Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2017, 16:46   #259
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Spokojnie dziecko, spokojnie. Przeor pozostaje niezłomny w swojej ocenie- odpowiedział półszeptem -Robimy, co możemy… Przeor traktuje twój występek jako osobisty policzek…- skomentował.
-Jutro zwołał komisję, w której zasiadam z Aleksandrem. Będziemy stać po Twojej stronie… Ale przeor wziął to sobie na poważnie. Wnioskuje o ukaranie cię za złamanie kodeksu rycerza, oraz królewskiego honoru. Grozi ci nawet wiele lat lochu…- pokręcił głową samemu niedowierzając.
- Ale… - Venora nie mogła uwierzyć własnym uszom. To było dla niej nie do pojęcia. - Czemu mnie nie chce chociaż wysłuchać?! - syknęła szeptem. - Przecież to nie moja wina, że kultyści zaatakowali, że porwali moich bratanków i wywieźli poza królestwo... To niesprawiedliwe! - zacisnęła palce na kratach tak mocno, że aż kłykcie jej pobielały.
-Wiem o tym doskonale… Nie mam pojęcia co nim kieruje, dlaczego tak się uwziął… Venoro. Nie możesz tu zostać, czeka cię ważna misja!- oznajmił stanowczym tonem.
To co powiedział zbiło ją z tropu. Venora wbiła pytające spojrzenie swych błękitnych oczu w przełożonego.

~ Czy on… ~ otworzyła szerzej oczy. ~ No tak, Albrecht mówił mi, że August również podzielał zdanie Morimonda, choć przede mną nigdy tego nie wyjawił ~ przypomniało jej się. Tyle pytań pojawiło się w jej głowie, które natychmiast chciała zadać Kryspinowi.
- Relikwiarz, ten który przyniosłam... Czy udało się go zniszczyć? - wypaliła nagle.
-Tak. Licz już nie wróci. Sam tego dopilnowałem…- odrzekł August -Musisz uciekać, inaczej twoja misja się nie powiedzie… Nie wierzę w łaskę przeora. Rozgniewałaś go jak nigdy…- nie krył braku zrozumienia do podejścia Wielkiego Przeora. Venorze te słowa zaparły dech w piersi.
- Ale... Ja nie mogę przecież - odparła zagubiona. - Jeśli ucieknę... to tym bardziej mi nie odpuści... Musi być jakiś sposób. Musi! - dodała gorliwie. - Nie może mnie w lochu trzymać, przecież sam Helm mnie wskrzesił, tyle dokonałam w imię naszego boga! Wytępiłam kultystów z całego Ilipur, tam Albrecht czeka na wsparcie zakonu by założyć przyczółek Helmitów i nieść jego dogmaty na Smoczym Wybrzeżu... Musi być sposób zgodny z prawem… - gorączkowo próbowała sobie przypomnieć czego mogła się chwycić. - Może... Może regentka mnie uniewinni, jak dowie się o mojej sprawie ?! - zapytała z nadzieją w głosie. - Bo przecież to nieprawda, że złamałam kodeks rycerza, tym bardziej nie splamiłam swoją decyzją honoru królewskiego!

Kryspin spojrzał z powagą na rozmówczynię -To jest jakiś pomysł… Lecz, co jeśli przeor zdoła przekonać regentkę do swojego zdania o twej winie? To wpływowa persona… Choć z drugiej strony Alusair jest trochę podobna do ciebie. Nie wiem jednak czy uda mi się w pilnym trybie umówić się na rozmowę. Wszak ta młoda niewiasta sprawuje władzę nad całym królestwem…- zastanawiał się na głos.
Panna Oakenfold uśmiechnęła się blado, ale poczuła jak rośnie w niej nadzieja.
- Ale nawet jeśli przeor pomówi z nią pierwszy to... nic straconego! Jeśli opowiecie o moich dokonaniach, o okolicznościach i motywach, dla których złamałam rozkazy przeora... No i przecież moi bracia są rycerzami, mój dziadek zginął walcząc z demonami... - powiedziała prawie jednym tchem. - Jeśli dasz mi pergaminy i pióro to opiszę wszystko to co działo się ze mną w trakcie mojego pobytu na Smoczym Wybrzeżu, jak walczyłam z kultystami, odbiłam bratanków, pokonałam demona i beholdera… - zaczęła gorączkowo wymieniać.
-Zrobię co mogę, ale nic nie obiecuję. Strażnicy nie są przychylni decyzjom przeora, ale wykonują rozkazy- wzruszył ramionami.

- To jeśli możesz jeszcze chwilę dłużej zostać to ja ci o wszystkim opowiem. W Ilipur mam teraz sprzymierzeńca, który jest skory wspomóc nas by Helmici rozpoczęli działania w tamtym miejscu. Zakon musi wysłać jak najszybciej kapłanów na misję w tamto miejsce, gdy kultyści i sprzyjająca im gildia zostali rozgromieni. Lepszej okazji nie będzie - przekonywała.
-Venoro nie mogę tu być. Złamałem rozkaz zwierzchnika… Przyjdę w nocy, wtedy porozmawiamy…- August odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia, lecz zatrzymał się, gdy goblin do niego przemówił
-Żegna, żegna. Niedługo królestwo smoka spłonie, a my będziemy iskrami, które wszystko zaczną! Taaak... - burknął Barung, śmiejąc się gromko. Kapłan spojrzał na zielonoskórego, zignorował go i ruszył w kierunku wyjścia.
Venora podniosła z ziemi miskę ze swoim posiłkiem i odsunęła się od krat. Wróciła na swoje miejsce, siadając na drewnianej ławce. Od spania na niej miała obolałe już całe plecy i czuła się przez to niczym starzec z reumatyzmem. Bezruch bardzo źle na nią działał, ale na szczęście wizyta mentora znacznie poprawiła jej nastrój. Już nawet goblin wydawał się być mniej irytujący.

Z tego co zauważyła to ją karmiono tu lepiej niż Barunga, co potwierdzało słowa Kryspina co do tego, że strażnicy nie zgadzają się z decyzją przeora. Venora jeszcze poprzedniego dnia miała pomysł by wprowadzić strajk głodowy, ale zrezygnowała uznając, że nie osiągnie tym niczego poza osłabieniem własnego ciała. Wciąż nie mogła zrozumieć czemu przeor tak się na nią uwziął i jest ślepy na argumenty. Kara, którą jej chciał zasądzić była niezmiernie przewyższająca jej występek. Ewidentne nadużycie władzy. Już samo trzymanie jej w tym lochu było uwłaczające godności rycerza. To tego ten okrutny zakaz widywania kogokolwiek... Venora zachodziła w głowę jakie motywy kierowały tym człowiekiem, bo zwykłe zadufanie w sobie tego nie tłumaczyło.
Paladynka zjadła, a puste naczynie odstawiła na miejsce przy kratach. Stanęła na środku swojej celi i usiadła w klęczki. Złożyła dłonie do modlitwy. Tak spędzała cały czas jaki tu była, poświęcając go wznoszenie modlitw do Helma. Nie miała żadnych ksiąg, z których mogłaby czytać psalmy pochwalne, więc robiła to z pamięci, często wykazując się własną inwencją w układaniu słów modlitwy. Jej bóg wielokrotnie dawał oznaki, że jej los nie jest mu obojętny, więc i teraz rycerka nie traciła wiary, że jest on przy niej.

1 Dzień Słonecznego zenitu. Lochy, pod zakonem Helma

Venora nie spała za dobrze. Spała bardzo krótko. Niewygodna prycza oraz cała sytuacja bardzo mocno odcisnęły się na jej nerwach. Gdy usłyszała pisk zawiasów drzwi do strażnicy przebudziła się na amen. W bladym świetle słońca, które wpadało do pomieszczenia na górze pojawił się Aleksander. Starzec zszedł po schodach, uważając pod nogi.
-Dziecko drogie…- rzekł z żalem, gdy tylko dostrzegł młodą dziewczynę w celi.
Panna Oakenfold usiadła na brzegu i ciężko westchnęła. Przeciągnęła się, ale zaraz cicho jęknęła czując ból w karku. W końcu wstała i podeszła do krat. Uśmiechnęła się niepewnie do przełożonego, spoglądając na niego pytająco.
-Co się stało? Strażnik nie chciał mnie wpuścić…- przeżywał człek.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline