Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2017, 21:36   #63
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Vex chwilę obserwowała Sama i Angie, po czym wykręciła furgonetkę i ruszyła w stronę więzienia. Złom był złomem ale jakoś dawał radę. Chętnie by pogrzebała w jego bebechach i zobaczyła co da się z tego silniczka wycisnąć. Na razie jednak pozostawało jej jedynie doprowadzenie tego pudełka ze rdzy do punktu docelowego i to w niezłym tempie by, całkiem głęboka miejscami woda, nie zalała silnika. Cały czas nasłuchiwała co dzieje się na pace, co dodatkowo utrudniało skupienie się na drodze. Była trochę zła na Sama. Czy tak będzie wyglądała cała ich podróż do teksasu? Jeśli w ogóle ją zaczną. NIby też kiedy była nastolatką ale w Det wychowanie wyglądało odrobinę inaczej. Jak ci było smutno, to zawsze znalazł się ktoś kto mógł ci pokazać, że może być smutniej. Westchnęła ciężko i zerknęła w obtłuczone lusterko.
- Żyjesz tam? - Krzyknęła do tyłu, starając się przebić przez łomot blach, chlupotanie wody w i poza autem i trzeszczenie wszystkiego co tylko ten złom miał do zaoferowania.

Samochód był szybszy od pieszego. Stara prawda, znana zwłaszcza w stolicy motoryzzacji czyl rodzimym mieście Vex znów dała o sobie znać. Droga jaką niedawno pokonali we tójkę w jakiś pewnie kilka minut teraz kończyła się w chwilę moment. Już prawie podjeżdżali pod ciemną bryłę budynku z zakratowanymi oknami. Roger nie wydawał się zbyt niespokojny ani rozmowny. Z paki dochodziły do kierowcy minimalne ilości odgłosów nie licząc standardowego motoryzacyjnego zgrzytania i pokonywania oporu tafli wody. Chociaż do oglądania, zwłaszcza w dzień, efekt byłby pewnie niezły z tą całą spienioną wodą przed maską i zostawianym śladem na wodzie jak po płynącej łódce. W każdym razie wytatuowany facet jakoś nie zareagował sensownie na pytanie kierowcy nim nie zajechali przed budynek.

Vex wyszła z auta przypominając sobie o wszechobecnej wodzie i przeklęła cicho. Podeszła do bocznych drzwi i je otworzyła.
- Taksówka dotarła na miejsce, napiwków nie trzeba. - Zajrzała, szukając swoich pasażerów.

Gdy otworzyła boczne drzwi vana zobaczyła mniej więcej to samo co przez siedzenie kierowcy. Czyli plecy mężczyzny o wytatuowanych ramionach i ciało nagiej kobiety leżace bezwłądnie na podłodze. Za to w drzwiach wejściowych pojawiła się sylwetka. Sądząc po wzroście i sylwetce któraś z dziewczyn.

- To van Rogera. Gdzie on jest? - głos Melody zdawał się być trochę zaniepokojony.
- W środku, chcesz pogadać, bo ze mną nie rozmawia. - Vex odsunęła się od drzwi. Jakoś wolała nie zostawiać faceta samego. Biorąc pod uwagę jak drapał się spluwa po głowię, mogłoby mu coś odwalić… Pytanie tylko czemu mu tego bronić. Oparła się bokiem o otwarte drzwi auta. Angie by chyba umarła ze smutku jakby mu się coś stało. Westchnęła ciężko czując jak woda znów wypełnia jej buty.

Woda też przez chwilę zdawała się hamować kurierkę ale w końcu zeszła w tą zimną i czarną wodę i dość szybko podeszła do samochodu.
- Roger? - zapytała zaglądając przez boczne drzwi samochodu do środka. Ale doczekała się takiej samej reakcji jak przed chwilą Vex. Spojrzała więc na nią chyba pytająco ale zaraz weszła do środka i usiadła na ławce kufra. - Roger co się stało? Kto to jest? - zapytała zaniepokojona całą sytuacją i kładąc mężczyźnie dłoń na ramieniu. Wewnątrz samochodu było jeszcze mroczniej niż na zewnątrz więc ciało rozłożone na podłodze jawiło się jako jaśniejszy kontur.
- Tess. - powiedział w koońcu coś zrozumiałego Roger. Melody spojrzała znowu na stojącą przy drzwiach Vex ale zaraz zsiadła z ławy i uklękła obok Rogera.
- Co jej się stało? Dlaczego ona… - urwała gdy położyła dłoń na ramieniu mężczyzny. Palce i dłoń kobiety były widoczne jako jasniejsze plamy na tle jego ramion które po ciemku były ledwo widoczne. Potem Melody pochyliła się do przodu chyba sprawdzając tętno albo oddech Tess. Wróciła znowu do poprzedniej pozycji widocznie upewniajac się o stanie Tess. - Co się stało Roger? - zapytała ponownie.

- Zabiłem ją. Zabiłem moją Tess. - Roger uniósł twarz patrząc pewnie na twarz Melody. Ta chwilę wytrzymała a potem znów Vex widziała,że chyba spojrzała na nią.
- Dlaczego? - zapytała kurierka chyba coraz bardziej zdezorientowana sytuacją.

- Nie wiem. Coś jej się stało. Była… No nie wiem… Wiem. Jakby dotknął ją szał krwi. Ale przecież wtedy byłaby wybrańcem. Wiesz co to znaczy. - Roger też wydawał się skołowany i mówił jakby szukał u rozmówczyni jakiegoś potwierdzenia czy czegoś jeszcze. Ta jednak nie odpowiedziała od razu.
- Słuchaj Roger możemy pogadać w środku? Udało mi się rozpalić ogień. No prawie. - Melody podniosła się z kolan i wyciągnęła dłoń w stronę Rogera. Ten po chwili wahania wstał i dał się wyprowadić z samochodu.
- Zamknę wóz, ok? - Vex odsunęła się od auta przepuszczając ich. - Chcesz coś stąd?

- Zamknij. Ten sam kluczyk co do stacyjki. - Melody zgodziła się na ten pomysł i zatrzymała się na chwilę. - Weź strzelbę. Jest na górze pod dachem. Naboje są w schowku. Na kufrze z tyłu przy zapasowym kole wozi kankę. Nie wiem z czym ma tym razem albo wóda albo woda. No chyba, że tym razem nie ma. - dopowiedziała po chwili zastanowienia dziewczyna. - Mogę ci potem pomóc tylko zaprowadzę go na górę. - dodała jeszcze wskazując ruchem plamy twarzowej na plamę obok.

- Ta jest… - Powiedziała i weszła na pakę, póki jeszcze miała ich w zasięgu słuchu. Jakoś wolała nie zostać sama z Tess po tym co tam podobno wyczyniała. Przesunęła dłonią po półce pod sufitem, szukając wspomnianej broni. Przy okazji cały czas zerkała na martwe ciało.

Pod sufitem wozu panował całkowity mrok. Bardziej więc od oczu przydawał się dotyk. Dłonie Vex wyczuły więc okładzinę na suficie, dość pewnie tanią,cienką i obdrapaną. Ale przy samej górze szyby wuczyła charakterystyczny kształt rurowatego magazynku i po chwili trzymała w dłoniach strzelbę z rodzaju klasycznej pompki. W schowku były jakieś szpargały coś szeleszczącego i chyba jakaś ścierka ale gdzieś po chwili błądzenia dłonią wyczuła kwadratowem tekturowe pudełko. Zbyt ciężkie by było puste za to gabarytami ładnie wpisującymi się w rozmiary klasycznej paczki amunicji. W tym czasie gdy zerkała na kontur ciała pozostawionego na podłodze dalej wyglądał jak kontur ciała pozostawionego na podłodze.

Vex zgarnęła swój plecak i znalezione rzeczy, po czym zamknęła auto. Jakoś przebywanie ze zwłokami, to nie było coś czego pragnęła tej nocy. Ruszyła na górę by zanieść to co już znalazła. Najwyżej zaraz wróci się z kimś po resztę.

Dostać na górę nie było się tak łatwo po ciemku. Pamiętała co prawd drogę i choć kontury ścian i schodów majaczyły przed oczami to jednak po ciemku każdy krok wydawał się być krokiem w niepewność i skryte w niej niebezpieczeństwo. Ale budynek wydawał się być względnie bezpieczny a i szczęście zdawało się sprzyjać dziewczynie z Det bo doszła na piętro w jednym kawałku. Melody i Roger też musieli dopiero wejść bo znalazła ich w pomieszczenu obok tego gdzie był zaparkowany Spike. Z tego obok dobiegała kusząca i przyjemnie ciepła łuna płomyka ze świecy. W tą oświetloną i suchą strefę aż przyjemnie było wejść po przyjściu z tej mokrej, nocnej ciemności. Roger siedział na jakimś krześle z twarzą schowaną w dłoniach. Melody przy blasku świecy zdołała nazbierać jakiś materiał na opał i wyglądała ta kupka dość porządnie. Ale jeszcze się nie paliła.
- Woda nam się kończy. - powiedziała w ramach przywitania Vex rzucając na nią okiem i broń którą przyniosła. - Nie było tej kanki? - zapytała nie widząc żadnego pojemnika w rękach Vex.

- Wiesz, troszkę pomoczyłam nogi w tej wodzie, ale jeszcze trzecia ręka mi nie wyrosła. - Vex odłożyła pod ścianą broń i amunicję. - Gdzie podziała się reszta? - Vex wsłuchała się w dźwięki z korytarza, starając się zlokalizować kotki, o których mówił Sam.

- No tak, chyba faktycznie. - druga z brunetek uniosła brwi nieco chyba rozbawiona ironiczną uwagą tej w drzwiach. Podniosła się do pionu. - Gdzieś tu się kręcą. - uwaga została rzucona lekkim tonemz wyraźną niechęcią w głosie pewnie ze względu na Mewę. - Chodź, zobaczymy co tam jest jeszcze. - powiedziała Melody gdy chwilę obserwowała siedzącego nieruchomo Rogera. Niezbyt reagował na to o czym rozmawiają obydwie kobiety. - Roger, idziemy do twojego samochodu. Zaraz wrócimy dobrze? Poradzisz sobie? - dziewczyna zapytała siedzącego a ten chyba usłyszał bo pokiwał głową i machnął zachęcająco ręką w stronę drzwi. Kurierka chwilę mu się przyglądała aż w końcu wzruszyła ramionami i ruszyła do wyjścia.

Vex ruszyła za Melody. Miała serdecznie dość łażenia na tę noc, ale potrzebowali wody.
- Jak blisko byli Tess i Roger. - Powiedziała cicho, gdy już były na dole.
- A różnie. Dość rozrywkowa i barwna parka. Czasem byli ze sobą razem a czasem nie. - odpowiedziała równie cicho Melody schodząc uważnie po schodach. Myśl o tym jak łatwo po ciemku z nich zlecieć na dół była całkiem naturalna gdy się patrzyło w kłębiącą na dole ciemność. Z góry dołu schodów nie było widać więc pozornie wydawało się, że prowadzą w bezdenną ciemność. - Co tam się właściwie stało? Naprawdę ją zabił? - Melody idąc przez parter spojrzała na idącą obok kobietę. Twarzy nie było jej widać bardziej niż jako jasny owal ale w głosie dało się słyszeć niedowierzanie.

- Wiesz… jak już dotarliśmy to było po ptokach. - Vex wzruszyła ramionami. - Z tego co mówiła reszta ekipy to nagle wpadła w szał… przynajmniej tak zrozumiałam. Jeden strzelił do niej z jakiejś broni i nawet nie zareagowała. - Motocyklistka mówiła cicho. - Z tego co po niej widać to musiała oberwać nie tylko z tego. Złamana ręka i takie tam. Podobno cały czas szalała. Roger chyba musiał ją wykończyć i strzelił jej prosto w bańkę. - Vex przyłożyła palec wskazujący do skroni i wykonała ręką gest jakby strzeliła sobie w skroń.

- O matko. - powiedziała Melody będąc chyba pod wrażeniem takiej relacji i informacji jakie ze sobą niosła. Przez resztę parteru przeszły więc w milczeniu. - Ciężko w to uwierzyć. - odezwała się dopiero gdy były znowu przy furgonetce. - Naprawdę ją zastrzelił. - pokręciła głową w niedowierzaniu. Przerwało jej spojrzenie w mrok kufra vana. Wewnątrz było zarysowane blade ciało w ciemności. Ciche i nieruchome. Kurierka przypatrywała się chwilę jemu. W końcu weszła do wnętrza i sunąc dłonią po ławie zaczęła szukać czegoś pod spodem. - Jest coś. - stęknęła i faktycznie do Vex doszedł odgłos metalu uderzającego i szurającego o metal i chlupoczący odgłos z wnętrza. Kurierka szarpnęła pojemnikiem i ten stuknął dźwięcznie o podłogę pojazdu przy drzwiach maszyny. Po chwili obok niej pojawiła się kucająca Melody. Popatrzyła znowu na obrys nieruchomego ciała. - Trzeba będzie coś z nią zrobić. Nie może tak tu leżeć wiecznie. To jedyny sprawny pojazd jaki mamy. I na tyle duży by zabrać nas wszystkich. - powiedziała opierając dłoń pod brodę.

- Zobaczymy w ciągu dnia, teraz i tak nic nie wyczarujemy. - Vex także weszła na pakę i zaczęła się rozglądać czy przypadkiem nie ma tu jakichś koców czy innych rzeczy, które mogłyby się im teraz przydać. - Do tego Rogerowi załącza się agresor gdy ktoś jej dotyka.
- Zawsze był dość zazdrosny. O w sumie wszystko. Ona zresztą też. - powiedziała Melody patrząc na ciało i na krzątającą się po kufrze vana motocyklistkę. Ta namacała w kącie jednej z ław jakiś materiał który mógł być kocem albo jakąś narzutą. Na ścianie pewnie na jakimś wieszaku, namacała coś drelichowatego. Pewnie jakieś ubranie.

Vex zgarnęła te rzeczy, pod pachę.
- Wspaniała parka. Dobra, chyba możemy stąd spadać. - Motocyklistka uniosła w ciemnościach swoje zdobycze, pokazując je Melody. - Chyba, że coś jeszcze?
 
Aiko jest offline