Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2017, 22:33   #39
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Pierwsze Spotkanie
Sylvain & Lexa
Rozszalała nawałnica z hukiem przewijała się przez zaułki miasta, z trzaskiem tłukąc spróchniałe drewno belek lub pozostawione bez opieki stragany. Ściana deszczu zalała brudne szyby gospody, w której skryło się większość przyjezdnych gości. Można więc śmiało stwierdzić, że przybytek był przeludniony, a obsługa ledwo nadążała ze spełnianiem wymagań i oczekiwań swoich gości. Mimo tego właściciel już przeliczał zyski, nie zważając na szczęk poruszanych w okiennicach szyb, które trzęsły się jakby zaraz miały pokruszyć i całkowicie się roztrzaskać.
Alkohol pozwalał zapomnieć o starych nawykach, niedostępności a nawet przyzwoitości. Niestandardowe zachowania stały się więc czymś, co nikogo nie dziwiło, znaleźli się i tacy, co wcale nie stronili od swoich ulubionych rozrywek. Przy stoliku stojącym gdzieś w rogu dało się słyszeć niewielki rumor, kiedy to postawna blondynka o ciele pokrytym czerwonymi tatuażami, gwałtownie powstała z krzesła, które z hukiem walnęło o deski karczmy. Lexa pizdnęła kartami w twarz mężczyzny, który siedział naprzeciwko niej. Jej mina wyrażała gniew, rozczarowanie i chęć mordu. Sylvain jednak nie zdawał się tym przejmować.

- Jak dziecko… - mruknął niemal znudzonym tonem głosu, kiedy karciane tekturki strzeliły mu przed oczami.
- Oszukujesz, pierdolona łajzo! - zagrzmiała norsmanka, która tym razem dla nadania groźnego wyrazu swej postawie, przywaliła dłońmi w stół. Ten cały się zatrząsł i o mało nie ugięły się jego liche, drewniane nóżki.
- Nie - odparł blondyn ze stoickim spokojem i wcale nie kłamał. Po prostu był lepszy od kobiety, cóż więcej mógł powiedzieć? Spojrzenie jego błękitnych oczu obserwowało jej mimikę oraz gesty. Po tak zbudowanej i narwanej osobie spodziewał się w sumie tylko jednej reakcji, więc mimo pozorów spokoju, jego mięśnie nieco się napięły. Lexa zmrużyła gniewnie oczy i zacisnęła dłonie w pięści. W końcu jednak się wyprostowała, udając obojętność.
- Pierdolę cię, zatęchła gnido - warknęła ostrzegawczo, ale Sylvain niemal natychmiast parsknął krótkim, szyderczym śmiechem. Niewątpliwie tak sformułowana odpowiedź, lekko go rozbawiła.
- Chciałabyś - pewność siebie jaka przez niego przemawiała, w końcu doprowadziła ją do furii. Norsmanka bez większego zastanowienia, chwyciła stojące obok krzesło i pizdnęła nim w mężczyznę. Ten, nie spodziewając się niczego innego prócz ataku, po prostu odskoczył w bok, a drewno pokruszyło się o ścianę będącą dotychczas za jego plecami. Tym unikiem sprawił, że kobieta zagotowała się w środku z frustracji, jaka ją ogarnęła. Miała ochotę rozszarpać tę imperialną kurwę na kawałki, nie pozostawić na nim nawet suchych gaci.

