stolicy, tym razem po głównym trakcie. Deszcz niedługo po minięciu skrzyżowania zamienił się w lekką mżawkę. Również mgła nieco osłabła, lecz nadal była bardzo uciążliwa dla woźniców. Trakt właśnie zakręcał, gdy w połowie drogi waszym oczom ukazał się makabryczny i przerażający widok. Na środku traktu, plecami do was klęczała ludzka postać, pochylona nad ciałem człowieka ubranego w barwy Czterech Pór. Gdy były strażnik dróg zatrzymał dyliżans, postać powoli wstała i odwróciła się. Z jej obrzydliwej paszczęki zwisała odgryziona, ludzka dłoń. Istota była niewątpliwie człowiekiem, lecz w tej chwili potwornie zniekształconym. Ciało zwisało płatami z jej twarzy i rąk, z oczu wypływał zielony śluz...


Skąpany w deszczu i mgle mutant ruszył do ataku, wymachując zakrwawionym sztyletem. Spadające krople rozmywały śluz z oczu po całej twarzy, tworząc obraz jeszcze potworniejszy, choć wydawało się to prawie niemożliwe. Gdy tylko stwór ruszył konie wpadły w panikę i zrywając uprząż zerwały się do ucieczki. Ciągnąc za sobą zaplątanego w lejce woźnicę. Szarpnięty nagle dyliżans ruszył gwałtownie do przodu i jednocześnie w bok, co groziło jego przewróceniem się. Sytuacje uratował jednak przytomny i szybki drugi woźnica , który rzucił się do hamulców zatrzymując pojazd. Odwrócił się jednak do szarżującego mutanta i zamarł z przerażenia widząc rzucającego się w jego kierunku potwora...

Zauważyliście jak podróżujący z wami rajtar rzucił się żeby obronić woźnicę, chciał sparować mieczem cios mutanta jednak nie udało mu się to. Ale woźnicę uchronił samemu oddając za niego życie bo mutant miast woźnicy ciął po gardle Markusa. Krew chlapnęła obryzgując wszystko dookoła.
 
Macharius jest offline