Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2017, 11:18   #130
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Odmowę Danny’ego przyjęła ze skinięciem głową i słabym uśmiechem. Jego wola. Odkręciła butelkę i wpierw poczęstowała wodą Vesne, a dopiero po tym sama się napiła i zaoferowała napitek pozostałym. Zapewne powinna zacząć od nauczycielki, jednak pilnowanie tego co powinna, a czego nie powinna robić zeszło tego dnia na odległe tory.

Nerwy miała napięte do granic możliwości, gdy pokonywali kolejne metry, mające ich zaprowadzić do budki faceta, który wpuścił ich na teren ośrodka, lub raczej w otchłań piekielną. Czy wiedział co miało się wydarzyć? A jeżeli wiedział to pozostawało to uciążliwe pytanie, które nie pozwalało się przepłoszyć nawet usilnymi próbami wmówienia się że wszystko będzie dobrze. Czy on też należał do tamtych? Czy przywita ich z nożem w dłoni lub z siekierą?

Obawy okazały się płonne, bowiem przy budce nie zastali żywej duszy. Sam nie do końca była pewna czy był to dobry znak czy wręcz przeciwnie. Może jego też dorwali, a może był on wśród atakujących. A może zwyczajnie pojechał gdzieś na lunch lub coś równie niewinnego. Na wszelki wypadek siekierę trzymała gotową do użycia.

Stan ten utrzymał się aż do chwili, w której z budki wyszedł Danny i radośnie poinformował, że wszystko będzie dobrze i że wrócą jednak do domu. Dom… Sam aż zesztywniała na dźwięk tych słów. Czy mogło tak być? Czy naprawdę mieli wrócić cali i zdrowi… No, powiedzmy że zdrowi. Nadzieja niczym oślizgły, podstępny wąż, zaczęła sączyć się do serca. Dom, tatko, cisza i spokój własnego pokoju. Bezpieczeństwo… Tylko czy zasługiwała jeszcze na takie dobrodziejstwa? Zabiła człowieka. Narzędzie zbrodni nadal trzymała w dłoni. Nie była już nawet w połowie tą osobą, która przyjechała na obóz. Tamta Sam była dzieckiem, a ta… Tego jeszcze nie wiedziała i cała się dowiedzieć.

Zamiast się cieszyć, rzuciła Vesnie pełne niepokoju i strachu spojrzenie. Chorwatka wiedziała co się stało. Jaką cenę zapłaciła… zapłaciły obie, bo śmierć Bay’a także do tej ceny była wliczona.
- Tak, wracamy - odpowiedziała koledze, bez cienia radości w głosie. - Jeszcze tam jednak nie jesteśmy - dodała, mocniej ściskając trzonek. - Sorki, Danny ale dopóki ktoś po nas nie przyjedzie, lepiej by było zachować czujność. W tej budce ktoś powinien siedzieć, co nie? - zwróciła mu uwagę, rozglądając się wokoło. Cholera z tym, że brzmiała na paranoiczkę. Nadal nie byli bezpieczni, ona zaś zamierzała wrócić do domu cała, wraz z Vesną i nie obchodziło jej co na jej zachowanie powiedzą pozostali. Chociaż raz, co w tym całym bagnie było nader przyjemne i wyzwalające.
- Jestem jednak pewna, że masz rację i wszystko już będzie dobrze - dodała, wysilając się na uśmiech, chociaż głównie na potrzeby dodania otuchy Vesnie niż z faktycznej wesołości.

Oni wracali, a reszta? Ile trupów zostawili za sobą gdy wyjeżdżali z obozu? Ilu z nich należało do napastników, a ilu do znajomych? Śmierć zebrała tego dnia niezłe żniwo. Samantha miała jednak nadzieję, że mniejsze niż jej najgorsze przewidywania.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline