Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2017, 22:41   #1495
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Droga do zakładu pogrzebowego przebiegła tak jak Ortega lubiła najbardziej -w ciszy i świętym spokoju. Sloan był na tyle uprzejmy, by skleić japę i nie zatruwać eteru zbędnym pierdoleniem pokroju gorzkich zali za utraconymi ludźmi, dzięki czemu pod drzwi zakładu oaza miłości międzyludzkiej dotarła z wkurwem mieszczącym się w granicach dopuszczalnej normy. Miała serdecznie dość tego parszywego, tfu!, miasta wraz z mieszkającymi w nim ludźmi. Miasto, dobre sobie. Zapyziała nora na końcu znanego ludzkości świata, pełna troglodytów, zjebów i zwykłych, pospolitych oszołomów. No i ten skurwysyn który urządził sobie strzelnicę za tarcze biorąc obsługę pociągu. No żeby go tak stado murzynów przeorało zagon i zaraziło HIVem, AIDSem oraz starym, poczciwym syfilisem. Albo trądem. Trąd również byłby zacny.

Kiwając głową do własnych, jakże pogodnych myśli, Sam wlazła za szefem do ciemnego, chłodnego przedpokoju. Ledwo przełożyła nogi przez próg jej nos zaatakowała ostra, chemiczna woń środków czyszczących oraz druga - ta do konserwacji drewna. Lakiery, farby, bejce i cała masa stolarskiego gówna waliła po nosie z intensywnością dorównującą chyba tylko monologom Parcha. Należały również do zjawisk podobnie pożądanych, więc mina monterki z niezadowolonej przeszła w grobową, zaś wszelkie ślady koloru zniknęły z niej, pozostawiając raptem maskę niechęci, bladego cierpienia w imię wyższego celu. I pogardy. Nie wolno było zapominać o pogardzie.

Podczas gdy Sloan zajmował się uzgodnieniem detali co do pochówku, ona kręciła się pomiędzy drewnianymi pudłami niczym smród po gaciach. Przyglądała się sześciennym skrzynkom, dumając ile zajmują niepotrzebnie miejsca. O wiele prościej byłoby trupy spalić, albo wygotować, a resztki zamknąć w urnach, bądź pudłach gdzieś cztery razy mniejszych. Wolała się jednak nie wychylać po raz kolejny z podobnymi pomysłami. Jeszcze ktoś by pomyślał, że ma obsesję na punkcie ćwiartowania i zbezczeszczania zwłok, a tak przecież nie było.
No przynajmniej w dni powszednie.
- Tu jest ta no… kartka - przełamawszy się podeszła do dyskutujących osobników, przypatrując się im spode łba i zza przyciemnianych szkieł okularów. Podała zwitek pryncypałowi, wykrzywiając kwaśno usta - Z wymiarami. Na Candle’a. Żeby nikt nie spierdolił i za małej trumny nie zrobił. Potem trzeba wyłamywać ciałom ramiona z barków i miażdżyć stawy żeby się zmieściły w dane pudło, no a ten. Nie o to chodzi - wzruszyła ramionami, chowając ręce w kieszeniach roboczych spodni - Razor jest mniejszy, więc ten rozmiar będzie uniwersalny i ten… no możemy wziąć jakąś w zapasie. Tak na wszelki. Nie wiadomo co tam u… Morrisona - zakończyła kwiecistą przemowę, sufitując oczami po zalegających nad ich głowami pajęczynach. Wiele ją kosztowało wypowiedzenie pełnego nazwiska Parcha, skleiła więc japę, odpoczywając po tym karkołomny wyczynie po którym prawie że dostała zadyszki. A na bank prawie się zapluła.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 16-08-2017 o 22:44.
Zombianna jest offline