Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2017, 17:40   #135
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Sytuacja się komplikowała. Głównie z powodu wielu niesprzyjających ich sprawie wydarzeń jakie miały miejsce… Ujawnienie się byłem inkwizytorki, atak na gubernatora, przejście masy ludności na stronę heretyczki.
No i brak odpowiedzi od Pax Behemoth pomimo wysłania komunikatu astropatycznego parę tygodni wcześniej.
Sytuacja się komplikowała.

Trzeba było działać, zanim nie będzie wiadomo gdzie jest góra, a gdzie dół.
Albo co gorsza… gdzie przyjaciel, a gdzie wróg.

………...

Matuzalem przywitał zgromadzonych Arbites skinieniem głowy. Karny szereg zakutych w karapaksy stróżów Lex Imperialis robił wrażenie. Rośli ludzie, w jednakowych mundurach i pancerzach wydawali się twardzi jak litera imperialnego prawa i równie nieubłagani. Dodatkowo na końcu dwudziesto-osobowego sznurka stało dwóch specjalsów, tropiciel z dwoma cyber-mastiffami oraz moritar. Wszyscy mieli przy sobie buławy i strzelby słusznego kalibru oraz kilka innych egzemplarzy uzbrojenia przeznaczonego wyłącznie dla Arbites.
- Dzisiaj Imperator stawia przed nami wyjątkowe zadanie. - rzekł Matuzalem - Jak zapewne wam już powiedziano weźmiemy udział w rozprawie z nowo sformowanym kartelem narkotykowym. Może się wydawać inaczej będzie to wymierny cios w heretyków, którzy wywołali otwartą wojnę domową na Farcast. Według posiadanych przez nas informacji kartel ten służy do finansowania wojsk heretyckiego elementu oraz stanowi centrum jednej z heretyckich siatek informacyjnych. Naszym celem jest anihilacja siły żywej. Jedynymi obiektami, które przy wystąpieniu sposobności należy pochwycić to przywódcy kartelu. Czy ktoś ma jakieś pytania?! Nie? Doskonale. Pamiętajcie - Imperator chroni!



Świtało. Gwiazda Farcast powoli wznosiła się nad horyzont oświelając bielejącą willę na jednym z płaskowyży Paramos de Vaquero. Posiadłość wyglądała podobnie jak każda inna należąca do bogacza, który może sobie na wiele pozwolić. Jednak nie wyglądała podejrzanie… przynajmniej na pierwszy rzut oka. Nikt nie widział, że okoliczne lasy pełne są ziemianek i zakamuflowanych baraków w których niewolnicy i jeńcy pracowali ile sił nad produkcją tanich narkotyków z lokalnych roślin. Wszystko było transportowane podziemnymi tunelami do jaskiń po willą. Trochę za dużo na grupę zadaniową Adeptus Arbites. Jednak Matuzalem nie miał zamiar przebierać w środkach. Z tego co się dowiedział posiadłości bronili ostatni z Caballeros. “Gang najemników” warto było dorżnąc do końca, zbyt dużo problemów sprawiali. Dlatego Przesłuchujący skorzystał z uprzejmości El Kanga i zwerbował do akcji jeszcze kilka oddziałów MP-Fu. Kiedy wskazówka chrono wskazała odpowiednią godzinę w dżungli rozległy się strzały. Całe serie. Żołnierze otoczyli teren i drużynami zmierzając w kierunku posiadłości eliminowali wszystkich których spotkali na swojej drodze. Szybko pojawiły się także wybuchy ostrzału moździerzowego. W całym tym chaosie trudno było zwrócić uwagę na dwa mknące tuż nad linią drzew latacze, które wylądowały na płaskowyżu i wypuściły ze swojego wnętrza Adeptus Arbites. Ci pomknęli w kierunku posiadłości przez gęstwinę eliminując czujki, strażników i omijając pułapki przy pomocy auspexów. Przekraczając ostatnie z ogrodzeń wzięli do rąk strzelby bojowe i symultanicznie przeładowali je, tak że po budynku poniósł się szczęk ładowanych do luf pocisków. Siedzący w środku żołnierze i zarządcy kartelu poczuli na karkach chłodny pot.




Matuzalem był zadowolony. Akcja przebiegła wzorowo i z pełnym sukcesem. Przeglądał rozłożone na biurku perganimy i data-slates. Ktoś zdołał zablokować cogitator hasłem, ale i z tym sobie poradził po dłuższej chwili. Gdzieś jeszcze z oddali dochodziły pojedyncze strzały i serie. Astropata-asasyn miał tylko nadzieję, że szeregowi żołnierze nie zechcą skorzystać z sypiącego się tu i ówdzie towaru. Arbites mogą być wielce niezadowoleni z takiego obrotu spraw, a po szturmie Matuzalem wiedział już, że z tymi tutaj lepiej nie zadzierać, bez odpowiedniego przygotowania.

Pierwszy z dwóch celów został zdjęty. Kartel Istvaanian przestał istnieć, a pojedyncze placówki długo nie pociągną, kiedy konkurencja zajmie się ich przejmowaniem.

Przed nim był teraz cel drugi. Dużo groźniejszy i najprawdopodobniej dużo lepiej zorganizowany.

***

Według doniesień Pana Kazika Amarantowy Syndykat operował z szeregu placówek rozsianych po Paramos de Vaquero i dżungli. Kasballice udało się wyśledzić główną bazę Syndyków w tunelach pod mieściną zrujnowaną w trakcie jednej z niedawnych wojen.
Po dłuższych przemyśleniach Matuzalem postanowił dokonać szeregu ataków na poszczególne placówki. Familie Ortega i Rodrigez miały się zająć placówkami znajdującymi się w dżungli, a Carabinierii w Paramos de Vaquero. Samych operatorów Syndykatu nie było wielu, jednak mieli ze sobą różnego rodzaju mendy, które mogły stanowić efektywne mięso armatnie. Do oczyszczenia głównej placówki Matuzalem dobrał dwie drużyny MP-Fu i sprawdzony oddział Adeptus Arbites. Co prawda Amarantianie nie stanowili bezpośredniego zagrożenia dla Farcast i dla El Kanga, jednak istniała możliwość, że w ich siedzibie Matuzalem zdoła na trafić na kolejną część kodu, którego poszukiwali. Ponadto wraz z wyeliminowaniem konkurencji Pan Kazik mógłby się skupić na potajemnym wsparciu walk z Rathbone i jej armią.

Organizacja potrzebnych sił i zaplanowanie całej akcji zajęła kilka dni. Ponadto trzeba było wszystko dograć w taki sposób, aby ani narkotykowi bossowie, ani prorządowi nie dowiedzieli o sobie nawzajem.



Ze stoickim spokojem Matuzalem przyjmował zgłoszenia o wyprowadzeniu ataków na kolejne placówki wroga. Najważniejsze w tym ruchu było to, aby wykończyć jak najwięcej agentów wroga, by nie byli w stanie przyjść z pomocą swoim dowódcom. Ponadto zwiększało szansę na całkowitą eliminację Amaranthian z farcastiańskiego równania. W końcu kiedy ostatnia z grup zameldowała się, Matuzalem skinął głową kierowcy arbitesowego Rhino. Właz otworzył się i grupa zadaniowa wysypała się z transportowca. Druga maszyna wypuściła drugą połowę grupy. Astropata nadał jeszcze jeden sygnał. Teraz do akcji mieli wkroczyć Carabinierii i zaatakować naziemną część bazy w ramach odwrócenia uwagi. Tymczasem Matuzalem wraz z Arbites mieli przedostać się tunelem ewakuacyjnym do wnętrza kompleksu. Miał nadzieję, że rozdzielając siły obrońców na dwa fronty Astropata zdoła zapewnić im zwycięstwo… na tyle szybkie, aby zdążył zdobyć wszelkie informacje jakie tylko by mógł z cogitatorów czy dokumentów znalezionych w środku.
 
Stalowy jest offline