Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2017, 20:03   #31
Paszczakor
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Tymczasem w obozowisku

Zenobia odprowadzała wzrokiem wyruszających śmiałków. Oni byli gotowi oddać życie w walce ze smokiem, czy z czymś, co tam jeszcze się ukrywało.
To był piękny widok. O czymś takim bardowie pisali pieśni... Prawie wzruszona pokręciła głową w niemym podziwie.
- Ale tyłek... - wymamrotała do siebie. Odprowadziła wzrokiem dwa napinające się na przemian mięśnie, wyraźnie odznaczające się pod spodniami. Ten drugi też miał niezły, ale już nie taki zjawiskowy.
Kiedy całkowicie zniknęli jej z oczu odwróciła się do pozostawionych jej w opiekę koni.
- I co się tak gapicie? Na pewno jest lepiej wyposażony niż wy, wałachy. - W tym momencie pomyślała, że właściwie warto by było sprawdzić, ale ostatecznie postanowiła tego nie robić.
Miała dużo roboty. Zwierzęta trzeba było uwiązać żeby się pasły, zadbać o ognisko, albo lepiej kilka, skoro pałętały się tu chodzące drzewa. Swoją drogą ciekawe, czy posiadacz drewnianego łba, całą resztę miał równie twardą? Nie, nie pora na takie rozważania. Już miała cisnąć drewniany łeb do ogniska, kiedy przyszło jej do głowy, że właściwie wartoby zbadać co to za plugawa magia. Postanowiła łeb odłożyć i później się nim zająć. Tymczasem wyciągnęła skrzyneczkę z laboratorium alchemicznym, komponenty do czarowania i zagłębiła się oparach gotowanych i palonych magicznych półproduktów. W kociołku powoli powstawał zabójczy jad, trucizna, której kropla zdolna będzie powalić stado koni. Bardzo ostrożnie drewnianą łyżką zamieszała, raz w lewo i dwa razy w prawo. Delikatnie postukała o rant naczynia, żeby nie została na niej choćby kropla. Z lubością wciągnęła w nozdrza unoszący się zapach. W drugim kociołku radośnie bulgotała zupa.
W końcu wrócą głodni i najpierw coś zjedzą a nie złapią trutkę i pobiegną do smoka…
Zenobia wyprostowała się. Długo siedziała w kucki przy ognisku i nogi całkowicie jej zdrętwiały. Rozejrzała się wokół. Wzrok jej padł na łeb - pieniek.
Z ulgą usadowiła pupę na improwizowanym stołeczku. Jeśli tkwiła w nim jeszcze jakaś magia - nie wyczuwała jej...
 
Paszczakor jest offline