15-08-2017, 19:30
|
#95 |
| Tarja podeszła do Hlin. Ostatnia walka dała jej nieco bardziej w kość - rany mnożyły się jak szczury w składzie zboża na jej ciele, a końca tego dnia nie było widać. I dopiero weszli do przedsionka Zapadłej Cytadeli!
Kapłanka nie traciła czasu. Zamieniwszy kolejne zaklęcie na siłę leczącą, skierowała je - ponownie - na Hlin. - Mogłabyś zbierać nieco mniej w ryj - kapłanka Tempusa westchnęła, opatrzając rany wojowniczki. - Zebrać w mordę to nie sztuka. Spróbuj spuszczać wpierdol, no.
Kapłanka pozbierała szafiry i włożyła je do kieszeni. - Mogły być rubiny - rzekła. - Czerwone, jak krew... - po chwili zamyślenia, podjęła ponownie - Pierwsza będę iść ja, na wespół z Henkiem. Zdaje się, że i mnie, i jego ciężej jest zranić. Hlin bardziej nada się na klepanie czerepów. To co, idziemy dalej?
|
| |