Zaspany weterynarz przyglądał się pajączkowi z cieniem uśmiechu. Choć opiekował się zwierzętami, nigdy w życiu żadnego nie posiadał. I choć szklany stworek nie zaliczał się do domowych towarzyszy, to Graba wielce się cieszył, że takiego zdobył i w końcu mógł poznać radość z posiadania pupila.
-
Brawo Aranea w końcu będę mógł oglądać pornosy bez potrzeby ładowania komórki power bankiem. - Opadając głową na poduszkę, wziął iPhona do ręki i cyknął sobie selfie z dumnie pozującym duszkiem, po czym nastawił je sobie na tapetę, pokazując stworkowi wynik.
-
Może tak być? Ładnie wyszedłeś. - Dostając zielone światło od kompana, Franek sprawdził wiadomości.
Kolejne grillowe spotkanie wiązało się z kolejnymi niewygodnymi rozmowami… ale było na nim żarcie, a tak się składało, że wilkołak był głodny… jak wilk.
Wstając z posłania, wziął szybki prysznic, bo capił gorzej od martwego dzika, przebrał się jak zwykle w dresowe spodnie i różową koszulkę polo. Zabrał z zamrażarki pętko kaszanki i tykając Araneę po odwłoczku, pożegnał się i wyszedł.
-
Pilnuj maleńki domu, postaram się wrócić szybko.
Po drodze spotkał Janka, którego przywitał parsknięciem śmiechu.
-
Stary… jakbym nie wiedział kim jesteś, to bym pomyślał, że mnie szpiegujesz… - zażartował sobie, kiwając na mężczyznę głową. -
Chodź przedstawię cie innym nadnaturalom - odparł wesoło, przyglądając się koszulce technomanty.
-
Co to za taki smutny slogan? Wrzuć jakąś tęczową rewolucje, co się będziesz szczypać… nikt nie patrzy. ***
Dotarli do celu, a tam… kłótnia na pół wsi. Kobiety przerzucały się obelgami i argumentami, a stłamszeni mężczyźni starali się jakoś załagodzić sytuację… albo i nie.
-
Ja pierdole… - odparł wilkołak, stojąc przy furtce i zastanawiając się czy nie dać nogi, póki jeszcze mógł.
Głód jednak robił swoje i Franka w końcu wszedł na posesję ze swoim typowym uśmiechem numer 1.
-
Dobry wieczór! Widzę, że wszyscy w formie i się świetnie bawią! Przepraszam za spóźnienie, przyniosłem kaszankę i… przyprowadziłem kolegę. Jest „nasz”… Mam nadzieję, że to nie problem? - ostatnie pytanie skierował do Alfy, bo tylko jego zdanie miało jakieś znaczenie u młodego zmiennokształtnego.