Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2017, 10:39   #54
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Była dziewiąta rano… Miyako dopiero się obudziła. Za oknem życie milionów ludzi toczyło się w rytmie szumiących samochodów i śmiechów rozmów.
Wesołe, często beztroskie i szczęśliwe życie, którego naga kobieta na futonie nigdy nie zaznała i zaznać już nie zdoła.
Nie w tym ciele i nie z takimi wspomnieniami.
Gdyby móc tak zasnąć… i przespać ten dzień i następny i następny i następny…

美夜

Urodziła się w nocy. Pięknej, bezchmurnej i sierpniowej. Ostatnie z higurashi płakały w powoli blednących liściach drzew, żegnając swoich ukochanych i witając na tym świecie piękne dziecię nocy, które nie wiedziało jeszcze jak okrutny los zgotowali jej bogowie.
Tamtej nocy Yamasaki płakała ze strachu i zimna obcego świata, owinięta w różowy becik, gdy szczęśliwa nowina o narodzinach poniosła się po rodzinie jak grzmot pioruna.

Drżące opuszki palców gładziły rozchylone usta tancerki go go, starając się wychwycić ciepło męskich warg, które jeszcze chwilę temu ją całowały. Na próżno jednak.
Uczucie, którego szukały dawno się ulotniło. Mara senna pozostała tylko złudzeniem odpoczywającego mózgu. Kimkolwiek był czerwonooki… znikł wraz z otwarciem czarnych jak atrament oczu.
Nie był prawdziwy.

Gorąca kropla potu spłynęła po policzku dziewczyny, by za nią zaraz potoczyły się następne. Miya spojrzała z niezrozumieniem na pracujący pod sufitem klimatyzator, by dotarło do niej, że to nie pot oblewał jej twarz a łzy.
Łzy, które powstrzymywała od dwudziestu jeden lat.
Niewinne, dziecięce i szczere płynęły ciurkiem po policzkach, brodzie i szyi. Ginąc w zagłębieniach obojczyków lub na języku płaczącej.
Kobieta ukryła twarz w dłoniach, starając się powstrzymać spazmy płaczu powoli ogarniającego jej ciało i umysł.
Skąd to nagłe załamanie? Skąd ta bezsilność i dojmujące uczucie pustki w jej sercu, którego w żaden sposób nie potrafiła przełknąć… odgrodzić się… obronić.
Biorąc telefon do ręki, włączyła wyświetlacz na którego tapecie widniał skan ślubnego zdjęcia jej rodziców, który aktualnie był zakryty wiadomością z ósmej rano…

Dziewczyna uspokoiła się nieznacznie, tłumiąc czkawkę szlochu i odczytała SMS.
- Niech cie szlag Selohi… obyś zdechła… obyś kurwa sczezła w jebanych męczarniach, samotna i opuszczona… w ciemnościach… Zgiń! Zgiń! Zgiń ty suko! Słyszysz?! - Niepohamowana złość, przerodziła się w autoatak agresji. Telefon poleciał przez cały pokój uderzając w zasuwane drzwi do pokoju Nany za którymi się ktoś poruszył.
Yama na zmianę to policzkowała się, to uderzała pięściami w głowę, szarpiąc włosy i wyjąc jak dzikie zwierze schwytane w pułapkę.
Niebiescy ludzie nie byli wytworem jej chorego mózgu… nie byli jej wyobraźnią, ni nawet opętaniem. Oni istnieli i prawdopodobnie żyli na prawdę, a co za tym idzie… te miękkie usta, ta delikatna dłoń i to łagodne spojrzenie…
- IIE! IIE! IIE! NIE WYŁAŹ Z POKOJU NANA BO CIE ZABIJE! - ostrzegła przyjaciółkę i od biedy kochankę, dobrze wiedząc, że ta czaiła się za ścianą.

Przysięgła sobie już dawno temu, że nikt, NIKT nigdy nie zobaczy jej bezbronnej, a więc musiała pozostać teraz sama… trawiona niesprecyzowanymi uczuciami i napawającymi lękiem myślami o których istnieniu i pragnieniu nie sądziła, że kiedyś się posądzi.


Na zewnątrz był skwar i niewyobrażalna duchota.
Pełne zachmurzenie oraz 79% wilgotności powietrza jak wskazywały portale internetowe. Każdy kto nie musiał wychodzić z domu, pozostawał w zamknięciu… Miyako jednak śpieszyła do pracy.
Po porannym napadzie złości, lęku, paniki i innych dysocjacyjnych emocji, doprowadziła się bez słowa do porządku i wyszła na spacer i łapanie pokemonów.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/fa/a5/b7/faa5b7b9460f98b7e4fe4473b6e264be.jpg[/media]

Gruby mur i pancerz jakim odgrodziła się nie tylko od świata zewnętrznego, ale i wewnętrznego, utrzymywał kelnerkę w zawieszeniu i totalnej atrofii funkcji emocjonalno-życiowych.
Zawieszona w próżni i odcięta od wszelkich bodźców, wyglądała jak naturalnej wielkości lalka… lub robot, zaprogramowany, by iść prosto przed siebie.
Felerny sms od Alice pozostał bez odpowiedzi


Na widok pierwszego klienta serce Yamasaki zabiło szybciej. Wprawdzie lubiła spokój i osamotnienie, ale było coś przyjemnego w braniu zamówień i przynoszeniu ich do stolika.
Dopiero po chwili dotarło do niej na kogo patrzyła. To był rysownik z dziwnym znamieniem na ręku. Kobieta automatycznie spojrzała na swoją dłoń. Królicze uszka świeciły “wesoło” doprowadzając kelnerkę do dreszczu zdenerwowania.
Radość z powodu pierwszego klienta szybko się ulotniła. Miyako wygładziła fałdki na fartuszku, podeszła do kasy i wzięła swój kajecik z różowym długopisem. Dwa oddechy odczekała, by się uspokoić i nie wyglądać jak niezadowolony mops, chętny mordu na bamboszu swojego pana, po czym ruszyła do stolika na zewnątrz.
- Witamy w Domowych Pysznościach, piękny dzień się zapowiada prawda? - odezwała się ciepłym i wystudiowanym głosem, zupełnie nie pasującym do kamiennego wyrazu jej twarzy. Podając mężczyźnie kartę, ukłoniła się grzecznie. - Czy podać panu coś do picia na sam początek?
Shunsuke był nieco rozkojarzony, choć do swych uszek zdążył się przyzwyczaić. Były jak blizna po wypadku, odrażająca… ale już nie przyciągająca myśli i uwagi. Do teraz.
Jednakże to nie jego “uszka” przyciągnęły wzrok.
- Więęęc… tobie też śnią się niebiescy kosmici? - wyrwało mu się nagle, gdy dostrzegł podobny znak u obsługującej go kelnerki.
Kobieta spoglądała na niego jak na totalnego kretyna. Jej lewa brew uniosła się nieznacznie, a kąciki ust drgnęły w pobłażliwym uśmieszku. “Kamienność” jej postawy, nie pozwoliła jej jednak na wizualniejszą reakcję.
- Przyniosę panu wody z lodem - odparła grzecznie, chowając notesik do kieszonki i kłaniając się grzecznie, wycofała się do środka.
Sonoroki tylko przez chwilę odprowadzał ją spojrzeniem, z obojętnością przyjmując jej reakcję. Była dla niego zrozumiała. Sam miał ochotę podobnie podejść do problemu. Wzruszył więc jedynie ramionami i czekał na wodę z lodem. I okazję do zamówienia deseru kawowego.
Wkrótce dziewczyna wróciła z dzbankiem pełnym wody z lodem, jakże popularnym i darmowym dodatkiem do zajmowanych stolików.
- Hai, dozou… - Miya przykucnęła lekko, stawiając ciężkie naczynie na szklanym blacie. - Czy zdecydował się pan już na zamówienie? W naszej ofercie są wspaniałe śniadania… choć teraz jest już pora lunchu.
- Poproszę kawę i może jakiś deser, który się długo je. Czekam tu na kogoś - odparł Sonoroki grzecznie, w ogóle nie poruszając kwestii swej poprzedniej wypowiedzi. Skoro ona nie była zainteresowana, to on nie zamierzał jej nagabywać. Niektórzy powiadają że niewiedza bywa błogosławieństwem i w tym przypadku Shunsuke był skłonny się z nimi zgodzić.
“Kawę… jaką?” pomyślała dziewczyna w irytacji, że też musiał jej się trafić klient, któremu musiałaby czytać w myślach, by wyrwać cholerne zamówienie.
- Oczywiście… zaraz panu przyniosę. - Oddalając się, bawiła się długopisem, naciskając na niego jakby nadawała morsem.
- Joe… deser który się długo je. - Rzuciła przez okienko do gaijina, a ten tylko popatrzył na nią niezrozumiale, bo on nie znał japońskiego, a ona angielskiego. - Aisu… kremu… - “I inne tego typu pierdoły.”
Po niecałych dziesięciu minutach, mężczyzna dostał zamówienie. Filiżankę z kawą, obok sosjerkę z mlekiem oraz deser lodowy. Wielkości prawie jego głowy.


[media]http://jagodka.pl/wp-content/uploads/2015/11/owocowy_puchar-e1454501732939.jpg[/media]
- Tooo… jest całkiem duże. Mam to sam zjeść?- zapytał zaskoczony grafik zerkając to na monstrum przed sobą, to na kelnerkę stojącą obok.
- Ach… no tak, czeka pan na przyjaciół. Przyniosę dodatkowe łyżeczki, na pewno przyjemnie będzie się jadło ze wspólnego pucharku - odparła miło i jakby z uśmiechem, ale tylko w głosie. Pokłoniła się grzecznie i rozstawiła talerzyk z serwetką i łyżeczką, oraz cztery papierowe saszetki z różnego rodzajami cukru, po czym schowała tacę na siebie i ponownie się ukłoniła.
- Przyjaciel to za dużo powiedziane. Kolejna osoba z uszkami na dłoni- wtrącił sarkastycznie Sonoroki nadal przerażony tym… czymś przed sobą.
- Przełamią panowie pierwsze lody rozmawiając o niebieskich kosmitach. - Można by go odebrać za zajadłą docinkę, gdyby głos nie był jak wyrwany ze studia dźwiękowego. Idealny, nienaganny i nadający się na seiyu. - Smacznego!
- Bardzo zabawne… szkoda, że prawdziwe - burknął Shunsuke nie dbając o uprzejmości. W sumie nie cieszył się ani na spotkanie z Saito, ani z powodu rozmowy z kolejną właścicielką uszek. Ciekawe jak “tam” miała na imię. I którym z jego “znajomych” była.
Kobieta uznała, że to już ten czas, kiedy powinna się wycofać. Kłaniając się jeszcze dwa razy, bo tego nigdy nie było za wiele, oddaliła się za kontuar, przygotować dodatkowe sztućce oraz ogólnie przypilnować całego interesu.
Gdy pracowała, nie miała czasu myśleć, a co za tym idzie, nie musiała się zmagać z własnymi demonami.

Godzina 12:09:32 do Gaijin Alice:
Cytat:
〒151-0051 Tōkyō-to, Shibuya-ku "Domowe Pyszności" stolik na zewnątrz, spotkanie śniących pojebów.
Góra.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 08-08-2017 o 10:54.
sunellica jest offline