- Łaaaa, co toto jest! Fuj! - pisnęła Luna patrząc na zetlałe resztki otwierające swoje miejsce już-nie-tak-ostatniego spoczynku. Ona nie miała już nic ciekawego w swoim arsenale sztuczek by wspomóc towarzyszy; nawet flaszki oliwy.
- Na co czekasz, zwiewaj na górę! - krzyknęła do Mirko, po czym mocniej chwyciła hoopak. Wątpiła czy wszyscy zdążą wyjść po linie nim nieumarli utorują sobie drogę na zewnątrz. -
Spuście więcej lin! - krzyknęła na wszelki wypadek w górę. A nuż się uda? Napięła się w nadziei, że uda jej się jeszcze wznieść choć te kilka metrów, lecz zamiast tego poczuła, jak powietrze wiruje wokół niej zagęszcza się w niewidzialną barierę. Cóż, dobre i to!