Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2017, 20:27   #145
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Dzień po lądowaniu: 158. Czas do zimy: 24 dni
Planeta XA82000-0/Avalon, Habitat Administracyjny, Biuro gubernatora


Eliza Meere poinformowała krótko o przybyciu Dantego a chwilę potem rozsunęły się drzwi.
- Proszę wejść Panie Jaeger i usiąść sobie wygodnie.
Drzwi zasunęły się i Carl usiadł z drugiej strony biurka.
- Spodziewałem się, że prędzej czy później ten granat walnie w szambo, i długo nie musiałem czekać. Teraz tylko chciałbym powiedzieć, że prywatnie gratuluję sprawy rozwiązanej po męsku i skutecznie, ale z racji urzędu muszę myśleć szerzej. To już obiło się szerokim echem, a mnie zależy na tym, by taki sposób rozwiązywania konfliktów nie wszedł nikomu w krew. Rozumie Pan o czym mowa?
Nagle w komunikatorze gubernatora pojawił się głos Elizy anonsujący przybycie Melathiosa, nim gubernator zdążył coś powiedzieć do gabinetu wpadł Sofitres.
- Gubernatorze, Frank. - Przywitał się krótko po czym powiedział - Słyszałem co się stało i chciałem wyjaśnić pewne kwestie nim wyda Pan osąd Cabbage. Frank bronił się w samoobronie, a ja sam, osobiście. - Podkreślił to słowo na wypadek gdyby miał być cytowany w jakimś raporcie.- kilkukrotnie słyszałem jak Thorr groził Jeagerowi że go zabije. Biorąc pod uwagę zachowanie “ofiary” wnoszę by zastosował pan najniższy wymiar kary i potraktował udział Franka jako obronę konieczną.
- Panie Sofitres, stoi Pan murem za swoim człowiekiem, dobrze. Ale posłuchajcie obaj. Jeżeli damy oficjalne przyzwolenie na bójki, skończy się to katastrofą. Co by było, gdyby major Thorr wyzwał tak dajmy na to panią doktor? Albo jutro Kropecky pobiłby się z kimś o jakąś głupotę? Pewnie że major Thorr zawinił, poinformowałem Panią pułkownik, by potraktowała sprawę z całą surowością, a prawo wojskowe zadziała ze skutecznością gilotyny. Dla Pana, Panie Jaeger przewidziałem najwyżej kilkudniowy przydział do Żywieniowego, trochę obierania ziemniaków przekona wszystkich że bójki nie są mile widziane, Panu korona z głowy nie spadnie, a wszyscy i tak będą wiedzieć że Thorrowi się należało. Poza tym będziecie mogli na mnie wspólnie ponarzekać, może będzie to krok ku lepszym stosunkom.
- Gubernatorze. - powiedział Frank wstając, a gestem uspokajając Sofitresa, który już wyrywał się do odpowiedzi - Rozumiem Pana przezorność, jednak jak do tej pory nie zanotowaliśmy jakichkolwiek, jak Pan to nazwał - Dante zaznaczył w powietrzu palcami cudzysłów- “bójek”. Jest to pierwszy taki przypadek i zapewniam że ostatni, bo grupa nawet po wybudzeniu w stanie krytycznym, nie reagowała alergicznie na żołnierzy niewiadomo skąd.
Gdy zajdzie konieczność się bronić, komukolwiek przed choćby umysłowo niestabilnym lub przedstawicielem “zewnętrznych”, to co wtedy? Prawo do obrony jest niezbywalną częścią naszego życia Gubernatorze, i karząc czy nie, nie może Pan tego nikomu zabronić. Może Pan się starać to zrobić owszem. Postępuje Pan jak w przypadku rozwiniętego świata, który zostawiliśmy za sobą. Tu nie mamy odpowiedniego systemu. Jeszcze.
A w przypadku człowieka, który ścigał mnie przez pół galaktyki, bo uroił sobie, że jego syn zginął w walce z mojej winy i pałał rządzą zemsty, co z nim? Miałem sobie porozmawiać z nim, jak to proponował przedstawiciel fundacji na naszym pierwszym spotkaniu? Niech Pan spyta świadków, jak skory do rozmowy był Thorr gdy przyszedł po treningu, jak na Państwa cywilizowane metody miał zwyczajnie wyjebane. Państwo za mało czasu spędziliście na pierwszej linii ognia, nie przebywaliście z takimi ludźmi jak ja czy Thorr, by móc zrozumieć zagrożenie jakie z pozoru błahe deklaracje Majora Peyravernay za sobą niosły.

Dante próbówał Panować nad emocjami, jednak wychodziło to marnie. Mówił chaotycznie, skakał od tematu do tematu. Opadł ciężko na fotel przed biurkiem Gubernatora.
- Ja - podjął po chwili, spokojny - panowałem nad sobą Gubernatorze. Przed przylotem na Avalon, po wybudzeniu, przed, a nawet po walce. Mogłem to wiele razy zakończyć, ale wybierałem odwrót i ucieczkę gdy miałem taką możliwość, bo nie jestem mordercą. Dlatego właśnie Peyrvernay żyje. I właśnie dlatego niech Pan nie popełnia głupich czynów w imię politycznej poprawności.
Mamy tu dziki zachód Panowie, a Thorr jak wydobrzeje, przyda nam się.

Dante czekał.
- Jeśli mogę jeszcze coś wtrącić, chciałbym zrezygnować z dowodzenia grupą ekspedycyjną a samemu spędzić więcej czasu w laboratorium. Wiem, że to może nie być najlepszy moment ale na swojego zastępcę polecam Franka. Ma dość doświadczenia, a jako dowódca działu będzie stał wyżej od Thorra a to powinno ostudzić jego zapały, w końcu nie będzie chyba aż tak głupi żeby atakować starszego rangą. Poza tym ma największe doświadczenie na te stanowisko. Carl no co ja ci będę pierdolił. - Mel powiedział już spokojniej. - Oczywiście nadal będę brał udział w wyprawach, ale jako ekspert z naukowego, a nie pierwsze skrzypce. Nie nadaje się do dowodzenia ludźmi w warunkach polowych. Kilku jajo głównych w habitacie to już co innego.- Mel skończył monolog szerokim uśmiechem.
- Spędziłem na froncie więcej lat niż Pan, Panie Jaeger, i nie mówię tego lekko. Ale obecnie jestem cywilnym administratorem. I rozumiem, dla Pana była to obrona konieczna, ale nie został Pan napadnięty tylko wyzwany. Wystarczyło dać sobie spokój a major Thorr pożegnałby się ze stopniem i wylądował na okręcie bez prawa powrotu. Prawo do obrony jest niezbywalne, ale musimy dać jakiś sygnał. Proszę coś zaproponować Panowie. Symbolicznie, bo jak i wy uważam, że takie ścierwo jak ten Thorr powinno być utylizowane od ręki i bez procesu, a za spuszczenie mu manta powinne być gratulacje. Ale na bójki przyzwolenia być nie może.
A co do dowództwa, to jestem za, ale proponuję, by wytrzymał Pan jeszcze z tydzień-dwa doktorze. Nie chcielibyśmy robić wrażenia, że spuszczanie łomotu "nowym" skutkuje awansem.


Dante żachnął się i odwrócił głowę w stronę okna habitatu.
Nie po to, aby manifestować swój gniew niczym nastolatek, lecz dlatego, że Gubernator gadał z sensem. Miał rację. Wszystko było logiczne i sensowne i to Dantego tak denerwowało.
- Dobrze - podjął po przedłużającej się chwili milczenia - Podejmę pracę w żywnościówce na określony przez Pana czas. Chcę zastrzec sobie jednak możliwość polowania oraz prowadzenia moich zajęć.
- A gdy skończy Ci się kara, będzie czekać na ciebie moja posadka.- Mel powiedział śmiejąc się szeroko.
- Cieszę się że dogadaliśmy się w tej sprawie. Ale to pokazało też pewną słabość - musimy mieć jasno określony sposób działania przy rozwiązywaniu wewnętrznych konfliktów, niezawisłą instancję sądowniczą. Zbiorę kilka osób, które mają wykształcenie w odpowiednim kierunku i zlecę opracowanie na przyszłość odpowiednich procedur - Carl zanotował coś u siebie. - Panie Dante, jeżeli pozwolą mi na to obowiązki, chętnie dołączę do grupy treningowej. Co prawda poranną zaprawę odbywam razem z chłopakami z garnizonu i nawykłem już do grawitacji i natlenienia tej planety, ale szkolenie bojowe to szkolenie bojowe. Przyda mi się odświeżenie walki wręcz i strzelania.
 

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 08-08-2017 o 20:30.
TomaszJ jest offline