Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2017, 23:17   #58
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Do czasu gdy Roel i Svein dotarli pod dom Josefa zebrała się przed nim grupka licząca kilkanaście osób. Nie trzeba było się długo przyglądać tej zbieraninie by domyślić się, że języki poszły w ruch przed wszystkimi innymi narządami.

Drogę Sveina przyblokował Pieter zwany – na zasadzie przeciwieństwa – Chudym. Zatrzymany na drodze do drzwi wejściowych szczurołap zdążył rzucić tylko za Roelem:
- Będę tam, gdzie wczoraj.
Chudy do dziś nie mógł przeżyć, że szczurołap pokonał go na rękę w trakcie poprzedniego festynu z okazji Sonnstill. Zdarzało się jednak, że spożywali razem alkohol wieczorami, gdy strażnik akurat miał wolne od służby. Zazwyczaj jednak ich relacja koncentrowała się na wymianie nieskomplikowanych opinii i spostrzeżeń dotyczących życia codziennego i otaczających ich ludzi czego dowód właśnie rozbrzmiewał.
- Żebyś miał chuj tak twardy jak łapę w letnie przesilenie - odpyskował Svein Chudemu po czym umknął rezygnując z podsycania zamieszania. Udał się okrężną drogą tam, gdzie dnia poprzedniego wieczorem. Po drodze zaglądał we wszystkie zakamarki licząc, że trafi mu się okazja do ubicia interesu życia – powszechnie bowiem wiadomo, że kupcy przed samym wyjazdem zgadzają się nawet na bardzo niskie ceny byle nie wozić towaru ze sobą nazad. Bacznie patrzył też pod nogi w poszukiwaniu przedmiotów, które mogli po sobie zostawić na klepisku nocujący w mieście przyjezdni.

Fortuna uśmiechnęła się do szczurołapa w obu przypadkach. Gdyby nie to, że cały ciąg wydarzeń podyktowany był czystym przypadkiem Sveina można by uznać za wielce sprytnego kupca. Wszystko zaczęło się od tego, że na poręczy służącej za postój wierzchowców znalazł całkiem dobry bicz. Pomimo swej nędznej aparycji mężczyzna zdołał go jeszcze przed bramą przehandlować przejezdnemu poganiaczowi bydła za złotą koronę, skórzany kapelusz i dwa bohenki chleba. Przeżuwając z zadowoleniem pieczywo wyszedł z Fortenhaf na północ.

Na drodze jego uwagę przykuł mężczyzna około czterdziestki, który siedząc na koźle wozu zagadywał przechodniów.
- Ostatnia szansa, ostat-niutka - czknął. - Matko, jak boli. No, nuże, kupta sobie lepszy los niż mój!
Wędrowny kramarz wyglądał na zmęczonego piciem i brakiem snu. Zaskakująco dobrze pasował do krajobrazu, w którym dominowały postaci blade i brudne, o pozlepianych włosach i nierzadko mokrych nogawkach. Przemawiał jednak nader płynnie.
- Co, kacyk? - zagaił szczurołap.
- A skąd.
- To się pobawiłeś...
- Żebyś wiedział. Litr kvasu od kislevczyków odkupiony wyłoiłem za pomyślny powrót doma.
- Ki chuj?!
- Sympatyczny jesteś, to ci powiem. To -
powiedział handlarz dobywając zza pazuchy mały, czerwony kamyk na metalowym łańcuszku - jest ropuszy kamień.
- Nie no, zajebiście. A to -
odparł Svein przysuwając rozmówcy pięść do nosa - jest pancenołum do użytku doraźnego.
- No no, nie tym tonem! To naprawdę działa!
- Bo ci jebnę: co działa?
- Kamień! Trzymasz go przy ciele cały czas i choćbyś nie wiem co żarł nie ma bata, nie rozchorujesz się po imprezie. Ja nigdy nie łażę struty.

Namowy kupca odniosły zamierzony skutek: Svein zainteresowany szczerze ropuszym kamieniem negocjował jednak twardo. Ostatecznie stanęło na tym, że nabył on bordowy, matowy amulet na łańcuszku za cenę osiemnastu karli. Gratis handlarz doznał złamania dużego palca u prawej nogi, lecz nikt z postronnych nie dostrzegł jak to się stało.

Ostatnią osobą, którą odwiedził szczurołap był Helmut Huhstomp. Z tego człowieka był majsterkowicz nie lada, a wiele lat temu był nawet mistrzem pewnej gildii w pewnym mieście lecz wszystko zmieniła wojna. Mieszkał on na obrzeżu pól w solidnie ogrodzonym domostwie, na podwórzu którego zwykle naprawiał wozy. I tym razem Svein zastał Helmuta przy pracy.
- O-ho. Czego chcesz, siwa marudo? - usłyszał gość na powitanie.
- Pierdoła niby, ale nie chce mi się już za skurwiałymi szczurami biegać. Masz tu moją procę, chciałbym do niej taką drewnianą rączkę z takim ząbkiem i dodatkowym rzemykiem i...
Gdy technikalia zostały ustalone okazało się, że Helmut jest skłonny wykonać zadanie na miejscu tylko jeśli Svein w zamian zorganizuje posiłek dla jego rodziny. Szczurołap udał się więc do rzeźnika i licząc, że w ten sposób zarobi na usługę na najwyższym poziomie zakupił pół świniaka.

Jakiś czas później z nowymi nabytkami i pełnymi brzuchami maszerowali wraz z Krokiem ku cmentarnemu wzgórzu.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 16-08-2017 o 23:07.
Avitto jest offline