Akolita Ranalda nie zwykł biegać ostatnimi czasy. Szczególnie uciekając przed rozentuzjazmowaną tłuszczą. - Yyych.... - wydyszał Zingger łapiąc z trudem powietrze i chwytając się za serce. - Jeszcze ze dwie mile i wyzionąłbym ducha, ha, ha. A ledwie parę lat temu wygrałem Puchar Szybkiej Stopy w mojej parszywej dzielnicy w Talabheim. - nie dodał przezornie, że zrobił to po pijaku i z miłości dla przepięknej mieszczki Heidi.
Obejrzał krytycznie magazyn rajcy Teugena. - Nada się praktycznie do wszystkiego. I na pułapkę, i na bibkę i na kurwidołek. W sumie miejsce na śmierć jak każde inne - puścił oko do Wolfganga. - Nie jestem przekonany czy to tutaj. Nie wygląda mi to na Świątynię Pierwotnego Zła jaką straszył mnie w szkółce przyświątynnej gruby kapłan Bolger. Przejdę się pod drugi magazyn.
Wysunął sztylet zza cholewy buta i schował w rękaw. - To dla bezpieczeństwa, gdybyśmy musieli zacząć ponownie rozpychać się w tłumie. Idziemy Herr Techler? |