To, co później miało miejsce, ciężko opisać słowami subtelności, wyrafinowania czy choćby kultury. Lexa była totalnym dzikusem, obdarzonym niebywałą siłą. Sylvain miał za to niesamowity refleks i zręczność, jakiej norsmanka mogła mu jedynie zazdrościć. Jej pięści cięły częściej powietrze, niż ciało, jego zaś wielokrotnie trafiły w twarz kobiety, choć wyrządziły na niej niewielkie szkody. Była twarda i nieustępliwa, można było bić ją wielokrotnie i obserwować ulewającą się z ran krew, ale płomień w zielonych oczach nie gasł. Nie mógł wiedzieć, że blondynce cały ten spektakl się podoba, nie wtedy, przy pierwszym spotkaniu. Jeszcze bardziej zdawała się być zadowolona, gdy ich role się odwróciły i teraz to on siedział na niej. Śmiała się smakując metalicznego posmaku własnej krwi. Pozwoliła mu przez chwilę, aby był górą, żeby mógł wygrywać. Z jego perspektywy mogło wyglądać to inaczej, choć roznoszący się po sali rechot śmiechu sugerował, że Lexa ma kontrolę. Gdy próbowała się wyrwać, trwało to jednak dłużej niż się spodziewała, w ostateczności jednak ponownie to ona na nim siedziała. Obydwoje rzęzili jakby mieli chore płuca, pięści jak i twarz zalane były krwią i popuchnięte. Wojowniczka jednak była zadowolona, uśmiechała się, a jej zęby czerwone były od juchy. W końcu chwyciła Sylvaina za poły koszuli i unosząc nieco do góry jego leżącą na podłodze głowę, przywaliła mu czołem w nasadę nosa. Nie dało się ukryć, że w tej kobiecie były ogromne pokłady siły. Ogłuszony przez chwilę mężczyzna, z powodu otumanienia nie mógł nic zrobić. Skandujący wokół gapie byli niemal mokrzy z wrażenia, że właśnie w ten sposób zakończy się pojedynek. Lexa jednak była już coraz słabsza, bo nadto namachała się w powietrzu, kiedy ten sukinkot unikał połowy jej ciosów, musiała to przerwać teraz, póki nie przegrywała. Zbliżyła się bardziej do niego i przejechała koniuszkiem języka po ustach mężczyzny, zlizując krew z jego rozkwaszonych warg. Następnie wstała tak szybko, że prawie zakręciło jej się w głowie. Czuła ciśnienie rozrywające jej ciało, dyszała ciężko, a jej klatka piersiowa unosiła się w szybkich wdechach, zmęczonej walką i alkoholem kobiety. Stojąc nad nim, wbrew oczekiwaniu tłumu, wyciągnęła rękę do swojego przeciwnika. Nie było ją jednak stać na to, by coś powiedzieć. Popatrzyła mu w oczy i kiwnęła głową, a na jej pokiereszowanej twarzy malował się uśmiech. Potem w ciszy udała się do swojego pokoju. Spodobało jej się to, co niedawno miało miejsce i miała ogromną ochotę jeszcze to powtórzyć.




Obóz w ruinach
Lexa odeszła kawałek dalej i stanęła nad strumieniem wody. Nachyliła się aby najpierw napełnić pusty bukłak, choć nie miała żadnej pewności, czy ta woda jest czysta. Oznaczyła jednak flakon ukośnym cięciem ostrza noża, zakorkowała i położyła obok na trawie. Gdy ponownie się wyprostowała, odrzuciła zamaszystym ruchem posklejane od krwi włosy, aby jej nie przeszkadzały. Niespiesznie odpięła pasy zbroi, której ciężar zrzuciła z barków. Następnie pozbyła się butów oraz wierzchniego odzienia, stając zupełnie nago przed brzegiem. Nie czekała jednak długo na to, aż inni się napatrzą, bo tak właściwie, miała to głęboko w poważaniu. Weszła do wody, najgłębiej jak się dało, a ta nie zakryła jej więcej niż od pępka w dół. Norsmanka zaczęła szorować się mydłem i zmywać z siebie resztki smoka, którego wypatroszyła jednym, silnym cięciem. Bogowie tak często sprzyjali jej w walce, że miała teraz nad czym się zastanawiać. Odwróciła się plecami do obozu, po którym wiercili się inni i zaczęła z trudem czyścić włosy, co szło jej już znacznie gorzej.

Thora wpadła tuż za nią, chlapiąc wokół jak psiak. Radośnie i z rozmachem.
Dziewczyna sama wyskoczyła jedynie ze spodni i skórzni, rzucając je niedbale na buty i ukochany młot. Koszulę co miała na sobie pozostawiła nie ruszoną, pozwalając jej mokrej przylgnąć do ciała jak drugiej skórze, otulić wszystkie krągłości.
Cieszyła się, że Lexa jest odwrócona tyłem. W zasadzie sama nie była pewna jak siostra zareagowałaby na wszystkie nowe tatuaże, które nie wyszły spod ręki norskiego specjalisty. Z jakiegoś irracjonalnego powodu wolała zachować misterne elfickie sploty dla siebie jeszcze przez chwilę. Poza tym… nie była też w przeciwieństwie do siostry jakoś specjalnie chętna do świecenia gołym zadkiem przy wszystkich.
- Daj pomogę Ci - mruknęła do Lexy - Połóż się na wodzie, będzie Ci wygodniej - sama wyszukiwała miejsca gdzie mogłaby klapnąć. Czekając na siostrę obmyła szybko spoconą twarz i przysiadła na kamieniu w półpłyciźnie. Pomogła Lexie wygodniej się oprzeć o nią, gdy rzeka pomagała w leniwym unoszeniu się umięśnionego ciała blondynki. Wojowniczka jak zawsze wyglądała na niezadowoloną, zupełnie jakby pomoc kogoś była dla niej obrazą, no bo przecież umyć się potrafi sama, prawda? Nie mniej jednak liczyła na to od siostry i ucieszyła się, że ta przyszła. Jednak czasami ostentacyjne rozbieranie się na widoku skutkuje urzeczywistnieniem się skrytych nadziei.

Przez chwilę Thora pieszczotliwie obmywała czoło i skronie siostry odlepiając od skóry pasma czerwone od krwi. Polewała z uwagą głowę starszej kobiety tak, by nie chlapać jej za bardzo do oczu.
Wypłukawszy długie pasma, zwinęła je w luźny węzeł by ugniatać go aż woda z czerwonej stała się znowu czysta.

- Wiesz… - zaczęła pocierając miejsce tuż przy uchu gdzie zakrzepła jucha nie chciała się dać zmyć - … pewnie sama to zauważyłaś - pochyliła się do ucha siostry by szeptać jej sekrety jak w dzieciństwie - Zdaje mi się, że ten cały Erwin zapatrzony w Ciebie - zaśmiała się cicho, za to Lexa jedynie uniosła brew ku górze - A i on tobie chyba nie obojętny, co? - ton głosu Thory brzmiał jak ton matki albo wioskowej vitki choć mniej nachalny był. - Podobają Ci się tacy… chudzi? - zapytała jakoś niezręcznie, gryząc wargę. Powoli masowała przy tym podstawę czaszki i kark wojowniczki wprawnym ruchem, którego gdzieś musiała się nauczyć. Odrzuciła pół mokrą, pół suchą, splątaną grzywę na bok samej naciągając z przyjemnością mięśnie ramion i szyi. Wojowniczka odwróciła głowę patrząc w kierunku obozu, zupełnie jakby chciała sobie przypomnieć “który z nich to Erwin”.. Trwało to zaledwie parę sekund, w ciągu których kobieta zdążyła sobie przypomnieć ze szczegółami jego twarzy i kolor oczu.

- Nonsens - zagrzmiała jakby bardziej inteligentnie, no bo przecież mogła powiedzieć “pierdolisz”. Te piękniejsze słowa znała dzięki bliskiemu kontaktowi z medykiem - Skąd żeś wysunęła taki absurdalny wniosek? - spytała Lexa z niezwykłą powagą, odwracając głowę w kierunku siostry. Po chwili jednak ponownie powróciła do patrzenia w odległe krzaki. Jej słownictwo było wyjątkowo ładne, w porównaniu do tego, jakie by użyła gdyby rozmówcą był ktoś zgoła inny. Po jej myślach zaczęło krążyć rozpoczęte zagadnienie, jednak nie potrafiła w to uwierzyć. Taka ładna buźka na pewno by się jej nie przyglądał, chyba że ze zdziwienia, że takie coś stąpa po tych ziemiach. Thora uśmiechnęła się jak kobieta niezwykle doświadczona:
- Bo widzę jak na niego burczysz gdy wszyscy patrzą a potajemnie zerkasz z nadzieją. - pociągnęła siostrę lekko za ucho. - Podoba Ci się? - ugryzła się w język by nie dodać “wymoczek”.

Blondynka w odpowiedzi skrzywiła się. Powstały na jej twarzy grymas nie chciał zejść nawet po dłuższej chwili ciszy. Przecież do wszystkich była taka sama, czy to możliwe że czegoś nie zauważyła?
- Nie wiem - odpowiedziała szczerze po namyśle - Chyba nie. - nawet jej wzruszenie ramion było niepewne. Nie zastanawiała się nad tym, bo i po co? Nie udała się na wyprawę by szukać męża, chciała być najlepszym wojownikiem i pokazać się, sprawić aby jej imię było znane jeszcze bardziej niż jest dotychczas. Bycie tylko minionej sławy Gladiatorką oraz jedną z osób, która uratowała Ostland z łap zwierzoludzi, jakoś jej nie satysfakcjonowało w pełni. - Wydaje mi się, że patrzę, bo dawno nie widziałam tak gładkiej buzi. Sama mam w bliznach, on nie, choć to nie oznacza, że nigdy nie walczył. Poza tym ta broń, której używa, jest inna. Nie dla głupich rąk, nie takich jak moje - dodała jeszcze od siebie ściszonym głosem, ponieważ nawet gdy wypowiadała te słowa, była zamyślona. Wciąż nie wydawało jej się, żeby ktokolwiek jej się podobał, ale może to przemyśli. Z ów zamyślenia wyrwał ją wymierzony w policzek cios, choć był na tyle lekki, że głowa Lexy nawet nie drgnęła. Nad swoją twarzą ujrzała zachmurzoną gniewnie buzię siostry:

- Jak się jeszcze kiedyś nazwiesz głupią to bogowie mi świadkiem, sklepię Ci ten pokancerowany ryjek! - Thora fuknęła opiekuńczo gotowa bronić siostry nawet przed nią samą. - A jak on jak taki mądry, to niech się lepiej ogarnie by na Ciebie zasłużyć. Ot co! - cmoknęła lekko czoło Lexy - A ty pomyśl. Może nie jeno jak napalona młódka ale jak kobieta. Wygląda na bogatego, może zadbać o Ciebie. Te wszystkie lata lekkie być nie mogły. A gdyby użerać się o każdy dzień mogłabyś się szkolić? Być lepsza? Dzieci nie chcesz mieć kiedyś by imię Twe niosły? Hm?

Lexa parsknęła śmiechem, który nie był tylko krótkim chichraniem się, a naprawdę poczuła się rozbawiona. Może wyglądało to z perspektywy Thory, jakby siostra z niej kpiła, jednakże nie miała nic tak okrutnego w zamiarze.
- Chłopy ci nieźle mózg sprały chyba, ale to nic nie szkodzi. Może po prostu normalna jesteś, jak kobieta. To dobrze. Ojciec musiał dumny być widząc, jak wyrosłaś. Piękna, kobieca, mądra a do tego waleczna. Ja, jak widzisz, cech takich wszystkich nie posiadam. Nie szukaj we mnie kobiety, co wypluje pizdą chmarę rozwrzeszczanych snotlingów. Nie interesuje mnie też status społeczny. Ostatnimi laty pieprzyłam się z chodzącą w dziurawych butach chołotą i dobrze mi z tym. Nie mówię, że jest gorszy, bo w monetach może pływać. I, tak już kończąc kochana siostro, naprawdę wątpię, by się chciał starać o kogoś mego pokroju. Prędzej o ciebie - zakończyła z uśmiechem, lekko rozbawiona tą wymianą zdań. Powstała przeciągając mokre ciało i przesunęła dłońmi po włosach, aby sprawdzić czy nie ociekają jeszcze czerwienią krwi.

