Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2017, 22:42   #47
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Lexa & Erwin na warcie

Lexa była co najmniej zdziwiona decyzją Erwina, choć może po ostatnim kontakcie właśnie na to liczyła. Trochę ją bawiła jego determinacja, ale musiała przyznać, że zaczęła go choć trochę szanować. Przez pierwsze pół godziny siedziała milcząca, zujac kawałek suszonego mięsa. Było strasznie słone i spluchnilo tym jej wargi. Kiedy była pewna, że inni już śpią, odezwała się
- Jak ręce? - spytała Erwina patrząc w odległe krzaki, w kierunku obozu jaszczuroludzi. Wiedziała, że dała mu popalić mimo iż znała stan jego dłoni.

Inżynier też najwyraźniej był zaskoczony przyjęciem oferty przez Lexę i w sumie się ucieszył. Usiadł przy swoim namiocie i z początku przeglądał jedną z książek szukając podpowiedzi jakie składniki może wykorzystać do stworzenia bomb. Dwie już wykorzystał i raczej szybko reszta pójdzie w ruch.
Erwin wzdrygnął gdy usłyszał pytanie wojowniczki.
- Dobrze. Chyba się goją bo trochę piecze.- Powiedział dość cicho by nie obudzić nikogo i zarazem dość głośno by Lexa usłyszała.
- Mam nadzieję, że szybko wrócą do zdrowia bo coś czuję, że mogą być niebawem potrzebne.- Dodał po chwili. Zamknął książkę i wstał odkładając ją do torby w namiocie.
Nie wiedział co mógł powiedzieć jeszcze. Norsmenka była wściekła po ostatnich wyznaniach Erwina, tak przynajmniej mu się wydawało, i nie chciał jej drażnić. Zależało mu na dobrych relacjach z nią.

Kobieta wstała ze swojego miejsca i podeszła bliżej, siadając tak by samym szeptem móc się z nim porozumieć.
- Dalej będziesz korzystał z tych maszyn? - ponowne pytanie padło z jej ust, kiedy w końcu spojrzała na niego oraz książkę, którą właśnie odłożył. Nie umiała czytać, więc nawet się nie zająknęła na temat rękopisu.

Mężczyzna uśmiechnął się tylko słysząc pytanie.
- Oczywiście. Mieczem czy tarczą nie każdy władać może. Z resztą na zamek z mieczem ciężko się porwać bez tłuszczy stronników, a taka broń zmniejsza wymaganą ilość ludzi potrzebnych. Taka rusznica, którą miałem w dobrych rękach strzela szybciej od łucznika a i spustoszenie czyni większe szczególnie w opancerzonych przeciwnikach. Same granaty jak widziałaś masakrę robią a ich właściciel nawet nie musi się spocić. W norsce jest rosły lud. Silny i wojowniczy. W Imperium większość to chuchra.- Tu uśmiechnął się do dziewczyny. - A walczyć ktoś musi z zakutymi w żelazo chaosytami i tu taka broń ma przyszłość.- Mówił jakby to było coś oczywistego.
- Wiem, że ryzykowna jest praca z taką bronią, ale kiedyś człowiek dojdzie do perfekcji i broń będzie niezawodna.- na jego wyjaśnienia Norsmanka pokiwała głową, choć nie wszystko zrozumiała. Wolała jednak nie wdawać się w szczegóły czując, że nie będzie w stanie tak łatwo ich pojąć. Postanowiła więc zmienić tematykę, bo mimo iż wtedy gdy leżeli na trawie zdawała się mieć go w dupie, to słyszała wszystko co mówił.

- A te pachnące kobiety, które znasz, to takie mądrzejsze są? Też robią maszyny czy łukiem i szablą bronią domu? - Lexa zasypywała go nowymi pytaniami, zainteresowana jak wygląda takie życie. Tych kobiet, zwanych damulkami, co to ponoć Erwinowi do gustów nie podchodziły. Nie rozumiała dlaczego. Wołał brudne dzikuski?
Inżynier aż się zakrztusił śliną na pytanie Lexy. Zdziwiło go pytanie i zmiana tematu. Chwilę myślał i patrząc gdzieś przed siebie starał się przedstawić jak widzi kobiety Imperium.
- Czy mądrzejsze? Różnie. Są i takie jak ja liczące, że broń palna ze słabych dziewek zrobi wojowniczki. Niektóre myślą, że to ułatwi obronę przed napastliwymi facetami.- Przedstawiał znane sobie ze studiów kobiety. Lexa od razu pomyślała, że takiemu poderżnęłaby gardło albo flaki przed odbyt wypruła.

