Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2017, 18:08   #49
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Wspólny doc - Po wartach, przed wyruszeniem w stronę wulkanu

Nocna warta minęła spokojnie, Khazad w jej czasie zajęty był czyszczeniem i polerowaniem swojej zbroi. Nie wdawał się w dyskusje z Wolfgangiem, Brokk chciał pozostać skupiony na nasłuchiwaniu i wypatrywaniu ewentualnych zagrożeń. Obca i nieznana kraina mogła nie wybaczyć chwili odprężenia. Magister kolegium ognia zdawał się człowiekiem, który potrafi zapanować nad swym temperamentem. Z pewnością nauczono go żelaznej dyscypliny. Czasem jego duma mogła popadać w arogancję, jednak dzięki tym wszystkim cechom zyskał szacunek Mistrza Run. Brokk nie zapomniał również, że mężczyzna posiadał cenną umiejętność pędzenia alkoholu.

Nowy dzień nie przywitał ich gradem strzał, a ulewnym tropikalnym deszczem. Dla przybyszy ze Starego Świata było to nowe doświadczenie, bo choć ulewy nie były im obce, to aż takie oberwanie chmury nie było czymś spotykanym w ich rodzimych stronach. Wyglądało to tak jakby jakiś gigant w dłoniach przeniósł całe jezioro nad miasto i spuścił je wprost na ich głowy. Początkowy zachwyt tą nietypową dla mieszkańców Starego Świata demonstracją sił natury, zmienił się w istne przerażenie, kiedy zrozumieli, że cały otaczający ich teren znajdzie się niebawem pod wodą, zamieniając okolicę w grząskie bagna, pełne ruchomych piasków. Zastanawiające było to, że tak duże miasto znajdowało się na terenach zalewowych, ale być może niegdyś funkcjonował tu system kanałów i odpływów, który chronił miasto przed podobnymi ulewami, lecz teraz leżał w ruinie podobnie jak reszta osady. Możliwe też, że miasto było chronione przez potężną magię jaszczuroludzi, chociaż one nie stroniły od wody i poruszały się w niej równie zręcznie jak po lądzie. Zwłaszcza ta ostatnia myśl wzbudziła w najemnikach niepokój, albowiem w przeciwieństwie do tubylców ludzie niezbyt nadawali się do walki w wodnym środowisku.

- Dobra panienki. - Zaczął nieco poirytowany rozmakającym błotem Wolfgang. - Zwiadowca na szpice i wchodzimy na tą górę bo niedługo będziemy w tym błocku brodzić jak żaby.

- Dziwne to
- odezwał się Weddien. - Mam doskonały wzrok, nawet w ciemnościach i nie dostrzegłem zawczasu żadnych znaków o zbliżającej się ulewie - powiedział bardziej do siebie niż do reszty.

- A idąc tutaj nie zauważyłem żadnych śladów wcześniejszych zalań tych terenów
- dodał Aureolus - to podejrzane, że tuż po naszym przybyciu takie rzecz się dzieją.

- Magia?
- Zapytał Wolfgang. - Może parszywce chcą nas zalać, podobnie jak pomioty chaosu ściągnęły nam na łeb tamten sztorm? Zaraz to sprawdzę. - Mag skupił się na przepływie eteru w okolicy. Po chwili zmarszczył brwi i niemal warknął rozdrażniony. - Gówno! Przez ten pieprzony deszcz nie mogę się skupić. Bertholdzie! - Zwrócił się do drugiego maga.

Erwin wygramolił się z namiotu i tylko jęknął.
- Przeklęta pogoda.- Wyszedł zaciągając płaszcz na siebie i stawiając głęboki kaptur.
- Zwijamy obóz i spadajmy bo zaraz wszystko nam odpłynie.- Rzucił do zebranych i zabrał się do składania namiotu i swoich rzeczy.
- Wracajmy na szlak - Thora wyglądała na gotową tylko dlatego, że spała tak jak stała. - Nic tu po nas. Chociaż ciekawe: na morzu sztorm, tutaj ulewa. Jakby jeno woda za nami szła.

Mag Kolegium Zwierząt przeciągnął się niedbale, rozglądając dookoła, otoczony przez swoje zwierzęta. Uspokoił Rudego, który warczał gdzieś w stronę ruin, może wyczuwał jaszczuroludzi, a może nie podobała mu się perspektywa kąpieli.
- Trochę deszczyku i się niepokoisz? Nie jest chyba tak łatwo ugasić twój ogień, przyjacielu…. Ja już nie takie ulewy widziałem… - Odparł Wolfangowi z nieco kpiącym uśmiechem, przyrody się nie obawiał, choć faktycznie zalanie tego terenu mogło dać taktyczną przewagę jaszuroludziom. Następnie, zanim podążył za innymi, także wysilił swoje wyczulone na przepływ Wichrów Magii zmysły, poszukując śladów mistycznych aur.

- No już nie bądź taki, Berth! Pomachaj trochę zwinnymi paluszkami - zaśmiała się Lexa sugerując by poczarował skoro Wolfgang prosi. - Zresztą też ciekawa jestem tej ilości wody wszędzie, staje się to męczące.

Inżynier właśnie kończył pakowanie swoich rzeczy. Trochę się krzywił co jakiś czas czując najwyraźniej uciążliwy ból w dłoniach.
- Lepiej się streszczajmy i wracajmy do obozu. Jakieś kiepskie mam przeczucia co do pozostawienia Barona z Casinim.- Mówił stając przy Lexie gotowy już do drogi. Płachtę, którą zabezpieczał do tej pory muszkiet teraz używał do ochrony bomb i granatów umieszczonych w jednej z torem.

Thora spojrzała na Erwina zaskoczona.
Dziwne. Dopiero kilka godzin temu rozmawiała na ten temat z elfim bosmanem. Czyżby wszyscy mieli podobne podejrzenia? Martwiła się o statek i o swoich ludzi. Przestąpiła z nogi na nogę niecierpliwie.

- Jak coś się stanie to matkojebcowi jaja urwę i do gardła wsadzę - warknęła Lexa dumnie wypinając pierś, będąc już gotową do drogi - Nie to, żeby zleceniodawca bliskim mi był, ale jednak umowę z nim się ma, nie?

Medyk pomógł inżynierowi w pakowaniu, przyczepił pałatkę na swój plecak (niby wodoodporny ale po co ryzykować) i także zgłosił gotowość.
Erwin przyjął pomoc chociaż było mu trochę głupio. No ale póki łapy nie wyleczy będzie musiał korzystać z pomocy innych.

Berthold westchnął, nieco rozczarowany
-Chcecie już wracać do obozu? Nie wiem po co ten Cassini miałby jakieś numery wyczyniać, ale jakby spróbował to też się z nim policzę, nienawidzę zdrady - odparł hardo Lexie.
-A prawdziwa magia to nie są sztuczki cyrkowe, ma swoją cenę, zresztą czego ode mnie oczekujecie, mam znowu zwiad zrobić?

- Jak do obozu? Górę badamy, dosyć pierdolenia. Na gusłach się nie znam, zrób tak by było mi dobrze. I innym.
- Lexa znowu się podśmiała, poprawiając tobołek i oręża u swego boku. Dała pierwszy krok ku dalszej drodze, bo coś czuła że tak stać mogli bez końca. - Jakieś wnioski z wart?

Erwin spojrzał na maga zdziwiony.
- Nikt nie mówił o powrocie teraz, ale o szybszym załatwieniu misji i powrocie.- Inżynier ruszył za blondynką.

- Chodźmy już - mruknęła norsmenka z niecierpliwością - Już niedaleko. - ruszyła by dalej wytyczać drogę zwiadowcom jednak myślami była przy Ulfirze i Stepanie.

Berthold rozłożył ręce:
- Dobrze, to zrobię zwiad na skrzydłach żeby jaszczury ani nic innego nas nie zaskoczyło. Co byście beze mnie zrobili, co? Możecie się zająć się moimi psami, to może zrobią wam “dobrze”. - Odparł z grymasem Lexie, po czym ponownie splótł zaklęcie zmiany w ptaka. Miał zamiar wraz ze swoimi jastrzębiami lecieć jakieś kilkaset metrów przed i z boku grupy, wypatrując potencjalnych zagrożeń.

- Wszystko lepsze od imperialnego błazna - mruknęła Lexa sama do siebie nie zwalniając kroku i ciesząc się pod nosem

Cichy gwizd Thory przywołał psy bursztynowego maga, bo dziewczyna czerpała niejaką pociechę z ich obecności. Kroczyła zdecydowanie przez siebie z czworonogami u boku.

Erwin na słowa maga o zrobieniu “dobrze” skrzywił się. Gdy mag odleciał podszedł do Lexy i spytał.
- Myślisz, że on z nimi coś?- Chciał poprawić trochę humor norsmence i zarazem wyzbyć się złych skojarzeń.

Norsmanka najpierw spojrzała na inżyniera, a potem zerknęła na siostrę, jakby chcąc zbadać, jaką w tym momencie ma minę. Trochę jej w głowie mętlik zrobiła rozmową podczas kąpieli, więc kiedy Erwin do niej zagadał, to jakoś odruchowo jej spojrzenie powędrowało na Thorę.
W końcu jednak Lexa powróciła wzrokiem do mężczyzny
- W różne gówno się zamienia, to może i w psa, ale to… chyba przesada. - wzruszyła ramionami. Dobrze dogadywała się z Bertholdem, więc wyobrażenie go sobie w tej dziwnej sytuacji, było dla niej zbyt wielkim wysiłkiem. Wiele potrafiła cisnąć po innych, ale chyba nawet blondynka miała choć odrobinę dobrego smaku.

- To po co on tak pierdoli?- Zawiesił się i machnął ręką. - Idziecie wreszcie?

- Widać za głupiś by go zrozumieć! - zarżała rozbawiona Lexa i szturchnęła inżyniera łokciem w bok, nie szczędząc przy tym siły. Huknęło tylko gdy łokieć spotkał się ze zdobioną blachą napierśnika mężczyzny. Pominęła fakt, że sama nie załapała, no ale ona to akurat miała do tego prawo.

Patrząc na Lexę i Erwina medyk czuł zadowolenie z udanego planu, przeplatane nieznanym mu zbytnio wcześniej uczuciem. Zaczynał kiełkować wstyd. Manipulacja szlachcicem to jedno - Erwin nie z takimi “intrygami” się mierzył i szanse są równe. ~Ale Lexa mi ufa… - pomyślał.

W końcu jednak grupa ruszyła dalej, brodząc w powstałym błocie. Mimo iż wciąż było słychać ich rozmowy lub przekomarzania, skupieni byli na swoim celu, który był już coraz bliżej. Choć w myślach większości kiełkowała niepewność, nie poddali się, brnąc przed siebie, po wytyczonym przez Thorę szlaku.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 20-08-2017 o 18:22.
Nami jest offline