18-07-2017, 18:55 | #41 |
Reputacja: 1 |
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. Ostatnio edytowane przez Amon : 18-07-2017 o 18:59. |
17-08-2017, 14:22 | #42 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Podróż ku Makarze przebiegała bez większych zakłóceń. Ulv był niepocieszony faktem, że obiekt jego westchnień nie odpowiedział nigdy na zew jego miłości. No ale tak to już było z juggernautami - na służbie chemia nie pozwalała im myśleć o amorach. *** Na Makarze wszystkie “próbki” zostały odesłane na pokład naukowy. Proch pozostawał tylko bezwładną zbitką molekuł do momentu gdy wystawiono go na działanie jednego grama płynnej tkanki łącznej - krwi. [MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-rYaz1GLsA6I/WXMk8k7FBpI/AAAAAAAAiLw/atACGu0lazAm51vpXR6HhjbYRnABSPJrgCLcBGAs/s1600/vamp-goo.jpg[/MEDIA] - Ciemna energia… - pracujący przy doświadczeniu sawant, wypowiedział znaną już Tatianie “mantrę” gdy wszystkie czytniki oszalały. W czasie gdy Tatiana była na misji zwiadowczej, reszta floty nie próżnowała. Na orbicie planety oraz w jej bliskiej odległości znajdowała się cała flota okrętów, które prawdopodobnie należały do legionu. Wiele z nich przypominało odwiedzoną przez brujaszkę konstrukcję, ale były i inne. [MEDIA]http://img06.deviantart.net/b90a/i/2009/327/f/d/the_cylon_invasion_fleet_by_tar_minastir.jpg[/MEDIA] Flota Legionu nie była chyba jednak tak całkowicie “wysuszona” jak rozpoznany wcześniej wrak i obce maszyny powoli zmieniały kurs by wyjść na spotkanie ludzkim przybyszom. [MEDIA]https://i.ytimg.com/vi/FcKdjWJdQAs/maxresdefault.jpg[/MEDIA] Jednak Pierwsza Ekspedycyjna Flota Ziemian opuściła już doki macierzystej Makary i była gotowa. [MEDIA]http://guide.battlefleetgothic-armada.com/img/home/home.jpg[/MEDIA] Oto dwie (chyba) cywilizacje stały naprzeciw siebie na jedynym znanym i akceptowanym przez prawa przyrody placu - placu boju. Tatiana obserwowała wszystko z mostku Makary. - Są szybkie - zauważyła Sulejman. - Co sprawia, że znajdą się w zasięgu naszej broni szybciej - zauważył Sztefan - A my ich - odbiła kobieta. - Nie chcą nas na powierzchni - wtrąciła się dziwnie cicha do tej pory generał piechoty - tam prawdopodobnie wciąż toczy się walka i nie chcą by obrońcy otrzymali jakąkolwiek pomoc. - No i szybko nie dostaną jeśli ta szarańcza ogranicza nam do nich dostęp. - westchnęła Sulejman. - Szarańcza… - uśmiechnęła się Klarysa - Ale ci Marsjanie teraz oczytani… - Skończ Fuix - upomniał ją Sztefan - czy myślisz o tym samym co ja? - Tego nie wiem Sztefan, ale wiem, że desant z orbity jest jak najbardziej możliwy. - na te słowa Aysha przewróciła oczami - Pani generał, przecież tam na pewno jest jakiś system obrony przeciwlotniczej, nawet jak pańskie juggernautskie konserwy nie usmażą się wchodząc w atmosferę, zostaną wystrzelone jak… te no… gołębie! - Fuix odwróciła się w stronę ekranów po czym przeniosła wzrok na Tatianę. - Pani Hetman, nie wierzę, by obrona przeciwlotnicza, leżała w naturze Legionu. Ta horda jest pokrętna w wyglądzie, ale prosta w myśleniu, liczy się tylko żer na wszystkim co żywe, nie patrzą się na to co za nimi, nie osłaniają swoich pleców. - po czym spojrzała na Sulejman - to nie Lunarni czy Marsjańscy powstańcy, którzy walczą za sprawę, za rodziny. Tatiana zmarszczyła czoło. - Taaak... - powiedziała z ociąganiem. Stała na mostku w swoim egzoszkielecie dostojnie wyprostowana, nawet nie mając świadomości jak te dwadzieścia lat dodało jej stylowi bycia nie tylko ogłady ale i swoistego dostojeństwa. Wtedy była hetmanem z przypadku, dziś... dziś nikt inny nie mógłby jej zastąpić wizerunkowo. Nawet Yul. - Taaaak - powtórzyła - Przynajmniej na Ziemi tak się wydawało, że strategicznie Legion nie grzeszy kunsztem, jednak musimy pamiętać, że ma on zwyczaj absorbować nie tylko ciała ofiar ale także ich umysły. Niebianie mogli rozszerzyć więc jego horyzonty. Plan uważam za dobry, ale musimy mieć coś w odwecie. Czy jesteśmy w stanie chociaż mały statek wysłać na planetę tak, żeby nas nie zauważyli? Dowódcy spojrzeli na ekrany pokazujące przemieszczanie się wrogich jednostek, odległości liczone w dziesiątkach tysięcy kilometrów… ale już nie setkach. Z punktu widzenia żeglugi kosmicznej, dwie floty już “stały” naprzeciw siebie. Sztab Tatiany był pogrążony w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie sformułowane przez swoją wódz. Wampirzyca świadoma przepływu informacji między swoimi oficerami a inżynierami czy sawantami, widziała zarys malującej się odpowiedzi jeszcze nim znajdujący się na mostku dowódcy mogli ją ubrać we własne słowa. Krótko mówiąc za cholerę nie było wiadomo jaką techniką obserwacji dysponują pojazdy Legionu. Czy jest to radar? Teleskop?...Medium? Nikt nie potrafił podać jednoznacznej odpowiedzi nawet na te pytania. W pewnym momencie Tatiana wychwyciła jeden z czatów który pochodził nie od inżyniera czy sawanta ale… lidera. A w zasadzie liderki, tej młodej białej którą brujaszka słyszała już wcześniej, Zafra 6258 miała na imię. Liderka czatowała z panią Generał, chwilę później Klarysa zwróciła się do Tatiany i reszty sztabu. - Na co Legion zwraca uwagę?prawdopodobnie na żywe organizmy które można by było wyeksploatować, lub inne źródło energii. Zbadany wrak nie posiadał żadnego zasilania a nawet jego śladu. - mówiła Klarysa a przebieg danych sugerował iż 6258 filtruje teraz dla niej info od inżynierów. - Można by było zdetonować kilka większych ładunków by popchnąć jakiś mniejszy okręt liniowy w stronę planety. Impuls prawdopodobnie zniszczy większość systemów ale pozwoli dotrzeć maszynie w pole grawitacji, Na pokładzie moglibyśmy mieć kilkudziesięcioosobowy oddział w suspencji - technicznie martwi, dopiero przy opadaniu w atmosferę wybudzono by… - Kto by wybudził, skoro impuls wybuchu atomowego uszkodzi systemy statku? - wtrącił się komandor - kto to w ogóle wymyślił Fuix? Jakiś kadet czy inny ama...? - zamilkł gdy uświadomił sobie sens wywodu, wszystkie oczy skierowały się na Tatianę. - To by miało sens tylko jeśli to Pani byłaby wtedy na pokładzie, Pani Hetman. - wyjaśniła Klarysa. - To dobry plan. - pokiwała głową z namysłem - Musimy się jednak zastanowić nad ryzykiem. Z jednej strony jeśli statek zostanie jakoś rozpoznany czy coś pójdzie nie tak - stracimy kilkadziesiąt ludzi - pewnie tych najlepszych w walce w starciu. Z drugiej strony, zaliczając się do tej grupy, sama muszę przyznać, że tutaj w walce floty moje... umiejętności nie są wykorzystywane i można powiedzieć, że się marnują. To samo ze zmiennokształtnymi. Dlatego, jeśli udałoby nam się dostać na planetę, nasz potencjał wzrósłby pewnie z kilkukrotnie. Ja bym poleciała, ale nie jestem tu sama, dlatego chcę znać wasze zdanie zanim podejmę ostateczną decyzję. - powiodła wzrokiem po zebranych w pokoju narad. Teraz to Sulejman się krzywo uśmiechnęła. - Kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset “nadludzi”, “kwiatów Ziemi” z piechoty, odpłynie w przestrzeń za każdym razem gdy flota straci okręt. - spojrzała na Klarysę - jako ostatni zamarzną w swoich pancerzach, obserwując jak ci mniej dorodni przedstawiciele ludzkiego gatunku oraz załogi starają się ratować okręt. Jednak na pewno, odejdą z honorem… - Fuix pokiwała głową wydając się nie wyłapywać jakiegokolwiek fałszu czy dwuznaczności w wypowiedzi komandor. - Dokładnie, lecz jeśli sąsiednie jednostki pozbierają ich w czas, z pewnością pomszczą swoich pracowitych towarzyszy. - powiedziała z patosem. - Plan jest ryzykowny - zaczął Kuhmeise - ale wszystko co tutaj robimy jest nowe i eksperymentalne. - cała trójka dowódców pokiwała głowami, zaś Yul... Yul stojąc z założonymi rękoma tylko westchnął. Tatiana spojrzała na męża i uśmiechnęła się ze smutkiem. Po chwili jednak wróciła do roli hetmańskiej. Oparła się na kokpicie i potoczyła wzrokiem po zebranych. - Zatem postanowione. Ogłoście otwarcie oddziałom, co chcemy zrobić. W pierwszej kolejności przyjmiemy ochotników. Jeśli będzie ich wielu - wybierzcie tych najlepszych w walce, jeśli zaś mało kto się zgłosi... spróbuję ich zmotywować przemówieniem czy coś... w ostateczności zastosuję rozkaz. Pogadam też ze zmiennokształtnymi. Statek i stanowiska hibernacyjne można już teraz zacząć przygotowywać.Nie ma z tym co zwlekać. Pod moją nieobecność dowództwo nad flotą przejmie Yul. Jakieś pytania? Nikt nie miał, zaś długie wstążki rozkazów, formularzy i wzorów przewijały się na soczewkach Tatiany oraz na oczach jej oficerów. Współcześnie, może poza złotoustymi liderami, nikt nie starał się specjalnie dobierać swoich słów. Skoro maszyny mogły przetłumaczyć wszystkie języki, mogły też przełożyć “oficerski żargon” na “służbowy kanon”. Ochotnicy zgłosili się w przeciągu następnych kilku minut i jeszcze zanim Tatiana opuściła mostek skład jej oddziału był kompletny. Tak jak dowódcy swoich oddziałów byli zobowiązani, by opowiedzieć coś więcej swoim żołnierzom i przygotować ich na misję, tak Tatiana czuła się zobowiązana wobec zmiennokształtnych. Zresztą może nawet czuła ten obowiązek bardziej, bo choć wciąz starała się myśleć o tych nadnaturalnych istotach jako o “broni”, byli oni też jej dziećmi. Może nie byli zżyci w takim stopniu jak Yul i jego oddział dorosłych już dzieciaków, ale jednak tworzyli dziwną, niezwykle groźną rodzinkę. Toteż wampirzyca zwołała ich przy okazji najbliższego posiłku, aby porozmawiać o sytuacji. - Znacie już moje zdanie - zaczęła mówić, gdy byli w komplecie - uważam, że my z naszymi dodatkowymi zdolnościami zrobimy więcej na planecie niż w kosmosie. Tu wystarczą ludzkie umysły, by ogarnąć tę całą maszynerię. Jednakże... nie chcę was do niczego zmuszać. Jeśli ktoś z was uważa, że tu przyda się bardziej i powinien zostać, jestem otwarta na wasze argumenty. Co prawda Are zrobił wymowną minę na wzmiankę o “ludzkich umysłach” ale ostatecznie głos zabrała tylko Milly. Za wszystkich. Co zdarzało się dość często. - Ja i Bort - zerknęła na olbrzymiego czarnoskórego za sobą. - miewamy wizje. W tych wizjach stąpamy po planecie, wspinamy się po skałach, oddychamy. Polujemy. - To dobra wizja. - skinęła jej głową Tatiana - Dobrze, gdyby udało się ją spełnić. I... musimy w to wierzyć. *** Ryba była jednym z dwunastu najnowszych okrętów jakie włączono w skład floty. Przygotowywanie liniowca w dziewiczy i ostatni zarazem rejs ku nieznanej planecie zajęło ekipom technicznym niemal godzinę. Kiedy załadunek suspensowanej załogi był na ukończeniu, między flotą a legionem doszło do kontaktu, Tatiana mogła śledzić nie tylko obrazy autentycznego ruchu okrętów ale i komunikację swoich oddziałów. - Wróg w zasięgu - zameldowała załoga jednego z pancerników - Changzhou gotowy do ataku. - Varyag gotowy do ataku - zgłosił się kolejny. W prawym górnym rogu soczewek wampirzycy pojawiła się mapka taktyczna. [MEDIA]https://cdn.ageofascent.net/assets/2014/04/BattlelinesGravidar-1024x576.jpg[/MEDIA] Setki statków były gotowe do ataku. - Atak - padła krótka lakoniczna odpowiedź Yula, po czym na prywatnym kanale ten sam głos zwrócił się do Tatiany. - To raczej złowi ich uwagę na jakiś czas. - wyjaśnił. [MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/bb/83/ef/bb83efb2fe0a3822c625b4f06b559c81--space-battles-enders-game.jpg[/MEDIA] - Spotkamy się na powierzchni… nawet nie myśl o tym żeby mnie zostawiać - dodał. Tatiana podeszła do niego i oparła głowę na ramieniu mężczyzny. - Miałam nadzieję, że uda nam się znaleźć jeszcze trochę czasu dla siebie... - westchnęła - W tej sytuacji faktycznie nie pozostaje mi nic innego jak złożyć ci kilka niemoralnych obietnic. - uśmiechnęła się lekko, choć wiedziała, że żadnemu z nich nie jest do śmiechu w tej chwili. Mężczyzna zaciągnął się zapachem włosów swojej żony. Następnie objął ją w pasie i obrócił do siebie, spojrzał głęboko w oczy wampirzycy. - Jesteś moim światem, kiedy słyszę twój głos, czuję że żyję, kiedy znikasz z pola widzenia czuję głód bliskości. - odchrząknął - wiem wiem, że twoja krew, czarna energia i to wszystko ale to co do ciebie czuję jest prawdziwe. Jest prawdziwe dla mnie. - przycisnął kobietę mocniej do własnego ciała. - Nieważne ile ich tu leci, będziemy “zaraz” za tobą. Ja będę zaraz za tobą, choćby trzeba było podpalić każdy centymetr kosmosu. Brujaszka podniosła wzrok na męża. Żadne z nich nie należało do klubu romantyków, oboje byli ludźmi... istotami czynu. To była jednak najbardziej romantyczna rzecz, jaką Yul jej powiedział. Nie mieli czasu, by się rozkoszować tę chwilą, jednak nie bacząc na wybuchy, ścieżki rozkazów i raporty, Tatiana objęła mężczyznę, kładąc dłonie na jego pośladkach. Dmuchnięciem pozbyła się kosmyka włosów, który spadał jej na oczy. - Tylko zostaw trochę tego ognia na mój powrót. Pewnie będzie trzeba mnie porządnie rozgrzać. - powiedziała cicho i pocałowała go w usta delikatnie... czule... by po chwili stracić nieco opanowania i wpić się w jego wargi drapieżnie. Nie pozostawał jej dłużny.
__________________ Konto zawieszone. |
05-09-2017, 10:45 | #43 |
Reputacja: 1 | *** Wampirzyca była jedyną przytomną osobą na pokładzie Ryby. Nawet świadomość okrętu została wyłączona. Z racji biologicznych komponentów zachodziła szansa, że zostanie rozpoznana przez Legion jako “życie”. Statek parł przed siebie na jonowych rakietach do miejsca, które inżynierowie określili jako odpowiednie dla detonacji ogromnej bomby. Tatiana uświadomiła sobie, że oto pierwszy raz od lat jest zupełnie, ale to zupełnie sama. Dryfowała w zimnej metalowej trumnie przez ciemną otchłań, tylko po to by... doświadczyć atomowej eksplozji. Dejavu…? Dla śmiertelnych, nawet dla Yula była po prostu wampirzycą, tak jakby to słowo było równoznaczne z jej imieniem. Mimo iż przecież gdzieś tam na Ziemi było jeszcze przynajmniej kilku spokrewnionych. Ale przecież nie była jakimś tam wampirem, była Brujah i jej bestia zawsze pozostawała blisko… Szczególnie w stresujących sytuacjach. Przez lata kobieta przyzwyczaiła się do bycia bogiem. Jednak teraz gdzieś pod skórą zaczynał odzywać się uśpiony przez długi czas demon. Pobudzał go niepokój. Co jeśli wybuch ją tym razem zabije? W Alabamie niemal zginęła, czy powinna kusić los? Owszem miała statek, egzoszkielet, ale przecież i ładunek był tysiące razy potężniejszy. Wampirzyca czuła jak na jej duszy rozlewa się dawno niewidziany cień bestii oraz cień jej własnej matki. Matki którą pożarła. Czy Uma całkowicie umarła? Czy może przyczaiła się gdzieś w zakątkach podświadomości i tylko czeka by przejąć kontrolę nad swoją córką? W chwili słabości? W chwili takiej jak teraz. Tatianę z rozterek wyrwała eksplozja. [MEDIA]https://i.ytimg.com/vi/3uXlSPVa2Ts/maxresdefault.jpg[/MEDIA] Wampirzycą rzuciło do przodu, przeleciała przez jedną stalową ścianę i zatrzymała się wgniatając inną. Wszystkie światła zgasły, wszystkie obrazy na jej soczewkach też. Samej Tatianie chyba nic się nie stało, poza tym że kompletnie nic nie widziała.Oraz tym, że bestia była już bardzo blisko. Usiadła na swoim fotelu i spiąwszy się pasami, zamknęła oczy. Musiała przeczekać. Nic się nie stało. Musiała przeczekać, by przejść do kolejnego etapu misji. Oni liczyli na nią. Ci walczący i ci na pokładzie. Liczyli, że... Nie. To nie pomagało. Tatiana skrzywiła się. Jej bestia w dupie miała mesjańskie pobudki, w dupie miała dobro ludzkiej rasy. Chciała wolności. Altruizm nie był dla niej ważny. Ani dla niej, ani dla Tatiany. Czemu więc robiła to, co robiła? Jakie były jej własne pobudki? Przed oczami wyobraźni zobaczyła twarz męża. Wyraz jego oczu gdy stracił część wychowanków... czuła wtedy wręcz namacalnie jego ból. I nie chciała, by tak cierpiał. Nigdy więcej. Poczuła się silniejsza. Tak, Yul był kotwicą jej człowieczeństwa. Ten człowiek, który w swej prostocie charakteru przekraczał granice ludzkich uprzedzeń i ograniczeń, który jakimś cudem pokochał ją taką, jaką była - trochę dziką, trochę drapieżną, trochę... niezrównoważoną. Tatiana uśmiechnęła się do swoich myśli, przywołując w pamięci obraz tych chwil, które potem połączyły ich, uczyniły małżeństwem. Ten czas, gdy zrekonstruowała własne ciało... gdy wdzięczyła się przed nim, chcąc po prostu się podroczyć. I ten naturalny, pozbawiony seksualnego napięcia podziw, który jej wtedy okazał... Brujaszka namacała pierścionek na swoim palcu, wspominając ich pierwsze zbliżenie. W sumie to wtedy go zaczęła poznawać i traktować jako osobę - gdy pierwszy raz zdjął przy niej egzo. Choć planowała tylko się z nim zabawić, jakimś cudem towarzystwo śmiertelnika intrygowało ją niemal tak, jak ona intrygowała jego. Tego nawet nie dało się wytłumaczyć, po prostu... dobrze się ze sobą czuli. On nie bał się jej, ona... nie chciała go skrzywdzić - ale nie wbrew sobie, naprawdę nie chciała. To on wyciągał jej wampirzą naturę, kusił krwią, gwałtownością doznań. Czasem kochali się naprawdę ostro, brutalnie... wyładowując w ten sposób swoje frustracje. Innym razem zaś rozsmakowywali się w sobie, bawili, kusili godzinami... Yul stał się w tym mistrzem z czasem. Jak i we wszystkim. Przy nim nawet jako bogini, czuła się zmotywowana, by stawać się jeszcze lepszą. Znów uśmiechnęła się do swoich myśli, planując zbereźności, jakie zrobi mężowi, gdy znów będą razem. Były to na tyle niegrzeczne pomysły, że niemal zapomniała o Bestii i jej lękach. Nie mogła za to doczekać się końca tego... co dopiero miało się zacząć. Pomoglo, naprawde pomoglo. Bestia oczywiscie gdzies tam była, przyczajona, przyprawiona Umą, ale nie miała wpływu na działania Tatiany. Nie miała kontroli. Lampy w hełmie brujaszki zapalily sie rozświetlając jej horyzont halogenowym światłem. Wszystko w pomieszczeniu było powywracane, popękane. Statek nie odpowiadał, był martwy. A załoga? Chip Tatiany łączył się ze swoimi odpowiednikami w komorach suspensji juggernautów. Wybudzanie zostało zainicjowane, soczewki wampirzycy wypelnily sie słupkami danych, ikonkami. 66 sekund do gotowości bojowej, 65, 64... Hetman przeniosła uwagę na zmiennych. Chip podał szacunkowe prawdopodobieństwo przemiany spowodowanej stresem: 98.986% - wynik zaokrąglony. Chwile pozniej Tatiana odebrała raport o braku odpowiedzi z chipów “dzieciaków”. W czasie ich transformacji, elektronika na i w zmiennych lubiła “znikać”... Zmienni byli gdzieś tam, w zrujnowanej Rybie, jeśli szybko nie założą masek tlenowych zwyczajnie się uduszą. No ale chyba nie są głupi. Prawda? 58 sekund. Trzeba było ręcznie otworzyć śluzę w martwym statku kosmicznym. To tak jak na Ziemi wypchnąć osiemnaście ton. Tatiana mogła spróbować sama lub poszukać zmiennych. Taki Bort by sie przydal. Tylko czy będzie teraz w stanie współpracować? To wciąż były tylko dzieciaki... Wampirzyca spięła się w sobie, przywołując całą moc potencji, którą władała. Dodatkowo wyekwipowana w egzoszkielet powinna posiadać przerażającą siłę, niczym bóg zaklęty w maszynie. Wampirzyca kroczyła pewnie poprzez pokład wirującego wokół własnej osi okrętu wchodzącego właśnie w atmosferę planety. Wszystko wirowało, przewracało się niczym kolorowe szkiełka kalejdoskopie. I tylko Tatiana była wyznacznikiem kierunku, gdzie kiedyś znajdowała się podłoga. Oderwane elementy wyposażenia Ryby co raz uderzały o jej pancerz, ale ogromne ekrany, czy krzesła były dla wampirzycy niczym wzburzone wiatrem liście, które odbijały się od jej czarnej zbroi. Brujaszka kątem oka wychwytywała jakieś strzępy informacji na swoim wyświetlaczu. Dziesiątki juggernautów budziło się ze snu, pierwszy raz od wyruszenia z orbity Księżyca. Dokładnie tak jak przewidywali dowódcy, żołnierze zrzucani byli w wir niebezpieczeństwa dosłownie z miejsca. Mimo całego zaawansowania technicznego nie uniknięto wypadków: wiele suspenserów zostało uszkodzonych, niektórzy juggernauci nie budzili się wcale, inni z oberwanymi ramionami czy nogami. Jeszcze inni, mimo iż cali, posiadali uszkodzone egzoszkielety, umrą z braku tlenu czy wychłodzenia w przeciągu najbliższych minut. Ale to były jedynie procenty. Nieistotne straty. Prawda? [MEDIA]https://ak8.picdn.net/shutterstock/videos/520855/thumb/1.jpg[/MEDIA] Wampirzyca musiała włożyć naprawdę dużo siły by odpowiednio chwycić niemal pozbawioną szczelin powierzchnię śluzy. Nigdy jeszcze nie próbowała użyć tak wielkiej mocy, Tatiana widziała wyraźnie, jak jej palce zapadają się w stal niczym w mokry piasek. Naprawdę niesamowite było to, że jej grafenowe rękawice nie doznawały przy tym żadnego uszkodzenia. Brujaszka parła nieprzerwanie, posiłkując się krwią i wreszcie, wreszcie nawet poszycie statku kosmicznego musiało ustąpić jej sile!A kiedy śluza wreszcie puściła... wampirzycę wyssało na zewnątrz. [MEDIA]https://k61.kn3.net/taringa/6/D/5/D/8/6/manuel871/269.jpg[/MEDIA] Czerwony Karzeł “Czarne Słońce” wychylało się zza krzywizny globu a jego promienie padały na pancerz wampirzycy. Tatiana nie czuła żadnych fizycznych efektów. Jednak słońce wschodziło dokładnie na nią i nie było nic co mogłaby z tym zrobić.Tatiana przymknęła powieki, bo go nie widzieć. Ludzie na statku... ludzie na Makarze... i na innych statkach walczyli dzielnie. Ona też musiała być dzielna. - Czy ktoś mnie słyszy? Powtarzam, czy ktoś mnie słyszy? Jestem poza pokładem. Powtarzam, jestem poza pokładem. - uśmiechnęła się smutno - Przydałaby się podwózka. Ale nikt nie odpowiadał. W słuchawkach szumiały dziwaczne dźwięki, niektóre przypominały nieco “muzykę” z przekazów obcych. A może tylko się tak Tatianie wydawało? Niedługo i tak wszystko zamilkło. Żadne nadajniki nie działały a egzoszkielet doskonale tłumił wszelkie zakłócenia, wampirzyca zaś sama nie produkowała żadnego dźwięku. Po pewnym czasie, przed oczami brujaszki pojawiło się okienko pokazujące odległość do powierzchni planety. Oraz kilka innych, między innymi pokazujące temperaturę na powierzchni egzoszkieletu. Gdy setki kilometrów nieubłaganie zbliżały się ku dziesiątkom, z temperaturą było odwrotnie: Tatiana musiała jawić się obserwatorom z dołu jako “spadająca gwiazdka”. Uderzenie! Wampirzyca nic nie usłyszała, nic nie zobaczyła. Ale wiedziała. Wiedziała, że każda kość w jej ciele zamieniła się przynajmniej na moment miejscem ze swoją najbliższą sąsiadką. Wiedziała, że tkanka z przodu, spotkała tkankę z tyłu. Wiedziała, że jedynie grafenowy egzoszkielet trzymał materię składającą się na jej ciało. Że gdyby nie ten “worek” zostałaby mokrą plamą. Paliła krew, ogromne ilości by móc się w ogóle poruszyć, by zmusić swoje ciało do odzyskania wzroku. Gdy w końcu udało jej się przejrzeć na oczy, zrozumiała, że znajduje się na dnie krateru, o zboczu może ośmiu metrów. Mijały minuty nim wampirzyca wyleczyła rany na tyle by wygramolić się do góry. [MEDIA]https://wallpaper.wiki/wp-content/uploads/2017/04/wallpaper.wiki-Enders-Game-Alien-Planet-Wallpaper-PIC-WPD005951.jpg[/MEDIA] Przed nią malował się nieznany świat.I dawno nie doświadczany, ogromny głód. - Czy ktoś mnie słyszy? - odezwała się jeszcze ludzkim głosem. jeszcze, bo zaraz potem jej głos przeszedł w powarkiwanie. Musiała coś upolować, znaleźć krew! Bez względu na wszystko potrzebowała krwi! Wyszła z krateru i pospiesznie ruszyła w kierunku przeciwnym niż Czarne Słońce. Zwierzęca natura nocnego drapieżnika zaczynała wychodzić na powierzchnię: może jeśli otworzy hełm będzie lepiej wychwytywać zapachy? no przecież się nie udusi… Z drugiej strony było to słońce… przecież było to słońce prawda? Resztki rozumu nakazały się powstrzymać. Wszak nie miała jak spalić krwi, gdyby ją poparzyło. Za to ruszyła teraz biegiem, rozglądając się po okolicy za ofiarą. Rozum też podpowiadał, że przecież nie spadła sama… Okolica wydawała się tak obca jak i pusta. Tatiana dostrzegała ruch powietrza, były wiatry, chmury. Tylko gdzie wszystko inne? Gdzie rośliny? Zwierzęta? Miasta? Kosmici? Gdzie w końcu był Legion? Czuły słuch nieumarłej, zwielokrotniony jeszcze filtrami hełmu wychwycił niepasujący do otoczenia hałas. Brujaszka pognała tam susami. To był jeden ze swoich! Jedna, jeśli chodzi o ścisłość. Juggernautka wygrzebywała się z popiołów. Jej hełm był roztrzaskany, ze skroni ściekała krew. Tatiana wyraźnie czuła zapach każdej kolejnej kropli. Żołnierka oddychała ciężko ale oddychała - problem “czy można tu oddychać” został właśnie empirycznie rozwiązany. Brawo armia. Kobieta wyglądała mizernie, jej egzo było porządnie sfatygowane, jednak wydawało się, że da radę. Albo… dałaby. Tatiana mogła pewnie wyszukać imię juggernautki ale jej głodny umysł zaprzątały teraz inne myśli: zastanawiała się bowiem, czy marnować czas na oswobodzenie szyi kobiety, czy po prostu urwać jej głowę i nadstawić usta na fontannę bryzgającej krwi. - “To mógłby być Yul” - próbowała sama sobie przemówić do rozsądku. Jednak imię męża brzmiał teraz tak dziwnie obco, on sam był przecież daleko… Ale w pewien sposób to nawet pomagało! przecież Yul sam zawsze powtarzał żeby go zabić jeśli… coś tam… w ogóle, ludzie pragnęli by ich zabijała, używała, robiła co jej się żywnie podoba. Prawda? Nie dając juggernautce nawet chwili na ogarnięcie sytuacji, Tatiana napadła na nią. Nigdy wcześniej tego nie robiła, i gdyby nie pilność jaką odczuwała, może i wychwyciła by drobne niuanse. Otóż juggernackie CCI posiadało coś takiego jak skrypty bezwarunkowych odruchów obrony i ataku. Nawet gdy wyraz twarzy żołnierki wskazywał iż zaraz straci przytomność, w momencie gdy kończyny wampirzycy wysunęły się w jej kierunku, ramiona egzoszkieletu przyjęły defensywną postawę. To mogłoby pomóc na Tatianę kiedyś. Ale już nie. Nieumarła swoimi własnymi, mocarnymi rękami zablokowała mechanicznie wspomagane ramiona juggernatki. Rozszarpała jej egzoszkielet w okolicy szyi, nie bacząc przy tym na wyrywane z ciała kable. Z lubością wpiła się w szyję ofiary, chłonąc życiodajną vitaę. Lepiej… czuła się lepiej z każdym łykiem. Wiedziała, że powinna się oderwać... wiedziała też jednak, że juggernautka nie była w pełni sprawna... o ile w ogóle mogła odzyskać sprawność po tym, co jej zrobiła Tatiana, a ta potrzebowała każdej kropli krwi ziemskiej wojowniczki, by być w pełni sił na walkę z Legionem... I wcale nie dlatego, że ta krew tak cholernie dobrze smakowała! - Wybacz mi. - szepnęła, po czym wgryzła się jeszcze bardziej żarłocznie przegryzając rdzeń kręgowy ofiary… niemal łamiąc sobie przy tym zęba. Tatiana w całym tym głodzie krwi niemal zapomniała o tytanowych szkieletach jakie juggernauci mieli w sobie. Oczywiście metal nie chronił już żył śmiertelniczki przed pocałunkiem wampirzycy. Brujaszka czuła, jak zabiera życie żołnierki. Im więcej głodu zaspokajała, im więcej krwi przeznaczała na własne leczenie, tym więcej do niej dochodziło. Ktoś się zbliżał. Lub coś. Nie wypuszczając ofiary z rąk przyklękła na ziemi, przylegając do jakiejś niewielkiej formacji skalnej za którą mogła się schować. Wysysając ostatnie krople krwi z ciała Ziemianki, obserwowała okolicę uważnie. - Kurwa, kurwa… kurwa! - “antyczne” słowo doleciało jej uszu gdy w odległości dwudziestu ośmiu i pół metra (według obliczeń KO ) zobaczyła trzymającą się za hełm i ewidentnie idącą na oślep juggernatkę. Kobieta szła mniej więcej w kierunku wampirzycy i jej ofiary. Dla Tatiany jej pojawienie było jak kubeł zimnej wody. Spojrzała na martwą kobietę w swoich ramionach. Nie chciała by tak ją zobaczono, a co dopiero zapamiętano. To mogłoby całkiem zniszczyć morale. Wampirzyca przyczaiła się więc z zamiarem przeczekania aż juggernautka przejdzie obok. Faktycznie, kobieta minęła ją, wyglądało jakby naprawdę była ślepa. Nie mogła się wywrócić, CCI na to nie pozwalał, ale kierunek jej marszu wydawał się całkowicie przypadkowy. Gdyby Tatiana oddychała, teraz westchnęłaby z ulgą. Nie zamierzała jednak poświęcać drugiej wojowniczki. - Wybacz mi - szepnęła jeszcze raz do martwej kobiety w swych ramionach, kładąc ją na zupełnie obcej, nieprzyjaznej ziemi. Nie było wszak czasu bawić się w pochówki, a poza tym... Brujaszka nie przywiązywała do tego uwagi. Wychodziła z założenia, że żywi są ważniejsi. Toteż pobiegła teraz za ślepą juggernautką. - Hej, to ja, Tatiana... znaczy hetman. Jesteś ranna? - zawołała, zbliżając się do niej. Ociemniała żołnierz obróciła się gwałtownie. - Piechur Woronowa melduje, że… nie mogę otworzyć hełmu i… przegrzanie mam… - wyjaśniła wyraźnie zdenerwowana kobieta, której stopień odpowiadał szeregowemu. - Mogę ci pomóc go zdjąć, ale nie wiem czy nie rozwalę. - odparła Bujaszka, podchodząc do niej - Powiedz mi, co robić żebym ciebie nie uszkodziła. Siłą się nie przejmuj. Mam jej dość. - Wyje… znaczy otworzyć, jakoś szybko… proszę. - kobieta mówiła coraz bardziej nerwowym głosem - kurwa, pali! Tatiana zmarszczyła brwi. Mogła spróbować wykręcić hełm albo rozwalić go wyrywając przednią szybę. W obu przypadkach mogła uszkodzić kobietę, ale jakby na to nie spojrzeć przy drugim raczej nie ryzykowała skręceniem jej karku. A każdą ranę można było przecież zaleczyć dzięki wampirzej krwi. - Zaprzyj się. - powiedziała, podprowadzając juggernautkę do rzeźby skalnej, przypominającej głaz. Gdy kobieta złapała się jej, Tatiana bez ostrzeżenia szarpnęła za peryskopy hełmu, chcąc go rozerwać na pół. - Aaaa! - wrzasnęła żołnierka, gdy na jej głowie pękła stal. Tatiana poczuła woń pieczonego mięsa i palonej gumy. z dziury w hełmie juggernautki zakopciło się czarnym dymem, sama kobieta upadła na kolana krztusząc się. - Ja jebie… - wydukała przewracając się na plecy i łapiąc żarłocznie powietrze. Cera żołnierz miast blada, jak to u zaklętych w pancerze przez większość życia juggernautów, była teraz czerwona jak burak. Jednak tylko nieznacznie poparzona. Tatiana wiedziała, że żołnierze mają skórę pokrytą pewną warstwą tworzywa, kilka chwil temu czuła ją przecież na kłach… Wampirzycy udało się nie pozbawić Magdy Woronowej, lat 26 (jak wyświetlało się Tatianie) twarzy, jednak ułamane łączenia egzo i endoszkieletu wystawały teraz z czoła i policzków juggernatki niczym srebrne rogi. - Dzięki - kobieta powiedziała krótko powoli podnosząc się do pozycji stojącej - Piechur Woronowa melduje krytyczny stan egzoszkieletu, jednak podstawowa sprawność bojowa została zachowana. - Tatiana wiedziała, że pod formułą “podstawowa sprawność bojowa” kryło się tyle iż żołnierz może chodzić, Woronowej siadła niemal cała elektronika. Jednak brujaszka pamiętała, że Ultrix bez żadnego egzoszkieletu potrafiła przeżyć cios Umy i móc o tym opowiedzieć. Wampirzyca zdjęła rękawicę i paznokciem rozorała nadgarstek, aż pojawiła się krew. - Napij się. Wyleczysz rany. - powiedziała, po czym dodała - Musimy znaleźć jak najwięcej ocalałych. Na czerwonej twarzy Magdy mogło malować się zdziwienie lub zakłopotanie, jednak ból musiał je skutecznie maskować. A może juggernauci po prostu nie kwestionowali rozkazów? - Tak jest, Pani Hetman… - powiedziała kobieta przybliżając usta do nadgarstka wampirzycy - tak je… - żołnierz zaniemówiła, jedyne co mogła mieć w ustach to krew brujaszki. Tatiana oczywiście wiedziała co się dzieje, co zawsze się działo. Ostatecznie hetman oczywiście musiała siłą oderwać swoją dłoń od ust Woronowej. - Tak jest. - Magdzie trochę zacięła się płyta, ale zaczęła już powoli otrząsać się z szoku. Możliwe, że właśnie za sprawą wampirzej krwi. - jesteśmy szkoleni do orbitalnego desantu, wątpię by ktoś miał takiego pecha jak ja - niechętnie wyznała Magda. - W takim razie rozejrzyjmy się. - powiedziała Tatiana i celowo wybrała kierunek przeciwny niż ten, gdzie zostawiła ciało wyssane z posoki. - Zrozumiano. - zakomunikowała Magda i obie kobiety ruszyły przed siebie. ***
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |
15-09-2017, 08:31 | #44 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | [MEDIA]http://pre07.deviantart.net/9c1d/th/pre/i/2013/306/9/a/fantasy_landscape__mountains_by_doppingqnk-d6sq6ee.jpg[/MEDIA]
__________________ Konto zawieszone. |
19-09-2017, 11:16 | #45 |
Reputacja: 1 |
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |
18-10-2017, 18:35 | #46 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ Konto zawieszone. |
12-11-2017, 13:22 | #47 |
Reputacja: 1 |
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |
22-11-2017, 12:29 | #48 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Ziemianie nie musieli jednak długo czekać ma komitet powitalny, naprzeciw wychodziła już para obcych. Tym razem dość łatwo było domyślić się płci kosmitów, oboje nosili jedynie przepaski na biodrach. Trudno było się temu dziwić, egzo wampirzycy wskazywało, że temperatura powietrza wynosi trzydzieści sześć stopni celsjusza. Zatrzymująca się przed Ziemianami Azig, była dopiero drugą kobietą swojego rodzaju jaką Tatiana widziała, znów jak większość ciemnych nosiła nieprzenikliwe okulary. Jej towarzysz z kolei musiał być Sagiem, choć hetman nie dostrzegała jego twarzy, nie nosił bowiem typowych nauszników, lecz coś w rodzaju ceremonialnego hełmu. Jedynie usta elfa były odsłonięte. |
29-11-2017, 00:18 | #49 |
Reputacja: 1 |
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |
06-12-2017, 10:41 | #50 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ Konto zawieszone. Ostatnio edytowane przez Mira : 06-12-2017 o 10:45. |