- Są też kobiety w wojsku czy na innych studiach. Czy to magicznych czy filozoficznych. Niestety jednak większość to wystraszone, przytłoczone przez mężczyzn dziewki. Liczące, że facet wszystko za nie zrobi i uzależniają się od facetów. A co do tych pachnących. To chyba najgorsze. Na widok przemocy mdleją a w chwilach zagrożenia sztylet wypada im z dłoni. Oczywiście i wśród nich znajdą się wyjątki. Najczęściej spotykane to takie co chcą władzy i morderstwami czy to intrygami niszczą wrogów lub manipulują mężczyznami dla własnych korzyści.- Lexa widziała grymas zniesmaczenia na twarzy rozmówcy.
- Kobiet takich jak Ty jest mało. A jak są to to i tak daleko im do Ciebie bo brak im pasji. No chyba, że bogactwa.- Tu Erwin spojrzał na blondynkę. -Ty, wydaje mi się masz pasję w tym co robisz i do tego jesteś wolna i sama decydujesz o sobie.- Dodał, ale przerwał czując, że znowu zaczyna i zdenerwuje dziewczynę, która wybuchem złości obudzi cały obóz.

- Mylisz się. Takich jak ja jest trochę, po prostu nie w słabym Imperium. Jeśli interesujesz się podobnymi… - nie zdążyła dokończyć, kiedy to Erwin prychnął.
- Od razu interesuje. Nie wiedziałem jakie mnie kobiety interesują. Wiem jakie mnie odpychają. A że Ciebie spotkałem to już chyba los i bogowie tak chcieli.- Dodał spokojnie i z wolna rozejrzał się po obozie i jego okolicach. Co jakiś czas trzeba było sprawdzić czy wszyscy i wszystko jest na miejscu.
- Chyba cię nie rozumiem - powiedziała szczerze Lexa, która nie patrzyła na niego, a na okolicę. Jednakże słuchała i to jej wystarczyło. - Niepotrzebnie słowa siostry do siebie wzięłam, najwidoczniej. - dodała jeszcze ciszej niż poprzednie słowa.
- Jakie słowa?- Inżynier spojrzał swoimi brązowymi oczami w stronę blondynki.
- Babskie, ckliwe pierdolenie. Od nadmiaru jednego kutasa we łbach im się jebie i myślą, że każdy samiec tylko się gapi w jedno i pchają się na małżeństwo lub inne gówno. Dlatego wolę już gadać z chłopem, może i imperialny matkojeb, ale przynajmniej nie pieprzy o bzdurach - odparła podirytowana i powstała ze swojego miejsca, aby przejść się wokół obozu.

- Aaa. O babskich ckliwych pierdoleniach.- Uśmiechnął się sam do siebie.
- Wiesz co?- Powiedział wstając za dziewczyną.
- Zawsze do usług jestem. Będziesz chciała pogadać to wal… znaczy zapraszam do rozmowy. A jak nie chcesz towarzystwa. Przynajmniej ja tak czasem mam mogę pożyczyć książkę jeśli miałabyś ochotę.- Zaproponował szczerze z dobroci i zarazem z ciekawości czy Lexa czytać potrafi.
Kobieta zaśmiała się bezgłośnie zatrzymując na chwilę, aby na niego spojrzeć.
- I do czego mi ta twoja mądra książka, mam sobie z niej ognisko rozpalić? - spytała z rozbawieniem - To już wolę ci walnąć, zgodnie z propozycją. Lepsza rozrywka
- Czekaj. A może chcesz napić się czegoś? No może nic mocnego nie mam, ale czy wino wystarczy by zwilżyć usta i poruszyć odczucia smakowe Twojego podniebienia?- Zaproponował i wlazł do namiotu i po chwili wychodząc z butelką pełną żółtego płynu.
- Piłaś kiedyś białe wino?- Z uśmiechem na twarzy pokazał dziewczynie szklany pojemnik.

Ta z trudem powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem, co było widać po szeroko rozbawionych, jasnych ustach. Dała krok w jego stronę i wyrwała mu butelkę z rąk. Następnie nachyliła się i wturlała ją z powrotem do namiotu po czym wyprostowała zwinne ciało, przybliżając twarz jak najbardziej prowokująco.
- Nie podczas warty. - syknęła stanowczo, patrząc w jego oczy jakby chciała uzyskać dominację.
- Jeśli chcesz ze mną pić, to gdy już wrócimy i to co ja chcę. - dodała szeptem, przez co jej głos stał się mniej gardłowy a bardziej kobieco pociągający. Nie mogła ukryć rozbawienia. Już nie chciała wspominać, że przypraw do mięs to ona nie pija - A teraz chodź. Rozejrzyjmy się wokół czy aby na pewno bezpiecznie - położyła rękę na rękojeści miecza i dopiero teraz odsunęła twarz. Wcześniej omal nie styknela się z nim czubkiem nosa, co oczywiście było celowe. Lexa odwróciła się tyłem do Erwina zerkając na niego jedynie przez ramię i cichym krokiem ruszyła po obrzeżach obozu, nie czekając już na to, co on znowu wymyśli.

Erwin skrzywił się z lekka na słowa o warcie.
- Przecież to jak woda smakowa? No, ale jak chcesz.- Nie chciał dalej dyskutować. Nie odwracał wzroku ani nie odsunął głowy od blondynki. Gdy tak była blisko i widział jej oczy wpatrzone w jego ledwo się powstrzymywał przed pocałowaniem jej. No ale nie zamierzał by ich znajomość na intymności tylko polegała. Z doświadczenia wiedział, że dobrze zbudować jakąś więź zanim pójdzie się do przysłowiowego łóżka. No w tych warunkach i tak by było ciężko o ten mebel, ale namiot był wystarczający.
Inżynier wstał i zamknął wejście do namiotu by wracając nie zastał niepożądanego gościa, których zapewne było w okolicy dużo.
- Już idę.- Wstał i ułożył pas z rapierem i lewakiem tak by było wygodnie sięgać po broń i ruszył za wojowniczką. Ta szła w ciszy skupiając się wyłącznie na nasłuchiwaniu i obserwowaniu otoczenia. Celowo odziała wyłącznie skórznię, aby móc stąpać ciszej i nie gruchotać metalowymi częściami pancerza. Sam spacer po okolicznych krzakach nie trwał więcej niż kilkanaście minut, a w tym czasie zbadane zostały drobne, zachwaszczone kąty. Trochę ją irytował fakt, że obóz jest tak mocno oświetlony, ponieważ miała wrażenie, że jedynie ściąga na siebie uwagę. Z drugiej jednak strony wiedziała, że są istoty które i bez tej pomocy światła, miałyby ją jak na tacy i tylko i wyłącznie ona byłaby w tej potyczce poszkodowana. Kiedy w końcu wrócili na swoje miejsce, pierdolnęła się na swoją matę jakby miała iść już spać. Oczy Lexy pozostały jednak szeroko otwarte, a leżąc na plecach po omacku sięgnęła do plecaka i wyciągnęła z niego bukłak. Obejrzała go, gdyż miała ich kilka i każdy był oznakowany.
- To ta woda ze strumienia z pijawkami, jeśli chcesz - mruknęła leniwie, rzucając w okolicę jego nóg wspomniany bukłak, po czym wyciągnęła drugi i obróciła go w smukłych dłoniach przed swoją skupioną twarzą. Uśmiechnęła się w końcu jakby znalazła górę złota.
- Ha! A to już normalne - odkorkowała flakon i wciąż leżąc wlała sobie na dwa łyki zawartość. Podała w milczeniu swojemu kompanowi od warty, wyciągając rękę gdzieś daleko w jego kierunku, najbardziej jak mogła. Chyba już nie chciało jej się ruszać. Całe szczęście, że nie wiedziała, co inżynierowi po łbie chodziło wcześniej. Zabawne było tylko to, że winiacza odmówiła, a teraz bezwstydnie waliła gorzałę, wmawiając mu jeszcze, że to tylko “normalna” woda.

Mężczyzna szedł za kobietą w całym swoim rynsztunku. Wolał być przygotowany na ewentualny atak. Nie miał jednak zbyt wiele metalowych rzeczy poza kirysem i hełmem no i bronią u pasa. Trzymał jednak ręce na narzędziach wojownika by rękojeści nie obijały się o zbroję.
Inżynier tylko ubezpieczał Lexe i gdy ta zaglądała w jakieś zarośla ten był w pogotowiu czujnie rozglądając się.
Patrol zakończyli i dziewczyna położyła się na posłaniu. Rzuciła Erwinowi bukłak. Ten popatrzył na niego i już miał odkorkować gdy Lexa wspomniała o pijawkach.
- Miło, że pomyślałaś o mnie, ale nie będę ryzykował picia tej wody. W tych warunkach to tylko alkohol jest bezpieczny. Po nim raczej marne szanse na ekscesy żołądkowe nie wspominając o choróbskach.- Podszedł i położył bukłak obok plecaka norsmenki. Ta wyciągnęła drugi, już upity w kierunku inżyniera. Ten kucnął i wziął go w zabandażowane ręce. Powąchał i skrzywił się.
- Na warcie nie pijesz?- Skomentował i wziął za przykładem dwa łyki napoju. Z lekka się zakrztusił i zasłonił wierzchem dłoni usta.
- Co nie piję, przecież to prawie jak woda! - obroniła się cichym syknięciem.
- Powinnaś to trzymać na odkażanie ran i jako odtrutkę.- Powiedział po chwili nie spodziewając się aż takiej mocy trunku. Nie był wymoczkiem stroniącym od alkoholu, ale wino czy piwo w małych ilościach mogły tylko pomóc a nie zaszkodzić.
Lexa zerwała się do siadu i wyrwała mu bukłak.
- Raczej nie chciałbyś bym polała ci tym ręce - jej kąciki ust powędrowały ku górze w złośliwym uśmieszku, zupełnie jakby właśnie to planowała zrobić, gdy tylko nie będzie się tego spodziewać. Wypiła jeszcze parę łyków i odetchnęła, rozglądając się wokół. Wszyscy spali a w krzakach było cicho. Odwróciła się z powrotem do inżyniera i utkwione w jego twarzy spojrzenie przeniosła na zabandażowane ręce. Jakoś teraz kojarzyły jej się z minioną sytuacją, gdy ten podstępny medyk kazał gapić jej się w oczy poszkodowanego. Nosz kpina.
- Lubisz ból? - spytała z lekkim drżeniem w głosie - Podnieciłeś się jak cię dosiadłam i przygwoździłam do gleby? - mruknęła odrywając zielone oczy od jego poranionych rąk i z zaciętą, prowokującą miną spojrzała z powrotem na jego wyraz twarzy. Wyglądała jak diabeł w kobiecej skórze, a jej uśmiech nie należał do tych słodkich i kokieteryjnych.

Erwin tylko patrzył przez chwilę. Słowa blondynki lekko go zaskoczyły, ale nie dał po sobie poznać.
- Ból jest zawsze obecny przy nas.- Zaczął trochę niepewnie.
- Nie jestem miłośnikiem bólu. Bólem się nie podnieciłem jeśli o to chodzi, prędzej sytuacją ale nie to było drewnem na ogień. Widzieć Ciebie pełną stanowczości i siły…- Chciał dalej kontynuować, ale się zawiesił. Mruknęła krótko wypuszczając powietrze nosem.
- Nie ważne.- Podsumował i rozejrzał się w poszukiwaniu zagrożenia czyhającego w krzakach czy na drzewach. Zawiedziona odpowiedzią blondynka powaliła się z powrotem na plecy patrząc w niebo i nasłuchując otoczenia. Nie odpowiedziała już nic, oddychając głęboko i spokojnie. Minęła już lekko ponad połowa warty, a ona leżała i tuliła swój bukłak, popijając od czasu do czasu, nie mając problemu z dzieleniem się, gdyby tylko jej towarzysz tego chciał.
Von Geissbach siedział na jednym z większych kamieni patrząc na obóz i otaczające je zarośla. Co jakiś czas zerkał na dziewczynę i coś chciał powiedzieć, ale po chwili zawieszenia wypuszczał powietrze.
- Nie jestem zbyt doświadczony w relacjach związanych z bólem. Więc też do końca nie mogę określić czy jakiś konkretny nie sprawi przyjemności.- Dodał po dłuższej chwili.
- A Ty lubisz zadawać ból czy raczej czerpać z niego … Podniecenie?- Zapytał bez ogródek.
Lexa przez chwilę zastanawiała się leżąc cicho. Oczywiście nie myślała nad odpowiedzią, ale nad tym jak zawstydzić bądź zakłopotać szlachcica, aby mu się odechciało marzeń o dzikich i silnych kobietach. Nie przeszło jej przez głowę, że mogłaby go tym bardziej zachęcić. Wszak zabawa w rozmówki była przednia.
- Ostatni, który miał ze mną bliższy kontakt, byłby wymarzonym pacjentem dla Aurelusa - zaczęła ze spokojem, lekko ochrypłym głosem - Na szczęście to twój bliski przyjaciel, więc poskładałby cię z przyjemnością, a i pewnie pogratulował - zarżała cicho.
- Mogę cię pognębić przez cały czas podróży, wtedy się przekonasz czy ból jest do polubienia. Zastanów się, to może być dla ciebie ciekawe przeżycie, dostać wpierdol od kobiety… takiej jak ja, rzecz jasna - dodała z powagą w głosie i zapiła swoje myśli gorzałą.

- Chyba obejdzie się bez tego. Jak tak dalej pójdzie to Aureolus i tak będzie miał co składać. Lepiej nie robić mu więcej roboty.- Odpowiedział na propozycję Lexy. - A co do gnębienia.- Tu Erwin się uśmiechnął.- To chyba coś naprawdę wyjątkowego musi być skoro większość ekspedycji chyba uważa, że gnębisz mężczyzn. Mnie tam to nie przeszkadza a wręcz ciekawi co daje Tobie gnębienie.- Odważył się Erwin na dość osobiste pytanie.
Lexa uśmiechnęła się szeroko pod nosem. Dopiła jeszcze kilka łyków alkoholu, po czym niedbale odrzuciła bukłak na wierzch swojego plecaka.
- Skarżyli się że ich gnębie? Oj naprawdę, biedne, imperialne ciągodruty - zaśmiała się z cicha i zerwała gwałtownie z miejsca, jakby usłyszała nadchodzącego wroga i gotowa była już stawać do walki. Albo co najmniej jakby chciała z zaskoczenia przywalić inżynierowi. W rzeczywistości jednak po prostu wstała na równe nogi i zaczęła się przechadzać, w końcu obchodząc Erwina od tyłu. Wychyliła głowę zza jego ramienia i zbliżyła usta do ucha, wydobywając z gardła przyjemny szept.
- A widziałeś podczas tych miesięcy, bym sprawiła ból komuś, tak jak tobie? - odpowiedziała pytaniem na zagadnienie, przywodząc na myśl wciąż tę samą sytuację. Istotnie, przez cały rejs nie zbliżyła się aż tak do nikogo, jedynie mogła dać w ryj, poszarpać się, nawyzywać i ośmieszyć, ale by siadała komuś na miednicy i językiem zwilżała skórę szyi, to nie. A przynajmniej nie publicznie. Pominęła drobne szczegóły w stylu okoliczności w jakich to zaszło, ale to tam, kogo to obchodziło.

Erwin zesztywniał myśląc, że Lexa zaczyna swoje przedstawienie. Jednak póki co do niczego nie doszło.
- Nie widziałem i nie słyszałem. Głównie w kajucie siedziałem a o śledzeniu współtowarzyszy nie myślałem.- Dodał spokojnie. będąc cały czas sztywny i oczekując reakcji Harpii.
- No ale nie odpowiedziałaś na pytanie. Podnieca Ciebie dawanie bólu czy czuć ból?- Postanowił, że jak ma dostać w ryj to niech chociaż ma powód a może coś powie co otworzy dziewczynę przed Imperialnym naukowcem.
Kobieta od tyłu wplotła palce dłoni w jego ciemne włosy i przesunęła bardzo mozolnie ręką po czaszce aż do grzywki. Pozostawiła na głowie mężczyzny niewielki nieład, a jedyne co słyszał i czuł, to jej ciepły oddech w pobliżu ucha.
- Dostarczasz mi mnóstwo zabawy, więc zdradzę ci to i coś jeszcze - wyszeptała, jakby chciała skryć przed czułymi uszami innych jakiś sekret. W takiej intonacji dźwięk jej głosu był pobudzający.
- Obydwie opcje - odpowiedziała na jedyne zadane pytanie, a potem kontynuowała.
- Jeśli nie możesz czegoś zmienić, spróbuj to polubić - słowa wypłynęły z lekkim pomrukiem, a w głosie Lexy dało się słyszeć fascynację. Wciąż stała za jego plecami, nie przyciskając jednak do nich torsu czy bioder.
Inżynier pozwolił kobiecie na dziwną pieszczotę lecz gdy usłyszał odpowiedź na jego pytanie kiwnął głową.
- Tak też myślałem.- Wyszeptał bezemocjonalnie.
Złapał spadający hełm z głowy i przyjrzał się jemu myśląc chwileczkę.
- Słyszałem o miłośnikach takiej ekstazy na studiach w Nuln. Czerpali rozkosz w zadawaniu bólu i samemu łaknąć tego uczucia na sobie.- Odwrócił się do kobiety szukając w jej zachowaniu zaprzeczenia lub potwierdzenia jego przypuszczeń. Przez ten ruch był bardzo blisko jej twarzy, gdyż kobieta nawet nie drgnęła. Nie dając zbyt wiele na odpowiedź ruszył z następnym pytaniem.
- A Ty z czego byś mogła zrezygnować i co polubić wbrew sobie?

- Ja nie rezygnuję -
odparła niemal bez zastanowienia, patrząc na niego z dzikim błyskiem zielonych tęczówek - Robię co chcę i lubię to, co robię. Nie muszę już nikogo udawać, bo przesiąkłam tym, co ojciec we mnie wpajał. Chciał mieć syna, to niemal go dostał. Tylko cycków sobie nie oderżnęłam i nie dorobiłam kutasa, ale z tym już musiał się pogodzić - uśmiechnęła się sztucznie, nie oddalając twarzy, co uczyniła z premedytacją.
- No ciekawe czy Aureolus by sprostał takiemu wyzwaniu?- Zastanowił się mówiąc z cicha i zbliżył twarz bliżej aż dotknął czołem czoła a nosem jej nosa. Patrzył jej głęboko w oczy i obracał się do niej przodem. Lexa nie ustępowała sądząc, że to taka gra, zwykła potyczka na to, kto dłużej wytrzyma. On jednak oparł się jakby mimochodem prawą ręką na jej kolanie, zmrużył powieki i podciągnął nogi pod siebie. Pchnął kolano kobiety lekko je podnosząc ku górze tak by się wyłożyła na plecy. Choć Norsmanka nie tego się spodziewała, mogła zapobiec, albo przynajmniej spowolnić plany Erwina, mimo to wcale nie próbowała. Przywaliła grzbietem o twardą glebę, a z jej ust wydobył się jedynie głuchy i stłumiony jęk. Leżała zupełnie prosto, kiedy mężczyzna postanowił usiąść na niej. Jej pusty śmiech nie niósł ze sobą dźwięku, a jedynie rozszerzyły i otworzyły się jej usta. Z niezwykłą dokładnością mógł stwierdzić, że brakuje jej górnego, czwartego zęba oraz kilku szóstek i piątek. Drogą dedukcji wywnioskował, że straciła je w głupich bójkach na pięści. W dodatku jej długa i wąska szyja nosiła na sobie ślady czerwonych tatuaży oraz bliznę po duszeniu ostrym prętem lub drutem. Podobnie jej policzki i czoło, które ozdobione były krótkimi bliznami i rzucającymi się w oczy tatuażami. Z takiej pozycji mógł dostrzec każdy szczegół jej twarzy, ślady po walkach i straty w urodzie. Mimo tych niedoskonałości widział też pełne, jasne usta i silnie zabarwione, zielone tęczówki. Oczy kobiety iskrzyły się od szaleństwa. Śmiała się milcząc, bo nie było warunków na więcej. Z tego samego powodu nie obroniła siebie, bo wiedziała, że zbyt dużo hałasu to wywoła, pozwoliła więc na to, co inżynier sobie ubzdurał, aby - w jej mniemaniu - się przypodobać. Ciało kobiety wygięło się w lekki łuk, unosząc ku górze dolną część kręgosłupa. Po chwili jednak z powrotem opadło, nie wykazując żadnych oznak oporu.
- Odważnyś lub głupi. Dobrze wiesz, że nie będę drzeć mordy, gdy cały obóz śpi, ani nie skopie ci ryja, imperialna gnido - zaklęła półszeptem wyraźnie podirytowana, samodzielnie układając ręce ponad własną głową, jakby po prostu szykując się na to, że będzie chciał właśnie za nie chwycić i przygwoździć ją do ziemi - vice versa sytuacji zza dnia.
- Nasza warta pomału dobiega końca, więc co chcesz zrobić? Zdążyłbyś się spuścić w portki kilka razy, ale wyciągnąć wykałaczkę to większy problem, więc co? Będziesz teraz mi wmawiał, że masz mnie za przyjaciółkę i dalej pieprzył, że nie interesują cię takie jak ja? Czy po prostu chcesz mi przypierdolić, bo masz już dosyć plugawego jęzora? Śmiało, zerżnij mnie. - Lexa mówiła dużo, co mogło świadczyć o zdenerwowaniu.
- Nie będę pajacować budząc innych. Więc zaskocz mnie, bystrzaku. - na jej usta znów wykwitł ten pełen pogardy i prowokujący uśmieszek, który z czasem stał się naprawdę pociągający. Jakby sam się prosił, aby coś udowodnić.