- O mnie się już starali i swoje już przeżyłam - Thora też się podniosła by wrząć wodę z koszuli. Ton głosu miała jakby jaka staruszka wioskowa - A to że się tak okoniem stawiasz bardziej mnie przekonuje jeno - Thora wyszczerzyła się w szerokim i słodkim uśmiechu. - A ojciec - spochmurniała - ojciec nigdy sobie nie wybaczył Twego odejścia. Tęsknota i gorycz go zjadały po kawałeczku, bo Cię utracił. Ukochaną córką jego jesteś. Żadno z nas dorównać Ci nie może w jego oczach. - dodała ciszej, z napięciem choć bez wyrzutu.

Wojowniczkę w pewien sposób to ucieszyło. Ulżyło jej też. Z drugiej jednak strony czuła się winna wobec siostry, że w sumie z jej powodu musiała czuć się gorsza. Przez tyle lat, odkąd Lexa odeszła z domu.
- W takim razie po Lustrii wrócimy tam razem, twoim żaglowcem i przywieziemy papie prezenty z tej ziemi - uśmiechnęła się i kiwnęła twardo głową. Duma ją rozpierała, a uczuciowością wciąż nie wykazała się w żadnym geście, choć może i objąć chciała tę drobną blondynkę.
Thora skinęła głową i nim zaczęła wyłazić z wody przytuliła się do siostry. Tęskniła za nią tak długo, że garnęła się do częstego kontaktu.
- Bogom ofiarę złożymy jakiej nie widzieli w domu! - uśmiech znów rozpromienił jej twarz.

Kiedy zdawało się, że korzystające z kąpieli kobiety mogłyby rozmawiać tak bez końca, niespodziewanie dostrzegły jakiś ruch w zaroślach po drugiej stronie brzegu. Obie wstrzymały oddech i zamilkły jak zaczarowane, zastygając w bezruchu na dłuższą chwilę. Ich cierpliwość została w końcu nagrodzona, bowiem z gęstych krzewów wyłonił się mocno niebieski łeb jakiegoś gada, który przez dosłownie kilka uderzeń serca wlepiał w nie swe jaszczurze spojrzenie. W jego oczach dało się dostrzec humanoidalny intelekt, który odróżniał go bestii, które wcześniej napotkały. Niestety, jaszczur zniknął równie szybko jak się pojawił.

Berthold przez chwilę bezwstydnie gapił się na dwie norsmenki, zastanawiał się nawet czy nie zaryzykować dołączenia do nich. Widzący to Aureolus sam zerknął w tamtym kierunku i widząc czemu tak Berthold się przygląda nie omieszkał się pochwalić.
- Moja robota - rzekł Aureolus, choć ciężko było stwierdzić co ma na myśli.
Berthold nie zdążył nawet odpowiedzieć, gdyż nagle doznał nieodpartego wrażenia że kobiety zauważyły coś w pobliskich krzakach.
- Coś tam chyba jest, sprawdzę to - zawołał, ponownie przybierając kruczą postać, co czynił tak często że zaklęcie rzucał niemal instynktownie. Nie minął moment i wraz ze swoimi jastrzębiami poleciał w tamtą stronę.Młodsza z sióstr wybiła się z bezruchu i rzuciła po broń klnąc pod nosem w rodzimym języku:

- Zaraz z Ciebie zostanie to samo co z większych braci, ty syczący padalcu! - odgroziła się Thora.
Lexa parsknęła krótkim śmiechem na reakcję siostry. Skończyła zmywać z siebie zaschnięte resztki krwi i leniwym krokiem poczęła wychodzić z wody
- E! Chłopcy! Jakieś dziwne coś tutaj się szwenda! Trochę jak szpieg! - zawołała Harpia w stronę osób krzątających się po obozie, stojąc przy brzegu zupełnie nago.
- A niech to…. - zaklęła pod nosem gdy schylając się po swoje ubranie dojrzała przyczepione do skóry jakieś ciemne, wijące się gluty. Było to co najmniej obleśne.
- Muszę iść do Aureliusa, wiedziałam, że w tej wodzie pływa jakieś goblińskie łajno - wzdrygnęła się wyjątkowo. Założyła przepaskę na biodra oraz piersi, po czym zgarnęła swoje pozostałe rzeczy przewieszając przez przedramię i prostując się rzuciła do siostry
- Zostaw to chłopom, niech choć raz się wykażą - westchnęła ciężko i udała się do medyka, swoim ciężkim krokiem, gdy Thora ze złością rzuciła w krzaki złapanym kamieniem. Wciąż fukając jak nastroszony, zmokły kot zaczęła zbierać ubranie, podskakując na jednej nodze by wbić się na powrót w spodnie.

Sylvain z trudem powstrzymał salwę śmiechu obserwujac całą sytuację.
- Wygląda na to, że wasz podglądacz zawstydził się i dał nogę zanim zdążył się napatrzeć - Rzucił w stronę kobiet.
- Ty za to widzę zero wstydu masz - odburknęła Lexa mijając mężczyznę, choć była zdolna do poświęcenia, aby się przy nim zatrzymać i strzelić go w łeb.
- Po prostu z reguły zachowuję czujność i bacznie obserwuję wszystko - Wzruszył niewinnie ramionami - Nie lubię kiedy coś mi umyka.
- Następnym razem poproś, wykaż się jakoś przede mną. Gwarantuję ci, że wtedy żaden szczegół ci nie umknie
- rzuciła sugestywnie uśmiechając się półgębkiem. Dawno tej łajzie nie dokuczała. Co z tego, że aktualnie miała przyssane przy ciele ze cztery pijawki. Albo i więcej, nie wiedziała, bo spostrzegła tylko tyle póki co.
- Nigdy nie odrzucam takich propozycji - Wyszczerzył zęby

- To czemu za nim nie pobiegniesz?!- Thora rzuciła wyzwanie.
- Czekam, aż nasz ptasi przyjaciel zrobi zwiad. Wolę nie wchodzić tam bez przygotowania… Nie podoba mi się ta okolica - Dodał Sylvain poważniej, a Lexa jedynie zaryła śmiechem. “Nie wchodzić bez przygotowania” było iście zabawne, no doprawdy. Minęła mężczyznę leząc do medyka jak gdyby nigdy nic.
- Coś jeszcze Ci się nie podoba? - Thora rozejrzała się ale jakoś bez przekonania wciąż wyrzynając wodę z mokrej koszuli, co z cichym mlaskiem odkleiła się od jej ciała.
- Trochę tu gorąco i parno, wszędzie jakieś małe robaki, albo wielkie gady… - Zaczął wymieniać mężczyzna - Tak poza tym to całkiem miłe miejsce, a i na towarzystwo nie narzekam - Zakończył z wielkim uśmiechem.

- Hmm - Thora została jakoś zbita z pantałyku ale wciąż robiła marsową minę - Ty nie powinieneś jakiś wart ustawiać? Hm? Żeby więcej podglądaczy nie było? - zamarudziła by zmienić temat.
- Nie lubię się wychylać przed szereg - Rzucił tylko odchodząc dalej - Inni mają jakieś większe ambicje.
- On niczego nie lubi prócz chlania, hazardu i dupcenia, daj mu spokój Thora
- krzyknęła Lexa przez ramię nie zatrzymując się.
- Jeszcze spać lubię! - Odkrzyknął zadowolony Sylvain i ruszył zbadać okolicę.
- Jak tak to nie zaśnij gdzieś tam, bo jeszcze smoki sny Ci nawiedzą - ostrzegła młodsza blondynka pociągając nosem i również poszła w swoją stronę.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline