Lewa powieka kobiety zmrużyła się w nerwowym odruchu, a po jej plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Nadal wilgotne od deszczu ubrania stanowiły niewielką ochronę przed zimnem, a od kanału ciągnęło chłodem.
Camille nie protestowała. Ciągły brak snu sprawiał, że upływ czasu był przez nią postrzegany inaczej. Dopiero głos z ulicy uświadomił jej, jak niewiele czasu im pozostało.
Skinęła w zgodzie głową i ostrożnie ruszyła w stronę posiadłości Jennny Barrow, pocierając ramiona, by choć trochę się rozgrzać.