Udało się! Udało się... Szkoda tylko, że reszcie się nie powiodło... Jednak, gdy tylko zaczął się rozglądać, okazało się, że wszyscy żyją! I na dodatek mają transport. Ale przejebał... Ale spierdolił! Teraz będzie sam, nie zdąży dopłynąć. Plany miał dwa - albo wleźć do kajaka, położyć się płasko i liczyć na cud, że ktoś przyjdzie z pomocą, zanim on zdechnie z głodu. Plan całkiem niezły, bo wody dookoła pod dostatkiem i nikt raczej kajaków sprawdzać nie będzie, jak sobie będą dryfować. Drugi polegał na dopłynięciu do drugiego brzegu i dalszej ucieczce. Już miał zdecydować się na pierwszy plan, gdy dostrzegł Deana, który jak kretyn pobiegł do wody i zaczął płynąć. Czyżby nie widział szans w ucieczce autobusem? Tym razem prawie zdecydował się na płynięcie razem z Deanem.
Jednak... Jednak zrezygnował. Położył się płasko w kajaku, zamknął oczy i modlił się do swojej prababci, żeby zachowała go przy życiu.