Katrina Lovegood
Morn westchnął. jego potwierdzenia właśnie się potwierdziły, ale najwyraźniej Helena Tomorrow była zaślepiona i głucha na rozsądne wypowiedzi.
- Dokładnie to samo zasugerowałem pani Helenie, ale nie chciała uwierzyć w to najprostsze z rozwiązań - powiedział. - Kochany synek, odpowiedzialny, spadkobierca i tak dalej, chociaż to jasne, że na spacer po mieście nie zabrałby miecza.. W rewanżu zasugerowała, że w jego zniknięciu maczał palce właśnie wspomniany niziołek, w ramach jakiejś zemsty. Ale wobec tego, co pani teraz powiedziała, zrezygnuję z rozmowy z Hugonem.
- Dziękuję bardzo i przepraszam za stracony czas - dodał, żegnając się z panią konstabl. Mefit
I znów się okazało, że ciekawość to pierwszy stopień nie tylko do wiedzy, ale i kłopotów. Co prawda ten był niewielki, ale za to fruwał i pluł gorącą wodą, o czym boleśnie przekonała się Hlin.
Na szczęście dzielni kompani poradzili sobie z mieszkańcem beczki, który jakoś nie był wdzięczny za uwolnienie z miedzianego więzienia. Niektórym trudno było dogodzić...
Do walki Morn nie stanął. Zanim wrócił od drzwi do komnaty, było już po wszystkim. Nie mówiąc już o tym, że w takim tłoku trudno byłoby się dopchać do przeciwnika.
- Idziemy dalej - spytał - czy chcecie jeszcze coś rozebrać? |