Bernhardt był zdziwiony przejeżdżającym powozem na równi z Wolfgangiem. - Przypadek? Nie sądzę. Mam złe przeczucia - mruknął w odpowiedzi na wątpliwości kompana krzyżując palce na znak Ranalda.
Gdy mag koncentrował się i szmerał coś do siebie, Zingger począł lustrować jak najłatwiej dostać się do magazynu.
- Wytnę sztyletem dziurę w błonie okiennej i poobserwujemy wnętrze. Jak to nie wystarczy, możemy zapukać do bramy pod jakimś błahym pozorem. Tak czy owak wracajmy naprędce. Niepokoi mnie ten powóz. No cóż. Do dzieła! Patrz nam na ręce Panie Szczęściarzy - ostatnie zdanie powiedział znacznie ciszej. |