Korytarz
Tym razem szczęście było po stronie Morna. Zamek, zapewne od dawna nie otwierany, uległ z niezbyt cichym zgrzytem.
Łotrzyk skrzywił się, widząc niezbyt ciekawe miejsce, jakie ukazało się jego oczom. Na próżno się trudził. Stąd nie było żadnego wyjścia... co miał zamiar za chwilę sprawdzić.
A Tarja zapewne miała rację, przynajmniej częściowo.
- Może stąd dostarczano wodę do innych części cytadeli - zasugerował. Było to tylko przypuszczenie, a on nie miał ani zamiaru ani też możliwości by sprawdzić, dokąd prowadzą poszczególne rury. - Beczka jest pusta? - spytał.
* * *
- Na lewo pusto, na prawo pusto. - Pokręcił głową, gdy okazało się, że i Henk nie odkrył żadnego przejścia. - Ktoś chyba sie postarał, byśmy mieli przed sobą tylko jedną drogę.
Ostrożnie podszedł do ostatnich z trojga drzwi - tych, których jeszcze nikt nie sprawdzał.
* * *
Dom Tomorrow
Ponad tysiąc sztuk złota piechotą nie chodzi, nawet jeśli trzeba by było to podzielić na sześć osób.
- Czy pani syn nie marzył czasem o zostaniu poszukiwaczem przygód? - spytał. - Może przyłączył się do grupy, która przechodziła tędy parę dni temu?
- I druga sprawa. Jeśli pani syn uciekł z domu, to raczej nie będzie chciał wrócić z własnej i nieprzymuszonej woli. I z pewnością nie przyzna się ani do imienia, ani do nazwiska. Może pani go opisać? Podać jakieś charakterystyczne szczegóły wyglądu lub typowe dla niego zachowania?