Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2017, 14:22   #42
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Podróż ku Makarze przebiegała bez większych zakłóceń. Ulv był niepocieszony faktem, że obiekt jego westchnień nie odpowiedział nigdy na zew jego miłości. No ale tak to już było z juggernautami - na służbie chemia nie pozwalała im myśleć o amorach.

***

Na Makarze wszystkie “próbki” zostały odesłane na pokład naukowy. Proch pozostawał tylko bezwładną zbitką molekuł do momentu gdy wystawiono go na działanie jednego grama płynnej tkanki łącznej - krwi.
[MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-rYaz1GLsA6I/WXMk8k7FBpI/AAAAAAAAiLw/atACGu0lazAm51vpXR6HhjbYRnABSPJrgCLcBGAs/s1600/vamp-goo.jpg[/MEDIA]

- Ciemna energia… - pracujący przy doświadczeniu sawant, wypowiedział znaną już Tatianie “mantrę” gdy wszystkie czytniki oszalały.

W czasie gdy Tatiana była na misji zwiadowczej, reszta floty nie próżnowała. Na orbicie planety oraz w jej bliskiej odległości znajdowała się cała flota okrętów, które prawdopodobnie należały do legionu. Wiele z nich przypominało odwiedzoną przez brujaszkę konstrukcję, ale były i inne.

[MEDIA]http://img06.deviantart.net/b90a/i/2009/327/f/d/the_cylon_invasion_fleet_by_tar_minastir.jpg[/MEDIA]

Flota Legionu nie była chyba jednak tak całkowicie “wysuszona” jak rozpoznany wcześniej wrak i obce maszyny powoli zmieniały kurs by wyjść na spotkanie ludzkim przybyszom.

[MEDIA]https://i.ytimg.com/vi/FcKdjWJdQAs/maxresdefault.jpg[/MEDIA]

Jednak Pierwsza Ekspedycyjna Flota Ziemian opuściła już doki macierzystej Makary i była gotowa.

[MEDIA]http://guide.battlefleetgothic-armada.com/img/home/home.jpg[/MEDIA]

Oto dwie (chyba) cywilizacje stały naprzeciw siebie na jedynym znanym i akceptowanym przez prawa przyrody placu - placu boju.

Tatiana obserwowała wszystko z mostku Makary.
- Są szybkie - zauważyła Sulejman.
- Co sprawia, że znajdą się w zasięgu naszej broni szybciej - zauważył Sztefan
- A my ich - odbiła kobieta.
- Nie chcą nas na powierzchni - wtrąciła się dziwnie cicha do tej pory generał piechoty - tam prawdopodobnie wciąż toczy się walka i nie chcą by obrońcy otrzymali jakąkolwiek pomoc.
- No i szybko nie dostaną jeśli ta szarańcza ogranicza nam do nich dostęp
. - westchnęła Sulejman.
- Szarańcza… - uśmiechnęła się Klarysa - Ale ci Marsjanie teraz oczytani…
- Skończ Fuix
- upomniał ją Sztefan - czy myślisz o tym samym co ja?
- Tego nie wiem Sztefan, ale wiem, że desant z orbity jest jak najbardziej możliwy.
- na te słowa Aysha przewróciła oczami - Pani generał, przecież tam na pewno jest jakiś system obrony przeciwlotniczej, nawet jak pańskie juggernautskie konserwy nie usmażą się wchodząc w atmosferę, zostaną wystrzelone jak… te no… gołębie! - Fuix odwróciła się w stronę ekranów po czym przeniosła wzrok na Tatianę.
- Pani Hetman, nie wierzę, by obrona przeciwlotnicza, leżała w naturze Legionu. Ta horda jest pokrętna w wyglądzie, ale prosta w myśleniu, liczy się tylko żer na wszystkim co żywe, nie patrzą się na to co za nimi, nie osłaniają swoich pleców. - po czym spojrzała na Sulejman - to nie Lunarni czy Marsjańscy powstańcy, którzy walczą za sprawę, za rodziny.
Tatiana zmarszczyła czoło.
- Taaak...
- powiedziała z ociąganiem. Stała na mostku w swoim egzoszkielecie dostojnie wyprostowana, nawet nie mając świadomości jak te dwadzieścia lat dodało jej stylowi bycia nie tylko ogłady ale i swoistego dostojeństwa. Wtedy była hetmanem z przypadku, dziś... dziś nikt inny nie mógłby jej zastąpić wizerunkowo. Nawet Yul.

- Taaaak - powtórzyła - Przynajmniej na Ziemi tak się wydawało, że strategicznie Legion nie grzeszy kunsztem, jednak musimy pamiętać, że ma on zwyczaj absorbować nie tylko ciała ofiar ale także ich umysły. Niebianie mogli rozszerzyć więc jego horyzonty. Plan uważam za dobry, ale musimy mieć coś w odwecie. Czy jesteśmy w stanie chociaż mały statek wysłać na planetę tak, żeby nas nie zauważyli?

Dowódcy spojrzeli na ekrany pokazujące przemieszczanie się wrogich jednostek, odległości liczone w dziesiątkach tysięcy kilometrów… ale już nie setkach. Z punktu widzenia żeglugi kosmicznej, dwie floty już “stały” naprzeciw siebie.

Sztab Tatiany był pogrążony w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie sformułowane przez swoją wódz. Wampirzyca świadoma przepływu informacji między swoimi oficerami a inżynierami czy sawantami, widziała zarys malującej się odpowiedzi jeszcze nim znajdujący się na mostku dowódcy mogli ją ubrać we własne słowa. Krótko mówiąc za cholerę nie było wiadomo jaką techniką obserwacji dysponują pojazdy Legionu. Czy jest to radar? Teleskop?...Medium? Nikt nie potrafił podać jednoznacznej odpowiedzi nawet na te pytania. W pewnym momencie Tatiana wychwyciła jeden z czatów który pochodził nie od inżyniera czy sawanta ale… lidera.
A w zasadzie liderki, tej młodej białej którą brujaszka słyszała już wcześniej, Zafra 6258 miała na imię. Liderka czatowała z panią Generał, chwilę później Klarysa zwróciła się do Tatiany i reszty sztabu.

- Na co Legion zwraca uwagę?prawdopodobnie na żywe organizmy które można by było wyeksploatować, lub inne źródło energii. Zbadany wrak nie posiadał żadnego zasilania a nawet jego śladu.
- mówiła Klarysa a przebieg danych sugerował iż 6258 filtruje teraz dla niej info od inżynierów. - Można by było zdetonować kilka większych ładunków by popchnąć jakiś mniejszy okręt liniowy w stronę planety. Impuls prawdopodobnie zniszczy większość systemów ale pozwoli dotrzeć maszynie w pole grawitacji, Na pokładzie moglibyśmy mieć kilkudziesięcioosobowy oddział w suspencji - technicznie martwi, dopiero przy opadaniu w atmosferę wybudzono by…
- Kto by wybudził, skoro impuls wybuchu atomowego uszkodzi systemy statku?
- wtrącił się komandor - kto to w ogóle wymyślił Fuix? Jakiś kadet czy inny ama...? - zamilkł gdy uświadomił sobie sens wywodu, wszystkie oczy skierowały się na Tatianę.
- To by miało sens tylko jeśli to Pani byłaby wtedy na pokładzie, Pani Hetman. - wyjaśniła Klarysa.
- To dobry plan. - pokiwała głową z namysłem - Musimy się jednak zastanowić nad ryzykiem. Z jednej strony jeśli statek zostanie jakoś rozpoznany czy coś pójdzie nie tak - stracimy kilkadziesiąt ludzi - pewnie tych najlepszych w walce w starciu. Z drugiej strony, zaliczając się do tej grupy, sama muszę przyznać, że tutaj w walce floty moje... umiejętności nie są wykorzystywane i można powiedzieć, że się marnują. To samo ze zmiennokształtnymi. Dlatego, jeśli udałoby nam się dostać na planetę, nasz potencjał wzrósłby pewnie z kilkukrotnie. Ja bym poleciała, ale nie jestem tu sama, dlatego chcę znać wasze zdanie zanim podejmę ostateczną decyzję. - powiodła wzrokiem po zebranych w pokoju narad.

Teraz to Sulejman się krzywo uśmiechnęła.
- Kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset “nadludzi”, “kwiatów Ziemi” z piechoty, odpłynie w przestrzeń za każdym razem gdy flota straci okręt. - spojrzała na Klarysę - jako ostatni zamarzną w swoich pancerzach, obserwując jak ci mniej dorodni przedstawiciele ludzkiego gatunku oraz załogi starają się ratować okręt. Jednak na pewno, odejdą z honorem… - Fuix pokiwała głową wydając się nie wyłapywać jakiegokolwiek fałszu czy dwuznaczności w wypowiedzi komandor.
- Dokładnie, lecz jeśli sąsiednie jednostki pozbierają ich w czas, z pewnością pomszczą swoich pracowitych towarzyszy. - powiedziała z patosem.
- Plan jest ryzykowny - zaczął Kuhmeise - ale wszystko co tutaj robimy jest nowe i eksperymentalne. - cała trójka dowódców pokiwała głowami, zaś Yul... Yul stojąc z założonymi rękoma tylko westchnął.

Tatiana spojrzała na męża i uśmiechnęła się ze smutkiem. Po chwili jednak wróciła do roli hetmańskiej. Oparła się na kokpicie i potoczyła wzrokiem po zebranych.
- Zatem postanowione. Ogłoście otwarcie oddziałom, co chcemy zrobić. W pierwszej kolejności przyjmiemy ochotników. Jeśli będzie ich wielu - wybierzcie tych najlepszych w walce, jeśli zaś mało kto się zgłosi... spróbuję ich zmotywować przemówieniem czy coś... w ostateczności zastosuję rozkaz. Pogadam też ze zmiennokształtnymi. Statek i stanowiska hibernacyjne można już teraz zacząć przygotowywać.Nie ma z tym co zwlekać. Pod moją nieobecność dowództwo nad flotą przejmie Yul. Jakieś pytania?

Nikt nie miał, zaś długie wstążki rozkazów, formularzy i wzorów przewijały się na soczewkach Tatiany oraz na oczach jej oficerów. Współcześnie, może poza złotoustymi liderami, nikt nie starał się specjalnie dobierać swoich słów. Skoro maszyny mogły przetłumaczyć wszystkie języki, mogły też przełożyć “oficerski żargon” na “służbowy kanon”.

Ochotnicy zgłosili się w przeciągu następnych kilku minut i jeszcze zanim Tatiana opuściła mostek skład jej oddziału był kompletny.

Tak jak dowódcy swoich oddziałów byli zobowiązani, by opowiedzieć coś więcej swoim żołnierzom i przygotować ich na misję, tak Tatiana czuła się zobowiązana wobec zmiennokształtnych. Zresztą może nawet czuła ten obowiązek bardziej, bo choć wciąz starała się myśleć o tych nadnaturalnych istotach jako o “broni”, byli oni też jej dziećmi. Może nie byli zżyci w takim stopniu jak Yul i jego oddział dorosłych już dzieciaków, ale jednak tworzyli dziwną, niezwykle groźną rodzinkę. Toteż wampirzyca zwołała ich przy okazji najbliższego posiłku, aby porozmawiać o sytuacji.
- Znacie już moje zdanie - zaczęła mówić, gdy byli w komplecie - uważam, że my z naszymi dodatkowymi zdolnościami zrobimy więcej na planecie niż w kosmosie. Tu wystarczą ludzkie umysły, by ogarnąć tę całą maszynerię. Jednakże... nie chcę was do niczego zmuszać. Jeśli ktoś z was uważa, że tu przyda się bardziej i powinien zostać, jestem otwarta na wasze argumenty.
Co prawda Are zrobił wymowną minę na wzmiankę o “ludzkich umysłach” ale ostatecznie głos zabrała tylko Milly.
Za wszystkich. Co zdarzało się dość często.
- Ja i Bort - zerknęła na olbrzymiego czarnoskórego za sobą. - miewamy wizje. W tych wizjach stąpamy po planecie, wspinamy się po skałach, oddychamy. Polujemy.
- To dobra wizja.
- skinęła jej głową Tatiana - Dobrze, gdyby udało się ją spełnić. I... musimy w to wierzyć.

***

Ryba była jednym z dwunastu najnowszych okrętów jakie włączono w skład floty. Przygotowywanie liniowca w dziewiczy i ostatni zarazem rejs ku nieznanej planecie zajęło ekipom technicznym niemal godzinę. Kiedy załadunek suspensowanej załogi był na ukończeniu, między flotą a legionem doszło do kontaktu, Tatiana mogła śledzić nie tylko obrazy autentycznego ruchu okrętów ale i komunikację swoich oddziałów.
- Wróg w zasięgu - zameldowała załoga jednego z pancerników - Changzhou gotowy do ataku.
- Varyag gotowy do ataku
- zgłosił się kolejny. W prawym górnym rogu soczewek wampirzycy pojawiła się mapka taktyczna.

[MEDIA]https://cdn.ageofascent.net/assets/2014/04/BattlelinesGravidar-1024x576.jpg[/MEDIA]

Setki statków były gotowe do ataku.
- Atak - padła krótka lakoniczna odpowiedź Yula, po czym na prywatnym kanale ten sam głos zwrócił się do Tatiany. - To raczej złowi ich uwagę na jakiś czas. - wyjaśnił.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/bb/83/ef/bb83efb2fe0a3822c625b4f06b559c81--space-battles-enders-game.jpg[/MEDIA]

- Spotkamy się na powierzchni… nawet nie myśl o tym żeby mnie zostawiać - dodał.
Tatiana podeszła do niego i oparła głowę na ramieniu mężczyzny.
- Miałam nadzieję, że uda nam się znaleźć jeszcze trochę czasu dla siebie... - westchnęła - W tej sytuacji faktycznie nie pozostaje mi nic innego jak złożyć ci kilka niemoralnych obietnic. - uśmiechnęła się lekko, choć wiedziała, że żadnemu z nich nie jest do śmiechu w tej chwili.

Mężczyzna zaciągnął się zapachem włosów swojej żony. Następnie objął ją w pasie i obrócił do siebie, spojrzał głęboko w oczy wampirzycy.
- Jesteś moim światem, kiedy słyszę twój głos, czuję że żyję, kiedy znikasz z pola widzenia czuję głód bliskości. - odchrząknął - wiem wiem, że twoja krew, czarna energia i to wszystko ale to co do ciebie czuję jest prawdziwe. Jest prawdziwe dla mnie. - przycisnął kobietę mocniej do własnego ciała.
- Nieważne ile ich tu leci, będziemy “zaraz” za tobą. Ja będę zaraz za tobą, choćby trzeba było podpalić każdy centymetr kosmosu.

Brujaszka podniosła wzrok na męża. Żadne z nich nie należało do klubu romantyków, oboje byli ludźmi... istotami czynu. To była jednak najbardziej romantyczna rzecz, jaką Yul jej powiedział.

Nie mieli czasu, by się rozkoszować tę chwilą, jednak nie bacząc na wybuchy, ścieżki rozkazów i raporty, Tatiana objęła mężczyznę, kładąc dłonie na jego pośladkach. Dmuchnięciem pozbyła się kosmyka włosów, który spadał jej na oczy.
- Tylko zostaw trochę tego ognia na mój powrót. Pewnie będzie trzeba mnie porządnie rozgrzać. - powiedziała cicho i pocałowała go w usta delikatnie... czule... by po chwili stracić nieco opanowania i wpić się w jego wargi drapieżnie. Nie pozostawał jej dłużny.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline