Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2017, 11:53   #60
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Japonia, Tokyo, niedziela, wieczór

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=2XEjmvDvtNk[/MEDIA]

- Majorze! Majorze, pilna sprawa!

Peter O’hrurg podniósł swoje pogodne choć niemłode już oblicze na przybysza, który właśnie stanął w drzwiach gabinetu tymczasowej siedziby oddziału Beast Of Blood. Była to nieformalna jednostka składająca się ze specjalistów z całego świata, prowadzących akcję „Głuchy telefon”.

Przybyszem okazał się ciemnoskóry profesor nanofizyki. Mężczyzna mimo podeszłego wieku wydawał się niezwykle podniecony.

- Mamy ich! Znów taksówki… to był świetny plan – mówił, posapując z wysiłku, jakim było dla niego pokonanie kilkudziesięciu metrów korytarza.
- Ilu?
- Dwóch pewnych! I siedmiu podejrzanych.
- Wspaniale. Nawet jeśli to tylko tych dwóch, to jesteśmy na dobrej drodze. Rozumiem, ze teoria o rezonansie tengomagnetycznym się sprawdza?
- Tak, wychodzi na to, że rezonują, gdy znajdą się w swoim pobliżu.
- Świetnie. W ten sposób wyłowimy resztę. No i czas na drugą fazę akcji Głuchy telefon.
- Kontakt bezpośredni?
- Zgadza się. Przy czym nie możemy ich wystraszyć. Procedura nocnej lampki. Niech sierżant Ann dopracuje szczegóły dziś wieczór. Jutro rano zaczniemy.
– major odchylił się na fotelu – To wielki dzień.
- Taaak, wreszcie… wreszcie ich zbadamy.
- Myślałem raczej o poznaniu, ale ma pan rację. Informacje to nasz priorytet.




Shunsuke
Kiedy zjawił się w teatralnej restauracji, Chisako już na niego czekała. Ubrana w jasną, dopasowaną sukienkę, jakby specjalnie kupioną na tę okazję idealnie wpasowywała się w eleganckie wnętrze.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/236x/da/b6/54/dab654adce8456617a3901c469b10fb2--cheongsam-dress-japanese-street-fashion.jpg[/MEDIA]

- Dziękuję, że się zgodziłeś na to spotkanie. – powiedziała cicho, patrząc na niego z dołu, jakby wciąż zawstydzona – Może napijemy się czegoś? Do spektaklu mamy jeszcze godzinę.

Odruchowo spojrzał na wyświetlacz z informacjami o granych obecnie przedstawieniach. Nawet nie poczuł jak odpłynął.

Nagle przed jego oczami zaczęły skakać dziwne kolorowe słupki i okręgi na czymś, co mogło być odpowiednikiem ekranu monitora.
- Kalibracja transferu gotowa. - usłyszał strumień myśli niebieskoskórej kobiety o czarnych, splecionych w warkocze włosach.
Był napięty niczym struna. W końcu to on brał za wszystko odpowiedzialność… za wszystkich tych, którzy jeszcze żyli. Ponad dziwnym monitorem w czymś na podobieństwo kosmicznej kapsuły leżała błekitnoskóra, eteryczna istota.
- Powodzenia, księżniczko...
Jakiś inny błękitny osobnik, bardziej męski z wyglądu, pochylił się nad piękną istotą, podając jej zastrzyk.
- Będę na was czekać... - szepnęła owa księżniczka, po czym zamknęła złociste oczy.
KANAŁ TRANSFERU OTWARTY



- Sonoroki-kun? Sonoroki?! – Chisako przypadła do niego, gdy upadł na kolana. W jej głosie słyszał prawdziwą panikę.
Tymczasem zawrót głowy minął, wizja zniknęła. Podniósł dłoń, by odgarnąć włosy. I wtedy je zobaczył. Cholerne uszka znów tam były!


Saito, Haruka
Cytat:
Sorry maleńka, jednak nie dam rady. Może później. Odezwę się. Całuję tam gdzie lubisz.
K.
Po tym smsie Haruka wrzuciła komórkę do szafki z ciuchami. Znów to ona miała czekać? Znów to ona miała się dostosować? Przypominało to trochę ich dawny związek.

Nie! Teraz miała swoje życie, swoją pracę! I na niej zamierzała się teraz skupić. Podkręciła głośniej muzykę, co szefowa przyjęła z zadowoleniem, mrugając do niej szelmowsko okiem i nic sobie nie robiąc z postękującego na fotelu faceta, któremu właśnie dziarała wewnętrzną stronę uda.
Tym sposobem Oshiro nie usłyszała nadejścia kolejnego SMS-a.

Saito czekał zaś na odpowiedź od Haruki, lecz ta nie nadchodziła. Może tatuażystka była w pracy? W końcu w jej zawodzie pracowało się raczej wtedy, gdy ludzie mieli wolne żeby móc się tatuować.

Jako że dzień był piękny, postanowił przespacerować się nieco i zajrzeć do studia, gdzie sam kiedyś robił tatuaż. A może go zignorowała? Może wczoraj była tylko uprzejma, a tak naprawdę traktowała go jak natręta? Tak jak ta kelnerka i ten rysownik… Shunsuke. Szczególnie ten ostatni przypadek bolał. Nie wiadomo czemu, ale bolał. I to bardzo.

Saito stanął pod wielkimi, ozdobionymi rysunkami oknami studia tatuażu. Był taki samotny… samotny… zupełnie jak wtedy.

- Czego chcesz? – to pytanie wydobyło się z jego umysłu, a skierowane było do niebieskoskórej dziewczyny o rozwianych włosach i zaszklonych łzami oczach.
- Ka… kapitan… nie żyje.
- Co?! Motsamaisi?! Nie… niemożliwe. Kłamiesz! – Saito poczuł, jak ziemia usuwa się spod jego stóp. Usiadł na posłaniu – tym samym w którym jego „dusza” spała z mężem.
- Wirus nagle wzmógł aktywność. Podobno na koniec tak może się dziać. Zdążyliśmy jednak przeprowadzić poprawnie transfer. Jego dusza jest już na Ziemi.
- Nie… niemożliwe… Yakalafi mówił, że mamy czas… że to raczej ja pierwsza. – łzy same zaczęły płynąć.
- Tak mi przykro Mofuputsi – dziewczyna, nazywająca siebie tkaczką, chciała podejść, lecz rezydentka Saito zatrzymała ją gestem dłoni.
- Ani się waż! Nigdy nie wybaczę ci śmierci Rasthy! Wynoś się! – warknęła.
- Nie powinnaś być teraz sama…
- WYNOŚ SIĘ!!!
Jakieś naczynie w mgnieniu oka pomknęło w stronę kobiety i rozbiło się na ścianie. Ta zaś umknęła, przestraszona. Postać nazywana przez pozostałych błękitnoskórych Mofuputsi została sama… całkiem sama. Wszyscy jej bliscy odeszli…
Przez zamglone łzami oczy, jej wzrok skierował się na leżące przy posłaniu ostrze należące do Motsamaisi’ego.
Saito zrozumiał, co planuje. Czuł wszak tę bezdenną pustkę w sercu. Pustkę, której chciał się pozbyć… nawet za cenę życia.



- Nosz kurrrr… patrz! – Asao wskazała na witrynę salonu – Jakiś pijak akurat tutaj musi się zataczać!

Haruka, która akurat skończyła ostatnie zlecenie i sprzątała swoje stanowisko, podniosła wzrok we wskazanym kierunku. Faktycznie przy szybie, oparty rękami, jakby zaraz miał upaść, stał jakiś mężczyzna. Choć rysunki częściowo go zasłaniały, tatuażystka rozpoznała długą grzywę włosów. Saito!


Orochi (i Yamasaki)
Chociaż starał się jak mógł, Arashi nie odpowiadała na jego MMS-y z metamorfoz. Dopiero gdy zapytał wprost czy jej się podoba, odpisała „Tak”.
Zachęcony tym faktem, podesłał jej jeszcze kilka fotek. Tak się tym zresztą nakręcił, że dopiero odgłos otwieranych drzwi zewnętrznych go otrzeźwił! Szybko pochował farbki i przemknął pod prysznic. Na szczęście udało mu się uniknąć spotkania z ojcem, którego odgłosy kroków rozpoznał na schodach.

-Orochi, jesteśmy! – zakomunikował żywiciel rodziny – Chodź, przywieźliśmy ciepłe bataty dla ciebie.
- Zaraz przyjdę!
– odparł chłopak zza drzwi łazienki, podziwiając w lustrze swoją twarz z malunkiem a’la Braveheart.

Reszta wieczoru minęła już raczej standardowo. Rodzice rozsiedli się przed telewizorem, siostra szlajała się ze znajomymi, a Orochi zaszył się w swoim pokoju. Akurat czytał o sposobach mumifikacji zwłok w starożytnej Mezopotamii (było dużo zdjęć mumii!), gdy mama zawołała z dołu:

- Orochi! Koleżanka do ciebie! Podobno macie jakiś projekt w szkole razem i chciała porozmawiać. Tylko jest na rolkach i prosi, żebyś do niej zszedł!

Koleżanka? Projekt? Orochi pierwsze słyszał, jednak posłusznie wyszedł z pokoju i skierował się do wyjścia.

- Tylko nie zdradzaj Arashi!
– rzucił żartobliwie ojciec. Razem z matką zaczęli rechotać, jakby to był najlepszy żart świata.

Gdy tylko Oki wyszedł przed klatkę bloku, poczuł jak ktoś zakłada mu dźwignię na szyję. Nie mogąc krzyknąć, chłopak zorał zmuszony do tego by klęknąć. Druga ręka błyskawicznie wywinęła mu skrzydełko na plecach. Dopiero wtedy dźwignia została zdjęta, a Orochi mógł zobaczyć pochyloną nad sobą Aino i jej dwie koleżanki.

- Mówiłam, że cię dorwę, gównojadzie. – warknęła dziewczyna. W makijażu i „normalnych” ciuchach była niemal nie do rozpoznania.

[MEDIA]http://data.whicdn.com/images/172573510/original.jpg[/MEDIA]

Yamasaki (i Orochi)
Praca, praca, praca… Ledwo zamknęła ‘Domowe Pyszności’, musiała iść do kolejnej pracy. O ile jednak klienci nie okażą się dupkami, ta mogła się okazać przyjemna. Lubiła tańczyć na rurze. Lubiła „zmieniać skórę”. Makijaż, peruki, fikuśne stroje… musiała przyznać, że to lubiła. I potrzebowała teraz, gdy… wciąż czuła rozstrojenie z powodu rozmowy z tym gaijinem. Tak, w sumie lubiła swoją nocną pracę. Tylko namolnych klientów nie lubiła, ale żadna bajto nie jest idealna…

W sumie to Miyako sama nie wiedziała czy to doświadczenie z poprzedniego wieczora, czy też inny impuls sprawił, że postanowiła dotrzeć do klubu go-go nieco inną drogą. Początkowo więc szła przez niewielki park, potem zaś przez osiedle mieszkaniowe. Choć starała się z nikim nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, to ona pierwsza dostrzegła trzy dziewczyny znęcające się nad jakimś chłopakiem. Jako że nastolatki były wyraźnie zajęte ofiarą, żadna nie zwróciła uwagi na stojącą za płotem kobietę.

Głowa chłopaka była skryta w cieniu i Yamasaki nie potrafiła do końca zobaczyć jego rysów twarzy. Zobaczyła natomiast, że symbol na jej dłoni znów jaśnieje metalicznym blaskiem.


Alice
Alice jak zwykle zjawił się w teatrze godzinę przed pierwszym przedstawieniem. Dziś w planie były dwa spektakle, czyli koło 24 będzie wolny i będzie mógł się nawalić. A jutro cały dzień laby. Może warto będzie skontaktować się z Asuką?

Mężczyzna wypalił papierosa przed wejściem dla personelu, po czym ruszył w kierunku swojej przebieralni. Nie miał jej co prawda na wyłączność, bo współdzielił z dwójką innych aktorów, ale przynajmniej nie musiał korzystać z wspólnego pomieszczenia, gdzie zawsze ktoś komuś podkradł szczotkę, szminkę, ulubiony podkład… i wiecznie wybuchały tam awantury.

Ledwo jednak zamknął za sobą drzwi wejściowe, gdy z bocznego pomieszczenia wyskoczyła Natsuko w pełnej charakteryzacji gejszy, przez co początkowo nie poznał koleżanki po fachu.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/c3/d0/48/c3d04850f2353936fc8f6520671e0a7e--geisha-japan-japanese-geisha.jpg[/MEDIA]

- Alice-chan… nie powinieneś tu przychodzić – szepnęła – Szukają cię… Yakuza.
Mówiąc to, rozejrzała się lękliwie.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 17-08-2017 o 12:34.
Mira jest offline