Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2017, 21:36   #34
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Stimy chciał wykonać polecenie Jorisa najlepiej, jak potrafił, ale nie był przecież czarownikiem takim jak oni myślą, że on myśli, że jest. Był rzemieślnikiem magicznym. Przedmioty to była jego broszka, a nie sprawdzanie czy są gdzieś aktywne czary, choć miał i na to swoje sposoby. Niziołek raz jeszcze rozejrzał się po osadzie, by ocenić co właściwie przyczyniło się do zniszczeń, które wszyscy mogli podziwiać, ale wszystko wydawało się zwyczajnie nadgryzione przez ząb czasu i raczej nic w tej materii zbytnio nie odstawało od ogółu. Wokół samej wieży, niziołek nie zauważył żadnych magicznych symboli czy innych przesłanek pozwalających stwierdzić, że wieża jest czymś zapieczętowana lub chroniona magicznymi pułapkami. Najbardziej rzucającym się w oczy elementem był w połowie zapadnięty dach wieży, do której mieli zamiar wejść… co poniektórzy. Stimy stanął w miejscu najbardziej ku temu dogodnym i wyglądając do góry stwierdził znudzonym głosem:
- Jeśli był tu smok, to wiemy którędy wchodził do wieży. Jeśli belki nie są nadgnite to to raczej mechaniczne uszkodzenie. Raczej nie od wiatru. - Stimy skrzywił się - Czujecie ten zapach? Zdaje się…- nozdrza Trzewiczka rozszerzyły się - ...że od strony wieży właśnie.

Być może inni już dawno wyczuli unoszącą się w powietrzu ostrą woń, ale rzeczywiście od strony wieży cuchnęło czymś, co wprawny nos określiłby kwasem. Stimy trochę na ważeniu mikstur się znał, mimo że nie było to jego domeną, ale zapach nie był mu szczególnie obcy.

- Śmierdzi gorzej jak latryna w phandalińskiej oberży, a to już coś oznacza. Ale damy radę - Turmi wyciągnęła z torby flakon perfum i obficie się nimi wypsikała.

Oczy Trzewiczka patrzyły w lekkim niedowierzaniu, zaraz jednak spodobał mu się ten pomysł.
- Lepiej! - kiwnął z uznaniem, a po chwili zasugerował inny zamysł - Słuchajcie, a byłby ktoś z was w stanie wrzucić przez ten dach oliwy, albo czegoś i strzelić płonącą strzałą?

- Czekaj czekaj, jakże to! Taranem mi przywalić nie pozwalacie, a ogniem to wolno? Foch, moi państwo! - Turmi obróciła się plecami to Trzewiczka i teatralnie zadarła nosa.

- T-Turmi on sobie tylko żartuje… prawda? - Kapłanka zwróciła się dość błagalnie w kierunku niziołka. - Oczywiście, że nikt z nas nie zamieniłby twojej wspaniałej magii na jakieś zwykłe podpalenie… - Kobieta nie chciała wprawić sojuszniczki w zły nastrój, bo nie tylko smok, by pamiętał ten sądny dzień.

Lecz ratunek od drugiej strony nie przyszedł. Zmarszczony nosek, zdegustowana twarz, jak nic zwiastowała, że zaraz wybuchnie uradowany rozwiązaniem pani krasnolud. Mimo wszystkich przeciw, Trzewiczkowi spodobał się pomysł Turmaliny. Na pewno bardziej niż wchodzenie do wieży cuchnącej kwasem, kiedy wokół, mówi się, że mieszka smok, czy gad co kwasem pluje. Inna sprawa, że jego głos specjalnie się nie liczył...
-Obie macie całkowitą rację - przyznał - Nie czas na półśrodki. Twoje sławne w tym towarzystwie umiejętności magiczne będą najlepszym rozwiązaniem!

Z tym musieli jednak poczekać do powrotu zwiadowców. Chyba… ale tak czy inaczej kwestia powrotu rozwiązała się szybko - z pięterka zeszła barbarzynka z wieściami, że zwiadowcy “zapraszają” do wieży, a śladów draka (na razie) brak. Oczywiście Przeborka nie byłaby sobą, gdyby nie dodała, że i tak trzeba być ostrożnym, ale wyglądał na razie na to, że wioska na jakiś czas została oczyszczona ze wszelkiego plugastwa. A przynajmniej taką należało mieć nadzieję.

- Kapłanko... - wojowniczka zagadnęła po drodze Torikhę, odzywając się z wyraźnym szacunkiem - Zła magia skaziła to miejsce... a potwory pewnie wrócą, jak tylko sobie pójdziemy. Czy... czy potrafiłbyś usunąć stąd tą skazę na trwale? Oczyściliśmy ranę, ale teraz trzeba ją chyba jeszcze opatrzyć, żeby wszystko wróciło do swojego naturalnego, przypisanego mu porządku.

- Znam ja magię, która potrafi zagoić ranę na twym ciele… ale nigdy nie słyszałam o takiej, która mogłaby uzdrowić świat w którym żyjemy. Jedynie co mogę zrobić, to poświęcić te ziemię i naznaczyć ją świętymi symbolami Selune, ale żadne niezasiane pole nie przyniesie plonów. By Thundertree mogło ponownie ożyć, potrzeba nie magii, a pracy zwykłych ludzi. Pamiętaj, że nawet w oczyszczoną ranę, może wedrzeć się zakażenie, jeśli się jej nie dopatruje podczas gojenia. - Melune wzruszyła ramionami, dźwięcząc zbroją przy każdym kroku.

Wysoka wojniczka spojrzała na kapłankę dziwnie, westchnęła, przewróciła oczami i spowolniła krok, dając się wyprzedzić tak, żeby iśc na końcu grupki. Chyba nawet coś tam zamruczała pod nosem, ale Melune nie miała już okazji usłyszeć, co.

- Nie ma gadziny! - ucieszyła się Turmalina - Znak to że się nas zlękła. Albo śpi kamiennym snem u góry. Tak czy inaczej może być ciekawie.

Selunitka uśmiechnęła się do krasnoludzicy, zazdroszcząc jej pewności siebie.
- Skoro bezpiecznie, to może wejdziemy i rzucimy okiem? - zaproponował Stimy.

 
Rewik jest offline