Erwin był zaskoczony, że tak łatwo się poddała. Leżała przed nim i prężyła się. Prowokowała słowem i czynem. Każdy facet by robił co członek rozkaże, ale nie szlachcic. Ten usiadł spokojnie na kobiecie jak ona za dnia i położył się na niej. Jego pancerz, zimny i twardy przyległ do ciała kobiety gniotąc i wbijając misterne rzeźbienia. Erwin zbliżył twarz do dziewczyny. Ta nadal nawijała jak najęta lecz mężczyzna jakby tego nie słyszał.
- Masz rację. Mógłbym Cię teraz chędożyć. Ku twej uciesze, ale tłumacz sobie jak chcesz. Czy ruszyło mnie twoje przemówienie i wstyd mi mojego przyrodzenia czy brzydzę się Tobą.- Patrzył jej w oczy. Skupiony i spokojny. Ta jedynie prychnęła, wiedziała, że gówno mógł. Była silniejsza i zwinniejsza od niego, może gdyby miał bombę to mógłby wsadzić jej w gardło i zaznać świętego spokoju, ale to tyle. Rozbawiona więc słuchała go dalej, leżąc tak jakby była na zasłużonym, wolnym od machania mieczem dniu, choć ciężar i sztywność jego zbroi zabierały jej dech w piersiach.
- Może wyda się to Tobie absurdalne, ale za mnie kutas nie myśli. Dla zwykłego zwierzęcego pociągu nie zamierzam tego robić. Mi chodzi o coś więcej.- Tu pocałował dziewczynę w jej usta, i gdy ich wargi się połączyły, ona z brutalnością ugryzła go. Trzeba było przyznać, że była niewychowaną bestią. Ucieszyła się jak głupia, gdy z jego dolnej wargi skapnęła kropla krwi. Mężczyzna wyprostował się i dotknął palcem rozcięcia. Popatrzył na kropelkę czerwonego płynu na palcu i wrócił wzrokiem na Lexe.
- Próbowałaś kiedyś czegoś innego?- Zapytał i wstał. Wyciągnął rękę by pomóc jej wstać. Wiedział, że się wkurzy, ale miał to gdzieś. Norsmanka z dziką satysfakcją założyła nogę na nogę, a ręce podłożyła pod głowę, robiąc z nich prowizoryczną poduszkę. Splunęła resztkami skradzionej z warg krwi w jego kierunku.
- Pierdol się. - rzuciła elokwentnie, szczerząc zęby - Obudź kolejną zmianę, póki cię lubię. - poradziła nie siląc się na szept i pozostała w pozycji leżącej, patrząc na niego z nieukrywaną złością, ale i pewnego rodzaju satysfakcją.
Mężczyzna tylko potaknął głową podniósł hełm, który upuścił międzyczasie i patrząc na Lexę zapiął go pod szyją.
- Jak sobie życzysz.- I odwrócił się by ruszyć do następnych wartowników. Dopiero wtedy, gdy odwrócił się do niej plecami, kobieta podniosła się z ziemi. To była najzabawniejsza warta, jaką przeżyła i nawet nie miała wyrzutów sumienia, że niewiele się na niej skupiła.
 
Hakon jest offline