Po chwili dziwny pisk i zapach krwi wypełnił mieszkanie. Dębowski chciał jeszcze chyba krzyknąć, lecz jego głos urwał się nagle, niespodziewanie. Szybka kulka, prosto w środek czoła. Cóż, czy mógł się spodziewać czegoś lepszego? Zabił własne dziecko, własne dziecko... Gruszczyński nie miał w zwyczaju wybaczać takich rzeczy. - Przykro mi...- westchnął, kucając obok ciała i poprawiając rękawiczki- nie mógł w końcu nigdzie zostawić śladu...
Ominął kałużę krwi powoli, nie mógł mieć na podeszwach żadnego śladu krwi. Kule zostawił- broń była stosunkowo nowa, zresztą niezarejestrowana- po pociskach go nie rozpoznają, a nie miał ochoty bawić się w małego chirurga. Nigdy nie lubił grzebać w ludzkich ciałach.
Teraz miał jednak jeden cel- dowiedzieć się czegoś więcej... Miał trochę czasu, wątpił by Dębowski miał wielu przyjaciół czy osób chętnych do odwiedzin. Cicho westchnął i wziął się za prawdziwie parszywą robotę- przeszukiwanie mieszkania. Musiał coś znaleźć...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |