Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2017, 08:15   #129
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Danny grzecznie podziękował Samanthcie za próbę pomocy, ale już chyba lepiej wyglądał taki wymazany krwią, niż poowijany bandażami jak mumia. Poza tym czuł się naprawdę spoko, to były tylko powierzchowne rany, które nawet nie dawały mu się jakoś specjalnie w kość. Jedyne, o czym pomyślał, gdy wyruszyli, to żeby te cięcia na twarzy dobrze się wygoiły, bo już nie będzie taki przystojny. Choć z drugiej strony, dziewczyny lubiły facetów z bliznami.

W trakcie marszu próbował jakoś podtrzymać rozmowę, ale widząc, że reszta nie jest w nastroju, po prostu się zamknął. Zastanawiał się, czy Claire, Dean i Marty wciąż żyją i czy będzie kogo ratować, gdy już uda im się sprowadzić jakąś pomoc. Wciąż uważał, że pomysł z popłynięciem był mega głupi, ale nie było czasu, żeby ich przekonywać. Zresztą, widział to zacięcie w spojrzeniu Lockhart i nie sądził, by jakiekolwiek argumenty by ją przekonały. Oby
tylko udało im się przeżyć.

Budka ciecia przywitała ich pustkami. Facet pewnie przyjeżdżał tylko wtedy, kiedy trzeba było odprawić jakąś wycieczkę, a potem się stąd zawijał. Calistri rozejrzał się i otworzył szerzej oczy, gdy przez okno zobaczył telefon.
- Może ma sygnał. Trzeba się do niego dostać i sprawdzić. Inaczej czeka nas drałowanie na nogach jeszcze spory kawał do cywilizacji - rzucił do dziewczyn.
Podszedł do drzwi i szarpnął mocno za klamkę. Te zatrzęsły się, trzeszcząc w różnych miejscach, zatem na oko chłopaka zbyt wytrzymałe nie były.
- Odsuńcie się, wchodzimy do środka.

Cofnął się kilka kroków, po czym natarł na drzwi, uderzejąc je stopą z całej siły. Powtórzył czynność jeszcze trzy razy, zanim drewno się poddało, odsłaniając ciemne wnętrze budki. Danny otworzył szeroko drzwi, by nikt nie poranił się połamanymi, ostrymi kawałkami desek i dopadł do telefonu stojącego na szafce.


Z pewną obawą podniósł słuchawkę, jednak gdy tylko usłyszał sygnał, odetchnął z ulgą, pokazując dziewczynom uniesiony kciuk. Paradoksalnie, w dobie super szybkich smartfonów posiadających dostęp do internetu, kamerę i masę innych pierdół, ten relikt przeszłości okazywał się być ich wybawieniem. Życie potrafiło zaskakiwać. Na przykład tym, że niewinny, szkolny wypad nad rzeczkę przemienił się w krwawą rzeź.

Wstukał szybko numer alarmowy i czekał przez chwilę, aż się połączy. Usłyszawszy głos dyspozytorki, niemal na bezdechu opowiedział o wszystkim, co wydarzyło się w ośrodku i poprosił o pomoc, zaznaczając, że jego koledzy i koleżanki z klasy wciąż gdzieś tam są, ścigani przez morderców. Oddał słuchawkę Kate, gdy trzeba było podać dokładniejszy adres i zostawił jej całą resztę rozmowy. Podszedł do Sam i Vesny, położył im dłonie na ramionach i uśmiechnął się lekko.
- Wszystko będzie dobrze. Wracamy do domu...
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 16-08-2017 o 08:18.
Kenshi jest offline