James "Nitro" Carter - znerwicowany technik
Nitro puścił żurawia w kierunku molo. Ale nie widział molo bo był tam ten cholerny dym. Znowu ktoś przysłonił całą scenę i nie szło dojrzeć co tam się dzieje. Na wszelki wypadek więc poczekał. Z każdą chwilą sytuacja się klarowała coraz bardziej. Nawet usłyszał sympatyczny głos Sandy w słuchawce i wedle niej wyglądało, że jest po robocie. Ale gdy szedł już w stronę bardzej przerzedzonego dymu, na tyle, że już był przejrzysty jak rzadka mgła wdział, dwie strofujące się nawzajem sylwetki. Ta dziewczyna, Margaret i David. No jakby coś do siebie mieli. Potem podszedł do nich ten ponury Rusek co jakoś sprawiał na Carterze na tyle odpychające wrażenie, że wolał się z nim nie integrować.
Po drodze na molo zaszedł jednak do miejsca gdzie lądowali i pozbierał ubrania jakie tam znalazł. Część chyba była tego doktora co się zmieniał w tego zabawnego dinozaura a część chyba tego ruskiego co się zmieniał w niedźwiedzia. Zaniósł je na molo, zresztą Eddi o to prosił to Nitro mógł się pofatygować. - Nie no. Chyba się jakoś dogadają. - mruknął ni to do niego, do kotłującej się parki a trochę jakby sam do siebie. Sam zaś oglądał rakietę. Tą którą wspólnym wysiłkiem udało im się powstrzymać. Ciekawe czy udałoby im się jakoś przerobić. - Myślicie, że możemy skitrać to cacuszko? - zapytał nagle z błyskiem w oku. Jeszcze sam nie wiedział gdzie i po co ale fajnie było mieć własną rakietę nie? No na pamiątkę pierwszej akcji czy co. Przecież mogła się zgubić czy znisczyć na akcji prawda. Nie był pewny ale chyba Coulson i reszta ważniaków nie płakaliby po jakiejś jednej, nędznej rakietce nie? Przecież tyle ich mają.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |