Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2017, 00:10   #6
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację

- Ken kurwa. - Lucifer zgrzytnął do komlinka. - To prawie dwieście metrów otwartej przestrzeni po wyrównanym i wyciętym z chaszczy terenie. Tu mogą być też czujniki ruchu, a przygotowujesz nam podejście od frontu sukinsyna z ochrony. Czy ciebie popierdoliło? Czemu nie od północy za załomem by zajść go z boku jak ma być po cichu?
- Dopuszczalna opcja chociaż czas wykonania się wydłuży. Wokół teren leśny, Heen.
- Serio? Myślałem, że pustynia.
Lucifer był niemożebnie wkurwiony.
Kompleks był przeogromny na warunki takiej dżungli. Od strony gdzie się przyczaili faktycznie było ze dwieście metrów do wejścia do budynku chronionego przez WeGuard’owca. Tak duży teren specjalnie wycięty z roślinności poza przyciętymi krzakami ograniczał do minimum lub zupełnie eliminował możliwość niezauważonego podejścia.
- Matt gibamy na północ, tam bliżej i nie pod okiem tego gnoja przy wejściu.
- Okey, za tobą.

Starając się jak najbardziej kryć się w czasie zmiany pozycji obaj przemieścili się na stanowisko od północnej strony budynku “B”. Starali się pozostać w ukryciu raczej pro forma, bo odległość od budynków i gęsta roślinność nie dawała zbyt wielu szans zauważenia ich przez ochronę. Zresztą spieszyli się, a obaj jako operatorzy ciężkiej broni wsparcia nie mieli choćby podstaw szkolenia w infiltracji.
- Bravo i Chalie na pozycji, brak kontaktów, jak skan? Czujniki ruchu? Inne gówno? - Lucifer spytał w komlinku gdy przecinał laserowym nożykiem ogrodzenie w miejscu w którym się przyczaili.
- Skanowanie nic takiego nie wychwyciło.

To nie miało sensu.
Brak podstawowych zabezpieczeń elektronicznych stanowiących bazę perymetru obrony był tak dziwny, że pierwsze co się nasuwało to przechwycenie skanu przez ewentualnie obecne tu bloki walki elektronicznej i ukrycie przed nim własnych systemów zabezpieczeń. Wtedy oznaczałoby to, że chłopcy z MiliTechu wiedzą już o nich i sami skanują każdy ich ruch.
To było by nawet logiczne.
Po co ganiać grupę uderzeniową po dżungli jak można ich wpuścić i wyrżnąć w środku?
Lucifer spojrzał na drogę podejścia i znów zaklął pod nosem. Sto metrów zamiast dwustu i bez typa obserwującego strefę między kompleksem a ogrodzeniem. Teoretycznie różnica była ogromna, w praktyce teren był taki sam. Jedna kamera na podczerwień albo ktoś obserwujący przestrzeń przez okno i… koniec. Gdyby Luc był szefem ochrony przynajmniej jeden snajper miałby stanowisko na dachu.
- Bravo i Charlie gotowi, czekamy na sygnał do wejścia - zaraportował ściskając w ręku Minami-10 i przypadając do gleby. - Wiesz że to samobójstwo, Ken?
- Who wants to live forever - Ken zanucił cicho. - Na razie spokój. - obraz z dronów przeczesywał teren nad bazą koncentrując się na froncie. Patrolujący WeGuard utrzymywali pozycję. Jedyną różnicą było dwóch agentów wynoszących opancerzone pudło. Wyglądało na to, że jest dość ciężkie bo obaj szli lekko ugięci. Pakunek w nieoznaczonym metalowym kontenerze załadowany został do jednego z pojazdów.

Who wants to live forever.
Z drugiej strony głupio tak zginąć za 5 koła Eurojenów żeby wysłać do…
Ręka zaczęła mu się trząść.
Wspomniał list.

Cytat:
Lucifer…

Od razu chciałabym wyjaśnić, że to nie była prosta decyzja (...)
Przysłanych papierów rozwodowych nie podpisał bo przez parę dni był jak jebnięty w głowę młotem.
Who wants to live forever.
I po co?
To nie było nawet tak, że Lucifer jakoś uparcie czepiał się życia jak kot pazurami. Ot nie chciał zginąć głupio jak tu i miał dla kogo żyć.
Słowo klucz. Miał.
Jedna krótka myśl, jedno ukłucie żalu, wściekłości i coś co zdawałoby się kilka dni temu Ruda z Urim zdołali w nim schować głębiej na mocnej popijawie.
- Charlie, wchodzę - zgrzytnął nie swoim głosem.
Ostatnio tym samym tonem komunikował niecały tydzień temu, gdy wbrew rozkazom rzucił się do uderzenia na umocniony punkt milicji proMiliTech pod Manilą pociągając za sobą całą sekcję. Przeżyli cudem i uratowali tym odcięta, skazaną przez opów na zagładę inną sekcję.
Wtedy po prostu chyba chciał zginąć. Mazzy za narażenie ich, po akcji rozdygotana wytrzaskała go po pysku.

Teraz było lepiej, miał tylko w dupie czy przeżyje.
Zawsze można było zakwalifikować to jako jakiś progres.
- Do zobaczenia w piekle - dodał cynicznie tak jak wtedy pod Manilą.
Zaczął się czołgać w kierunku budynku.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 17-08-2017 o 00:15.
Leoncoeur jest offline