Celina spojrzała na klucze i zaczęła chwilę się zastanawiać. Wzieła do ręki i zaczeła się im przyglądać, ale po chwili przecząco pokręciła głową.
- Mieliśmy dwie skrzynie, w jednej trzymamy kosztowności i klucze do niej leża tam - wskazałą na barek w kuchni - ale ten klucz nie jest taki tamten. Druga skrzynia była męża, gdy ja ostatnio widziałam była pusta, ale zabrał ją gdzieś. Nie wiem gdzie, nigdy nawet o to nie pytała, wypadło mi z głowy i nigdy nie myślałam, że będzie miałą jakieś znaczenie. Kupiec sprzedał nam dwie po niższej cenie. Było to jeszcze w Altdorfie.
Albert posłusznie skierował się na górę aby przypatrzeć to co tam jeszcze mogło być.
Gryf wyglądał na niezmiernie zadowolony z czasu jaki bohater na niego przeznaczył. Przytulał się do Otwina co jakiś czas dziobiąc go po otwartej dłoni tak dla zabawy.
Randulf w tym czasie zdążył opatrzeć i porządnie zacisnąć ranę Artura. Ten wyglądał odrobinę lepiej.
- To co dalej mamy plan aby to spalić? - zapytał
Bohater zdążył też zajrzeć do kieszeni Raimdara. Nie miał co prawda za wiele. W jego kieszeniach znalazło się 50 srebrnych szylingów, talia kart, świeczka i gwóźdź.
Oswald jak widać miał już plan na to co powinno się zrobić dalej. Celestyna posłusznie skinęła głową pochylając się nisko i zabrała dzieci ze sobą.
Oswald wraz Otwinem obaj niosąc ciała skierowali się prosto na cmentarz. Tam zastali kopiącego dołek grabarz. Niedaleko stały o budynek oparte 4 trumny. Chłopina spojrzał na idącego przodem Oswalda i uśmiechnął się. Było to dobrze widoczne.
- W czym moge wam tym razem pomóc? - zapytał zainteresowany - Martwi, do zakopania? - wskazał głową na ciała na barkach obu bohaterów.