Phalenopsis, budynek Szlachetnej Gildii Inżynierów.
Pierwsze co zrobili dzielni poszukiwacze przygód ( a przynajmniej część z nich) było złupienie barku gildii inżynierów. Barek ów zawierał szeroki wybór alkoholi od markowej elfiej brandy z królestwa Elsinoru, poprzez elfie miody pitne i wina, gnomie nalewki owocowe i kwiatowe, korzenne krasnoludzkie piwa, do kraggu , orkowej wódki (pitej jedynie przez orki, koneserów alkoholi i osoby pozbawione kubków smakowych). Były też niezgorsze tokaje ze wschodnich krain ludzi, a nawet malaga.. rodzaj trunku wyrabiany w krainach piasku, gdzie oficjalnie pędzenie i picie alkoholu było zakazane przez miejscowych kapłanów pod karą śmierci i nekromanckiej reanimacji.
Przy czym elfie trunki stały z tyłu.. A z przodu krasnoludzkie i gnomie specjały.
- Gdzieś już widziałem coś podobnego - elf wskazał na mapę.
- Czy to ogólne plany miasta? - Tak.- Turam jedynie na moment oderwał sie od mapy kanałów, by potwierdzić domysły Rasgana.
- Wygląda bardzo znajomo, ale z drugiej strony przypomina mi rysunek dziecka, ot taki kwiatek z łodyżką. Powiedz mi że się mylę. ...Tak sobie myślę, że gdybyśmy szli studzienkami, które jak mówisz Turmie, są wąskie, i gdyby nas tam coś zaatakowało to... - elf nie dokończył.
- To byśmy musieli się bronić.- odparł krasnolud nie rozumiejąc w ogóle toku rozumowania Rasgana.
- To, którą drogą pójdziemy może mieć kluczowe znaczenie dla przebiegu całej wyprawy, więc proponuję zrobić małą debatę - powiedział mag, po czym ochoczo zabrał się do studiowania map. Lecz pergaminy które trzymał w ręku różniły się od tych map, do których przywykł. Wiele spraw pominięto na nich, jak choćby otoczenie. Wszelkie napisy i oznaczenia były napisane w nieznanym Mildranowi języku. Zorientował się on wszakże, że mapy te przedstawiały budynki, jakieś podziemne korytarze. Na części z nich były przedstawione fragmenty fortyfikacji.
- Popieram pomysł z debatą, bo jeśli chodzi o łamanie praw.. znaczy się włamy ..eee.. Chodzi mi o to, że tych sprawach, nie mam za wielkiego doświadczenia. -rzekł nieco mętnie Turam.
- Oczywiście pomogę na ile będę mógł.
Tymczasem wilczyca druidki zaczęła się zachowywać dziwnie. Była pobudzona , jej zdenerwowanie było widoczne nawet dla osób nie obytych z naturą.
Phalenopsis, przed budynkiem Szlachetnej Gildii Inżynierów.
Na niebie zbierały się purpurowe chmury. Póki co nie zwiastowały one jednak deszczu. Niemniej elektryczne wyładowywania o zielonej barwie, które w tych chmurach powstawały rozświetlały niebo upiornym blaskiem. Nagle jeden z nich uderzył w drzewo. Piorun zielonej barwy nie zapalił jednak martwej rośliny. Przez moment drzewo otoczone było aurą zielonych wyładowań elektrycznych. A potem, wyładowania znikły.. Z dziupli wyrosły kły z drewna, kora pękła w dwóch miejscach tworząc świetlistą parodię oczu. Potężne konary zmieniły się w pazurzaste łapy. A korzenie drzewa wyrwały się z ziemi i pokryły kolcami.
Nie obchodziłoby to zapewne Varryaaldy siedzącego na innym drzewie, parę metrów dalej. Ale stwór pełzał na mackokorzeniach w jego kierunku i nie miał zapewne pokojowych zamiarów. A tropiciel był jedyną żywa istotą na tej ulicy.