Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2017, 21:32   #26
Gveir
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Post wspólny graczy - część 2

- Tego Warnblaka nikt nie zawiadomił, bo nikt o tym nie wie - Garrett się uśmiechnął - trup w środku nocy, ekipa techniczna się tym nie zajmuje, patolog tym bardziej, a prokurator takie coś ma po prostu w dupie - a nazwisko ofiary znamy tylko my. Każdy z nas jest i tak zawalony robotą, sam mam dodatkowo dwie niezamknięte sprawy.
Douglas nie miał jeszcze okazji współpracować z Moorem, nie wiedział za bardzo, czego się spodziewać. Był z Londynu, sam to powiedział. I na pewno operatywny.
- A Jerome Warnblak teoretycznie powinien mieć kontakt ze swoją żoną. Powinien zgłosić jej zaginięcie. O to jeszcze nie pytałem, ale chyba będziemy musieli go przesłuchać, taka praca. Zajrzę jeszcze do Telefonistek, może wpłynęło zgłoszenie o zaginięciu. Mnie wystarczy informacja, że Jerome Warnblak ma coś na sumieniu i komuś zależy, żeby to nie wypłynęło. PeZetka pasuje, czasem się zastanawiam kto więcej wie, my o nich, czy oni o nas. Eric Vogt… Za bardzo nie kojarzę. A o Candidzie słyszał chyba każdy, grubsza rybka w tym bagnie. Jak rozumiem, jest powiązany z Emmure? - mimowolnie zaczął wybijać palcami po blacie - Detektywi od przestępczości zorganizowanej zawsze byli tacy, podobno zaczęło się to jeszcze w czasach, kiedy Edhar Hoover rządził FBI, Federalnym Biurem śledczym. Ci od Przestępczości Zorganizowanej musieli dosłownie wygryźć sobie niezależność, bo Hoover też agresywnie działał na swoim terenie, wiesz, podejrzenia o szpiegostwo, doszedł handel prochami, szczególnie w czasie wojny wietnamskiej, a tym zaczęli się zajmować byli przemytnicy i bimbrownicy. U nich dosłownie wrzało. Ja na samym początku kariery w tym wydziale miałem robotę z PZ, ale szybko przejęli nam robotę. Ja bym nie liczył na miłą współpracę. Do cholery, żeby zdobyć dane Samanthy Warnblack i jej męża musiałem się pchać do ratusza. - zakończył Garrett.
Ze swojego terminala stojącego w pomieszczeniu prawie nic nie mógł zrobić, jedynie dostęp do wewnętrznej sieci, po resztę musiał szukać nowszej maszyny albo leźć do Archiwum, bo nie wszystko było jeszcze wprowadzone do systemu. Szczerze mówiąc, Garrett sam już się gubił w tym systemie, ciągle zmieniano, rozbudowywano i tak dalej. Ale jednej bazy danych dla całej policji jeszcze nie było.
Nie zdziwię się, jak ktoś postanowi odebrać nam to śledztwo.
Pokiwał głową, na znak, iż rozumie tok myślenia Garretta. Cała ta sprawa była dziwna, zbyt dziwna od pierwszych chwil.
- Już sam sposób zabójstwa Warnblack daje do myślenia. Gość rozwalił jej czaszkę, jakby była arbuzem. Do tego potrzeba znacznej siły i solidnego narzędzia, które nie zostało odnalezione. Śmiem przypuszczać, że sprawca był nieźle naładowany dragami, albo był cyborgiem. A wiem co potrafi zrobić wyćpany typek.. - zamilkł na chwilę.
- Wizytę Warnblackowi musimy złożyć prędzej czy później, to nasz obowiązek. Najbardziej śmierdzi mi to, że wszyscy z góry interesują się tym śledztwem. Szef chce znać wszystkie szczegóły, by przekazać je burmistrzowi. Burmistrzowi, rozumiesz? Big G. może i był kumplem burmistrza, ale poprzedniego, nie zaś obecnego. W dodatku to niezdrowe podnieceni prokuratora, zupełnie tak, jakby to on prowadził śledztwo, albo interesowało go coś, czego nie mógł zdobyć przychodząc jako prokurator, tak od czapki, bez powodu czy związku z sprawą. Może pieprzył się z Warnblack?
Bywały i takie sprawy, jeszcze za czasów służby w Scotland Yardzie. Asystent koronera posuwał jedną z ofiar i bardzo zabiegał oto, aby być przy sekcji zwłok kobiety, gdy krojono ją na kawałki, by ustalić tajemnicze morderstwo. Jak się okazało, kobieta miała we krwi śladowe ilości LSD oraz alkoholu oraz na dobę przed morderstwem odbyła stosunek. Asystent, jak okazało się później, był niestabilny emocjonalnie i miał lekkie zaburzenia psychiki, słowem - zakochał się do szaleństwa, niemal mając obsesję na punkcie kobiety. Ofiara była jedną z tych wyzwolonych, lubiących zabawę młodych siks, która lubiła wypić, wciągnąć, zarówno narkotyki jak kilka kutasów do ust, zabawiła się raz czy dwa z kolegą i tyle. Był chorobliwie zazdrosny o nią i chciał dowiedzieć się, czy go zdradzała. To było więcej niż chore, gdy jakimś cudem udało mu się zdobyć śladowe ilości spermy z pochwy denatki. Mało tego, przepadał próbkę oraz swoje nasienie. Wpadł, któregoś razu, gdy walił konia do zdjęć denatki, rzecz jasna jeszcze przed sekcją. Zamknięty w oddziale zamkniętym, zgodznie z wiedzą Moore’a, przebywa tam do dnia dzisiejszego.
- Z Pezetką nie mam i nie miałem nic wspólnego, z Wydziału Patrolowego, dostałem się do Dochodzeniówki, potem wzięli mnie tutaj. Szybka kariera, ale podobno jestem dobry, bo nie gadam głupot i zadaje konkretne pytania. Popytam znajomych z Dochodzeniówki, może oni coś wiedzą na temat Emmure Club. Ruszę kontakty w Patrolówce, może mój dawny partner coś wie. Ten lokal nie bez powodu pojawia się w tej historii.
- Ja ciebie o nic nie oskarżam - dla Garretta ostatni wywód zabrzmiał jak zarzut - ja też nie mam nic wspólnego z nimi i też zaczynałem jako krawężnik. Chcesz teraz popytać o ten klub czy jedziemy od razu do Warnblaka? Może on powie nam coś ciekawego i ciekawe jak zareaguje na wieść o śmierci żony. I być może wie, gdzie jest jej obrączka.
- Daleki jestem od oskarżania kogokolwiek, jeśli nie złapiemy go z opuszczonymi spodniami. Jedziemy najpierw do Warnblacka.
- Dobra, za dziesięć minut na parkingu? - Garrett szybko przeszedł do rzeczy. Zgarnął papiery z biurka, wynotował co ważniejsze dane (wydruk zostaje w gabinecie, zamknięty). Weźmie jeszcze sprzęt z szafki i jest gotowy ruszać. A, jeszcze tylko pójść do Telefonistek, czy nie dostali zgłoszenia o zaginięciu.
Kiwnął głową i wyszedł jako pierwszy z pokoju. Dość szybko wrócił do siebie. Zabrał z szuflady cały swój sprzęt, bez którego się nie ruszał. Wylogowanie się z bazy danych, a potem komputera było formalnością. Wszelkie kartki, które nie były mu potrzebne niszczył, a ważniejsze dokumenty zamykał w szafce na klucz. Ruszył do windy
 
Gveir jest offline