Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2017, 19:24   #120
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Pojebało ich. Totalnie. To on ryzykuje życie, stara się sprawdzić, czy ktoś jeszcze żyje i zabrać z tego piekła, a tamci po prostu chcą sobie płynąć i mają w dupie, że w pieprzonym autobusie będzie po prostu bezpieczniej! I mają w dupie, że po nich przyjechał! Co za idioci... no ale skoro chcieli dać się zabić, to Calistri nie zamierzał ich odwodzić od tego pomysłu. Gdy tylko Kaleka znalazła się w środku autobusu, zamknął drzwi i po prostu odjechał, rzucając jeszcze kilka przekleństw pod nosem.

Dzikusy już zdążyły się pozbierać i ledwo pojawił się na ścieżce, a już latały siekiery, noże i inne niebezpieczne narzędzia. W autobusie parę szyb poszło się kochać, w tym przednia, ale na szczęście dla Danny'ego, nie ta na wprost niego. Co prawda i tak musiał na moment zamknąć oczy, a gdy szkło poorało jego twarz i ramiona syknął pod nosem, ale nie pozwolił tym skurwielom zatrzymać autobusu i wedrzeć się do środka. Przy okazji rozjechał kolejnych zasrańców, co tylko poprawiło mu humor.

Chwilę później musiał ostro skręcić i zahamować, bo na ścieżkę z krzaczorów wyskoczyły Vesna i Samantha. Poczuł ulgę, że obie żyją i nie są chyba nawet ranne. Otworzył drzwi, wpuszczając dziewczyny do środka i ruszył, ile fabryka dała w stronę wyjazdu z tego pokurwionego miejsca. Zaskakująco spokojnie przyjął wiadomość, że Hart nie żyje - nigdy nie przepadał za nią i właściwie nie było między nimi żadnych relacji, więc i jej śmierć nie zrobiła na nim większego wrażenia.

Prowadząc pewnie drogą między lasami, zerknął w lusterko wsteczne i dopiero teraz zauważył, że nie jedzie za nimi drugi autobus. W tym chaosie nie wiedział nawet, co się stało z Marty'm, jednak liczył, że dzikusy go nie dopadły. Przelotnie zerknął na twarz Kate, Vesny i Sam. W innych okolicznościach to byłoby jak spełnienie marzeń - on sam, dwie koleżanki i doświadczona kobieta... Niestety, rzeczywistość dobitnie pokazywała, że Calistri nie znalazł się w pornosie, tylko w horrorze. W horrorze, z którego trzeba się było wydostać. Tyle dobrze, że chociaż byli już bezpieczni i nie gonił ich żaden pojeb z siekierą.

Gdy opony huknęły, kończąc swój żywot, z ust Danny'ego wyrwało się soczyste "fuck". Autobusem rzucało na lewo i prawo, więc spokojnie najpierw wytracił nieco prędkość, a potem zahamował delikatnie, zatrzymując się ostatecznie na poboczu.
- No i koniec jazdy... - rzucił, wstając z fotela. Spojrzał na Vesnę i Sam. - Jesteście całe? Żadna nie jest ranna? Co z Byronem, Vesno? Dopadły go te fiuty?
Próbował wytrzeć zakrwawioną twarz przedramionami, ale chyba tylko bardziej ją rozmazał. Z okolic łokcia wyciągnął kawałek szkła, który wbił się w skórę i wyrzucił go przez otwarte drzwi gdzieś w krzaki rosnące przy drodze.

Po krótkiej rozmowie z dziewczynami wyszedł z busa i zaciągnął się ciepłym powietrzem. Przejechał językiem po suchych ustach - dałby się pokroić za butelkę wody. No dobra, może jednak by się nie dał, biorąc pod uwagę, co przeszli, ale chciało mu się pić jak cholera. Adrenalina chyba z niego schodziła, bo zaczął czuć się dziwnie ospały. Gdy Kate zaproponowała wycieczkę w stronę budki strażniczej, pokiwał głową.
- Jestem za, to najlogiczniejsze wyjście. Poza tym... - Wyciągnął z kieszeni iPhone'a i zerknął na wyświetlacz. Zamiast pięciu pełnych kropek zasięgu widniał napis "No Service". - Może jak będziemy bliżej cywilizacji, to złapie się zasięg. Póki co, jesteśmy z tym w dupie...

Zamknął drzwi autobusu, zostawiając w środku ciało Kimberly i gdy wszyscy byli gotowi, ruszył z nimi poboczem. Wciąż miał ze sobą nóż i tłuczek, tak na wszelki wypadek. Nagle przyszło mu coś do głowy.
Spojrzał na towarzyszki.
- Jak już tam dojdziemy i trafimy na tego typa, to wy mu się najpierw pokażcie, bo jak zobaczy takiego umazanego krwią gościa z nożem i tłuczkiem, to może pomyśleć, że przyszedłem go zabić i różnie to może być...
Przetarł przedramieniem zroszone potem czoło. Tak bardzo chciałby już być w domu.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline