- Czyli... - Sal pomyślał chwilę nad odpowiedzią Gustawa - Ostatni? - parsknął.
- Kochanie, chyba im wierzę, sami by tego nie wymyślili - dodał do stojącej obok kobiety. Nie celował już w Barona, ale i nie zdjął strzały z cięciwy.
- Ależ jesteśmy bandytami. Kto inny by się po lasach kręcił bez powodu? A Wy udzieliliście jedynie połowy odpowiedzi, młodszy sierżancie. Pytałem też, po co tu jesteście.
- Z pewnością chcieli poczęstować nas gorzałą, powspominać dawne czasy i zaofiarować amnestię. Księżna osobiście wysłała do Ciebie posła pełnomocnego w osobie tego oto sierżanta, a tak naprawdę barona w przebraniu - po raz kolejny sarkastycznie wtrąciła się kobieta. Można się było zacząć zastanawiać kto "tak naprawdę" przewodzi tej bandzie. I chyba niezbyt Wam ufa.
- Martha, daj spokój! - uciszył ją ponownie i westchnął.
- Michael Salefk. Sal - przedstawił się - Były łowca, były zwiadowca Wron z Wittenhausen, pierwszej kompanii Pfeildorfskiego regimentu.