Zaalarmował go ruch po drugiej stronie rzeki. Znajoma sylwetka drzewoluba pędziła z powrotem w kierunku drzew. Znaczy dobrze, bo zasadzka była we właściwym miejscu. Znaczy źle, to coś poszło nie tak i szyszkojad ich zwęszył zanim wlazł na most i mogli odciąć mu obie drogi ucieczki. - Łapaj skurwysyna! Ucieka! Łapaj go! - Wydzierając się wniebogłosy i ruszył najszybciej jak mógł na drugą stronę przeprawy. Liczył, że załoga drugiego posterunku zrobi co do niej należy i pochwyci gada.
Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył drugiego gada wynurzającego się z trawy przed długouchym. Po chwili zrozumiał, że ten umorusany ziemią i jakimś zielonym paskudztwem dziwoląg to Frietz, który przecież właśnie śpi pod mostem... o błędnym założeniu przekonało go spojrzenie rzucone za siebie. - Kurwa zabiję! - Ryknął nie wiadomo pod czyim adresem i jeszcze bardziej przyśpieszył.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |