Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2017, 09:47   #25
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Post wspólny graczy - część 1

Atrakcyjna kelnerka zabrała talerz i pusty kubek. Garrett zapłacił, wyszedł. Idąc w stronę komisariatu wystukał numer telefonu Moore’a. Spojrzał w zszarzałe niebo. Chyba będzie znowu padać.
Łączenie. Monotonne, pulsujące buczenie przebija się przez gwar ulicy.

Kończył właśnie jeść, gdy komórka zaczęła wyrzucać z siebie dźwięki, świadczące o połączeniu. Smażona ryba nie była najlepsza, nieco zbyt wysmażona, panierka chrupała jak suchary, a sam płat był mocno wychudzony. Wyciągnął telefon z kieszeni i wcisnął guzik
- Moore, przy telefonie.

- Cześć Moore, tu Douglas Garrett, jesteś już wolny? Obskoczyłem kilka miejsc, mam adresy i coś jeszcze… za 5-10 minut będę u siebie. Do dalszej roboty proponuję moje biuro 329, to jest na samym końcu korytarza. Pasuje?

- Tak, właśnie skończyłem obiad i niedługo do Ciebie wpadnę z tym, co już mam. Szykuje się ciekawa sprawa, uwierz mi.
Rozłączył się. Dość szybko się zebrał, odstawił tackę do okienka i ruszył do wyjścia. Na szczęście, mała stołówka znajdowała się w budynku komendy, co oszczędzału ma czasu oraz atłasu. Na gotowanie w swoim kubiku nie miał czasu oraz możliwości, co najwyżej małą lodóweczkę czy mikrofalę, toteż stołował się tutaj, albo w kilku zaufanych knajpkach.

***

10 minut później, Wydział Zabójstw

Andy zgarnął wszystkie rzeczy, które mogły się przydać, wraz z swoimi notatkami. Do pokoju 329 musiał przebić się przez prawie całe piętro, nie raz i nie dwa, witając się z tymi, którzy znali i tolerowali milczący, niemal flegamtyczny styl bycia detektywa Moore’a.
Zapukał dwa razy w drzwi.

-Proszę - Powiedział głośniej i wstał zza biurka. Sam wrócił do biura kilka minut wcześniej. Rozłożył papiery, te pozyskane z urzędu miasta oraz własne robocze zapiski. Przystawił drugi fotel, wcześniej odstawiając zebrane na nim papiery na podłogę przy ścianie. Wszystko to były archiwalne oraz niezamknięte sprawy Clifforda. Garrett od powrotu był w tym bardziej systematyczny, poświęcał czas na znoszenie paierów do archiwum i na niszczenie niepotrzebnych notatek.

Usiadł na krześle, które przysunął Garrett. Cóż, przynajmniej on miał więcej prywatności. Musiał być dobrym detektywem, skoro przydzielono go do tak dobrego pokoju. On musiał kisić się w boksie D.
- Sprawa wydaje się cholernie ciekawa. Sprawdziłem moje ślady. Emmure Club to dość ekskluzywny klub, w korpo dzielnicy. Najciekawsze jest to, że miejsce zbrodni i klub nie dzieli dość duża odległość, spokojny spacerek z A do B. Emmure Club jest pod obserwacją typków z PZ. - ostatnie zdanie zaakcentował grymasem.


- Wcale im się nie dziwię po tym, co znalazłem - Garrett spojrzał na swoje papiery, zamyślił się - Po pierwsze, wypadek możemy wykluczyć, podobnie jak przypadkowe znalezienie zwłok. Byłem u Telefonistek, odsłuchałem to nagranie. Anonimowe zgłoszenie, ale dzwonił facet, który dodatkowo gadał zbyt spokojnie. Musiał być w to zamieszany. Ktoś chciał, żebyśmy ją znaleźli.
Douglas zrobił niewielką roszadę na stole:
- Samantha i Jerome Warnblak, małżeństwo. Tu jest ich adres, tu jest jeszcze adres salonu kosmetycznego, w którym pracowała - mówił to wszystko beznamiętnym tonem. Nie ma się czym ekscytować - I teraz najlepsze. Samantha jest czysta, w archiwum nic o niej nie mieli, ani jednego mandatu. Natomiast Jerome Warnblack - popukał palcem w wydrukowany arkusz - ma teczkę. Ale teczka jest pusta, ktoś ją musiał dosłownie sprzątnąć. Kazałem pracownikowi archiwum zawiadomić kogo trzeba. Szykuje się drugie śledztwo i być może będzie ono powiązane z naszym.



- Dodaj do tego, że Big G. żywo interesuje się naszą sprawą. Do cholery - rzachnął się Moore - rzucił od niechcenia, iż sam burmistrz chce widzieć wyniki. W dodatku ta nagła interwencja prokuratury. Przypomnij sobie, ile razy w karierze, prokurator działał tak nagle i intensywnie.
Zamilkł na chwilę. Zatopił się w myśli o ofierze oraz cały syfie, jaki wypływał na wierzch.
- To, że Wydział Przestępczości Zorganizowanej ma na obserwacji Emmure Club, nie chce się podzielić informacjami, mimo, iż mamy dość jasne koneksje, a ofiara posiada wizytówkę, sprowadza do tego, iż natrafiliśmy na niezłe gówno. Wpisałem komendę w bazę danych, by wyszukano wszelkie lokale użyteczności publicznej na wszystkich trasach z klubu do miejsca zbrodni. ATMy, dostęp do IR, mobilne dostępy od sieci, budki telefoniczne, wszystko. Jeszcze jedno, czy mówią Ci coś dwa hasła - Eric Vogt oraz Don Candido?
Ponownie odpłynął. Poprawił się na krześle, zapatrzył w okno, które wychodziło na panoramę miasta. Garrett miał farta - jego boks wychodził wprost na wieżowce i ulicę, toteż widoki były mało ciekawe. Kolejny plus pozycji Douglasa.
- Małżeństwo, które ma coś na sumieniu z prawem, a do tej pory, nie mamy odzewu od męża. Ciekawe czy ktoś z naszych chłopaków zawiadomił go o całym fakcie. Chyba, że będziemy musieli w dwójkę odwiedzić go i poinformować, iż jakiś świr zajebał mu żonę. Kurwa! - przeklnął, podnosząc lekko głos. - Nienawidzę takich akcji. Jakbym mało syfu oglądał w Londynie.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline