Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2017, 20:54   #265
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Był to plan zacny, lecz zarazem bardzo niebezpieczny. Marret była głównym przeciwnikiem Żelaznego i smoczydło skupiało na niej całą swoją uwagę. Venora wiedziała, że kiedy już się pokaże mu na oczy, nie odpuści do póki jej nie zabije. Postawiła sobie jednak priorytety i konsekwentnie miała zamiar je wypełnić. Venora musiała poczekać na odpowiednią okazję i ta chwila przyszła niedługo później, kiedy Żelazny potężnym trzepnięciem skrzydła strącił Marret w kłęby dymu, tuż obok sądzonej rycerki.
Panna Oakenfold musiała wykorzystać ten moment i wartko doskoczyła do aasimarki dotykając jej ciało swoimi dłońmi, które od razu zagoiły część jej ran. Marret spojrzała zdziwiona na Venorę i podziękowała jej skinieniem głowy.
-Zajdź go od boku! Musimy go powstrzymać!- warknęła kobieta, podnosząc się szybko na nogi -Hia!- krzyknęła wybiegając z dymnej zasłony szarżując wprost na Żelaznego.
Nim Venora podjęła decyzję co dalej, usłyszała dzwony katedry Tyra, światyni znajdującej się najbliżej królewskiego zamku. Najwyraźniej na czas potyczki w świątyni Helma, czerwony smok postanowił się zabawić wokół.

~ Czy ona nie widzi, że nic na sobie nie mam?! ~ przeszło Venorze przez myśl, gdy patrzyła jak Marret wraca do walki. Młoda rycerka nawet nie zdążyła jej powiedzieć, że to ona jest tym kogo szuka jaszczur. Panna Oakenfold zrobiła to co miała i teraz musiała zrobić to co do niej należało, czyli ostrzec wszystkich, że czerwony smok to nie jest to co najbardziej im zagraża.
Venora pobiegła do drzwi i chwyciła za klamki. Nacisnęła je i gdy już miała przez nie uciec, odwróciła jeszcze by krzyknąć w kierunku walczących.
- Tu jestem parszywa mordo! - krzyknęła czarnowłosa i wybiegła. Miała nadzieję, że to wystarczająco rozproszy Żelaznego, by Marret mogła to wykorzystać. - Jesteśmy atakowani! Uzbrojone smoczydło wtargnęło do katedry! - biegła i krzyczała ile sił. - Wszyscy do broni!
-Waaaaaa!- rozległ się rozwścieczony krzyk Żelaznego, który momentalnie skupił uwagę na wybiegającej z komnaty Venorze. Większość komnat na tym piętrze zajmowały najważniejsze w klerze persony. Większością z nich byli starcy. Żelazny wyważył barkiem solidne drzwi i omal nie przewrócił się na śliskiej posadzce korytarza, a kiedy tylko złapał równowagę pognał za Venorą. Kobieta mogła uciekać schodami w dół, lub próbować szczęścia kryjąc się w jednej z komnat.

Pladynka rzuciła ciążące jej w tej chwili miecz i tarczę za siebie w nadziei, że smoczydło się o nie potknie i skręci kark. Przyśpieszyła. W tej chwili jedyne co ją mogło uratować to to, że znała to miejsce i wiedziała gdzie uciekać. Popędziła do schodów powtarzając co jakiś czas ostrzeżenie. Na coś przynajmniej się teraz przydawało echo, które zawsze sprawiało, że nawet najcichszy krok rozchodził się wszędzie.
~ Nie może mnie dopaść… ~ ponaglała się w myślach. Venora zbiegła schodami w dół, lecz nim dotarła na piętro niżej Żelazny wylądował tuż przed nią, rozwalając impetem ciężaru swego ciała barierkę chroniącą od upadku z wysokości. Gad wyprostował się wpatrując się rycerce głęboko w oczy. Miał równie inteligentne spojrzenie co Balthazaar, lecz jego wzrok był znacznie bardziej przerażający. Stwór wyszczerzył zęby
-Ciężko cię zabić…- skomentował -Jak przeżyłaś nasze pierwsze spotkanie?- spytał robiąc powoli krok w jej stronę.
Paladynka dyszała ciężko po tym sprincie. Cztery dni nicnierobienia zrobiły swoje. Przestąpiła dwa kroki w tył, by zachować dystans od smoczydła. Przełknęła ślinę, nerwowo rozglądając się za opcjami jakie miała.
- Czego ode mnie chcesz?! - warknęła do niego, licząc na to że kupi jej to czas i ktoś przyjdzie jej z pomocą.

-Schwytałaś Barunga… Ten tchórzliwy szczur nic dla mnie nie znaczył, ale zabicie gigantki zrobiło na mnie spore wrażenie…- przyznał spokojnym tonem -Trochę mi namieszałaś, wydaje ci się, że mógłbym ci odpuścić? Suzail i tak upadnie, zdeptane łapami smoków… Pozwoliłem sobie jednak dać jego mieszkańcom przedsmak piekła, które ich czeka…- komentował warkoczącym głosem. Przemowę przerwała mu dwójka rycerzy, którzy najwyraźniej byli w pobliżu i zwabieni hałasem pospieszyli z odsieczą. Dwa strzały z kuszy na nic się zdały. Smoczydło nie zostało trafione żadnym pociskiem, ale zdekoncentrowało Żelaznego, który skupił się na rycerzach przestając skupiać się na Venorze.
Paladynka miała wolną drogę by uciekać w tył, skąd słyszała dźwięczne kroki okutej w stal Marret, która mogłaby ją ochronić... Lub ruszyć w przód próbując przemknąć pod skrzydłem rozproszonego smoczydła i biec na dół. Tyle, że wtedy nadal narażała się na oberwanie skrzydłem.
Venora odwróciła się na pięcie i zaczęła biec ku aasimarce.
- Biegnijcie po pomoc! Nie walczcie z nim! - krzyknęła jeszcze do rycerzy.

-Pani większość naszych pobiegła pod pałac, gdzie smok pluje jęzorami ognia!- odkrzyknął jeden z paladynów. Jak widać Żelazny miał świetny plan, by skupić całą uwagę zbrojnych Suzail na atakowanym przez smoka pałacu, czyszcząc tym samym drogę Żelaznemu. Smoczydło zagrzmiało śmiechem i skoczył w dół w kierunku rycerzy powalając jednego potężnym kopniakiem w pierś. Mężczyzna runął na ziemię pod ciężarem smoczydła. Venora wspięła się na górę schodów o mały włos nie zderzając się z rozpędzoną aasimarką. Kobieta wręczyła Venorze długi miecz, który młódka po drodze cisnęła na ziemię -Nie pokonam go sama!- zreprymendowała szaleńczy plan panny Oakenfold.
- Oszalałaś?! - syknęła Venora, ale miecz przyjęła do ręki. - Raz mnie już prawie zabił, a wtedy miałam przynajmniej pancerz! - natychmiast po tych słowach, stanęła za plecami Marret i wypowiedziała słowa modlitwy, wiarą lecząc część ran kobiety.
-Ja zabiłam Glabrezu, które opętało moją duszę w dzieciństwie! Łap za miecz i walcz! To rozkaz!- krzyknęła Marret ignorując słowa młodszej rycerki.
-Za Helma!- krzyknęła i ruszyła w schodami w dół w kierunku Żelaznego.

Venora w zdenerwowaniu już jej się chciała odgryźć, że sama nie dała się opętać demonom, ani dać zabić beholderowi. Akurat czarnowłosa była tą osobą, która spokojnie mogła licytować się o dokonania nawet z bardzo doświadczonymi rycerzami, ale dość miała rozumu by wiedzieć, że nie było to miejsce i czas na takie sprzeczki. Panna Oakenfold zagryzła mocno zęby dostając bezpośredni rozkaz. ~ A to mi zarzucali, że jestem szalona i posyłam swoich ludzi na pewną śmierć! ~ zezłościła się Venora na tą hipokryzję. Mając przy sobie jedynie nieznany jej miecz, paladynka tchnęła w niego boską energię. Ostrze zajarzyło się bladą poświatą.
- Helmie miej nas w opiece... - szepnęła i ruszyła za Marret, zbiegając w dół, by z rozpędu zaatakować smoczydło, wkładając w to moc karcenia zła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline