Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2017, 19:11   #263
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Co wiesz na temat kapłana Albrechta? Podejrzewam, że wiesz dlaczego zniknął i to co dziwne w tym samym czasie co ty…- spytał przeor.
Panna Oakenfold zaklęła w duszy, że wspomniała o nim. Wyglądało na to, że nie wiązali jego zniknięcia z nią. Ale skoro już zaczęła to przynajmniej mogła próbować sprawić, by nie został oskarżony o dezercję.
- Był ze mną przez cały ten czas - wyznała. - Zdecydował się wspomóc mnie i razem wyruszyliśmy z Suzail.
-Sir Ludwiku. Proszę wprowadzić pierwszego świadka- nakazał władczym tonem przeor, na co rycerz stanął na baczność i wyszedł z komnaty, by po chwili do niej wrócić z młodym mężczyzną, którego Venora nie mogła z nikim skojarzyć.
-Jak się zwiesz?- spytał przeor.
-Jestem Vasper arcykapłanie- odparł młodzieniec o czarnych, kręconych włosach.

-Co wiadomo ci na temat Albrechta i łączących go stosunków z oskarżoną?- spytał odziany na biało człek.
-Albrecht opowiadał nieraz, że jego serce bije dla lady Venory- odpowiedział chłopak.
-Nie raz?- spytała Marret.
-Tak. Przynajmniej kilka razy wspominał o tej dziewczynie-
-Obowiązuje nas celibat… Nasze serca mogą bić jedynie dla Helma! Jedynie dla świątyni!- zaprotestował Kreigh -Uwiodła go i wykorzystała do swej sprawy- dodał zgryźliwie.

Panna Oakenfold, której lico było zazwyczaj koloru porcelanowej bieli, w mgnieniu oka spłonęła rumieńcem, gdy nagle dotarł do niej prawdziwy powód, dla którego Albrecht rzucił wszystko by ruszyć z nią. Zaczęło też do niej docierać czemu pytał ją o porzucenie drogi rycerza... Mina paladynki, która z każdą chwilą robiła się jeszcze bardziej zaczerwieniona, jasno dawała do zrozumienia, że jest ona tym wyznaniem zaskoczona i onieśmielona,.
- Ja... Nie byłam świadoma jego uczuć co do mnie... - wydusiła z siebie.
-Możesz złożyć przysięgę na miłość do Helma?- spytała Marret, lecz w głos wszedł jej Kreigh
-Jej przysięgi nie są dla mnie zbyt wiele warte, tak jak dla niej rozkazy przełożonych…- burknął.
Venora spoglądała to na Marret to na sir Kreigha, zupełnie nie rozumiejąc czego oni od niej oczekiwali. Spuściła wzrok i zacisnęła mocniej pięści.
- Samo to, że jestem paladynem sprawia, że mówię tylko prawdę - panna Oakenfold czuła się zażenowana, że jej niewątpliwie osobiste sprawy zostały wyciągnięte pod debatę na forum. - Ani razu nie wyjawił mi swoich uczuć jakie rzekomo do mnie czuje - dodała.

-Właśnie! Zbaczamy z tematu. To nijak ma się do sprawy- zauważył Aleksander próbując pomóc Venorze
-W takim razie przesłuchajmy drugiego świadka - wtrącił przeor, na co Ludwik dygnął dworsko i wyszedł na korytarz by po chwili wrócić z młodym mężczyzną, którego dopiero po chwilach Venora skojarzyła z wyprawy do Grumgish.
-Jestem Morgie, syn Martiego- przedstawił się.
-Kim jest dla ciebie oskarżona?- spytał przeor.
-Dowodziła moim oddziałem pod Grumgish, kiedy tępiliśmy hordę goblinów nękających skupisko wiosek na wyżynach, na zachód stąd- opowiedział w krótkich słowach okoliczności poznania rycerki,
-Jak się spisała w tej roli?- spytał jeden z starców, zasilających skład sędziowski. Mężczyzna spojrzał ukradkiem na Venorę, po czym powiódł wzrokiem na podłogę.
-Jest szalona… Posłała nas do boju na wzgórzowego giganta! Jaki dowódca wysyła podwładnych na śmierć?...- spytał nie kryjąc emocji i roztrzęsienia na myśl o tamtych wydarzeniach. Przeor spojrzał na Venorę pytająco, co ma na ten temat do powiedzenia.
Paladynka spojrzała na świadka chłodnym wzrokiem. Wciąż jeszcze była rozkojarzona tym co się dowiedziała o Albrechcie i ciężko jej było skupić myśli, ale przynajmniej to co powiedział zbrojny zadziałało trochę jak kubeł zimnej wody.
- Morgie... Czy jesteś w stanie przytoczyć okoliczności pojawiania się olbrzyma? - zapytała powoli wypowiadając słowa.
-Ja chyba tak… No przyszedł, znaczy pojawił się. No i cisnął kamieniem, czy drzewem… Nie wiem walczyłem wtedy z otaczającymi mnie goblinami…- klepnął się lekko w okaleczoną nogę. Dopiero teraz Venora przypomniała sobie chłopaka, którego po bitwie leczono z powodu ranionego kolana -Niewiele pamiętam z tamtego dnia…- pokręcił głową.
- Czyli skoro niewiele pamiętasz to pewnie nie jesteś w stanie powiedzieć jakie rozkazy padły i kto ruszył do walki z olbrzymem?- pytała dalej.

-Ja… Ja…- mężczyzna pokręcił głową i spojrzał na Venorę -Nie. Nie jestem w stanie…- odpowiedział jej.
Venora przeniosła pewne siebie spojrzenie na komisję.
- Do walki z olbrzymem ruszył będący moim sojusznikiem troll - mówiąc to przyglądała się reakcjom zasiadających przy stole. - Walczył on dzielnie, a gdy zaniemógł to między gigantem, a żołnierzami stanął sir Arthon Oakenfold, w czasie gdy ja pospieszyłam zająć się hersztem goblinów. A gdy Barung został już przeze mnie pojmany to osobiście dołączyłam do boju z olbrzymem. Wspólnie, ze wsparciem łuczników, zabiliśmy giganta - powiedziała dla rozjaśnienia sytuacji i podkreślenia tego, że jej podwładni nie walczyli w bezpośrednim starciu z przerażającym przeciwnikiem. - Co więcej po zakończonej bitwie każdy ranny otrzymał fachową pomoc z rąk Helmity Virga, Ilmateryty Franka oraz moich własnych - Venora znów spojrzała na mężczyznę. - Doskonale pamiętam, że jeden z żołnierzy miał straszliwie zmiażdżoną nogę. Osobiście go uleczyłam - mówiąc to patrzyła Morgie prosto w oczy, a ton jej głosu wyrażał zawód. Zaraz Venora wróciła spojrzeniem na komisję, a konkretnie na sir Glandira, który ze wszystkich zebranych miał najbardziej szczegółowy raport z tamtego dnia. - Inny żołnierz, choć raniony zatrutym ostrzem żyje. A to dlatego, że jeszcze nim ruszyliśmy do Grumgish, już miałam tam sprzymierzeńców, którzy bez wahania udzielili nam wsparcia
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline