Axel w miarę dokładnie zbadał podłogę magazynu w poszukiwaniu zejścia do piwnicy. Podłoga wykonana była z dopasowanych do siebie kamiennych płyt, pośród których nigdzie nie dostrzegł klapy. Nie pozostawało mu nic innego, jak opukać całą dostępną przestrzeń w nadziei, że gdzieś natrafi na głuchy dźwięk, świadczący o pustej przestrzeni poniżej. Nadaremno...
W tym samym czasie Wolfgang potwierdził swoje przypuszczenia. Wolna przestrzeń pasowała niema idealnie - mieścił się w niej pentagram oraz pozostawało miejsce na swobodne wykonywanie jakichś czynności podczas odprawiania rytuału. Brakowało tylko uczestników i magicznych utensyliów. Mag wraz z akolitą wyszli z trzynastki i poszli sprawdzić drugi podejrzany magazyn.
Axel wciąż chodził i stukał obcasem w płyty, a Lothar myszkował pośród skrzynek. Musiał to być jeden transport, bo na wszystkich wypalony był znak jabłuszka oraz napis
"Silas Hillberry - Appleford". Szlachcic wspiął się w górę, znajdując dogodne miejsce do obserwacji. Znajdował się około dwóch metrów nad podłogą, tuż przy lewej ścianie budynku, a przed nim piętrzyły się skrzynie, między którymi widział co się dzieje na dole, samemu pozostając niewidocznym.
Z zewnątrz dał się słyszeć stukot kopyt i chrzęst kół. Z mgły wyłonił się wóz i poskrzypując zajechał przed magazyn. Woźnica okrzyknął konie i powóz stanął. Niemal w tym samym momencie do środka wbiegł Szkiełko i pociągnął Axela w stronę skrzynek.
-
Nie jesteśmy sami. Kryć się! - szepnął.
Idących w kierunku magazynu numer siedemnaście Wolfganga i Bernhardta minął powóz, który nagle wychynął z mgły i równie szybko w niej zniknął. Chwilę potem dwaj awanturnicy stanęli przed drugim z magazynów.
W przypadku tego budynku wrota były zamknięte. Nad nimi kołysał się znak Ruggbroderów - pancerna rękawica ściskająca kłos. Przez małe okienka osłonięte błoną przenikał chybotliwy blask, znak, że ktoś znajdował się w środku.